Na BookBeat znalazłam o Panu notatkę, w której napisano: "Autor powieści bardzo ceni sobie swoją prywatność i pragnie, by informacje na jego temat pozostały tajemnicą…" I faktycznie, na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak jest – na próżno szukać Pana biografii na największych serwisach książkowych w Polsce. Czy to zamierzony zabieg?
Nie, zdecydowanie nie jest to zamierzony zabieg. Teraz w mediach społecznościowych publikuję sporo. Może rzeczywiście nie dzielę się wszystkim, ale nie specjalnie lubię zwracać na siebie uwagę. Chyba dopiero się uczę, że staję się osobą publiczną, i dzielenie się z innymi swoim życiem jest nieuniknione.
To prawda, wystarczy wejść na Pana konto instagramowe, by dowiedzieć się, że kocha Pan koty (i chyba ma dwa) oraz ogrodnictwo, lubi Pan Harry’ego Pottera…
Tak! Kocham Pottera! To dzięki niemu zacząłem w ogóle czytać książki. Dla mnie, nauczyciela, Harry Potter powinien być obowiązkową lekturą w szkole. Co prawda nie uczę polskiego, ale widzę, jak uczniowie się męczą z tymi przestarzałymi klasykami, tak samo jak ja kilkanaście lat temu. To zabija w nich chęć czytania. I owszem mam dwa wspaniałe koty – Lanę i Jerry’ego, które umilają mi czas. Nie sposób przy nich cokolwiek napisać.
Zanim zatem zacznę pytać o książki, zacznę od pytania – kim jest Dawid Przybysz? Jaką notatkę o sobie chciałby Pan zamieścić w serwisach książkowych i na stronach księgarni internetowych?
Nauczyciel biologii, geografii, wychowania do życia w rodzinie w szkołach podstawowych. Miłośnik zwierząt i roślin, niespełniony podróżnik. Uwielbiam zaskakiwać czytelników nietuzinkowymi historiami i zakończeniami książek. Największą nagrodą jest dla mnie rzetelna opinia o książkach, które piszę.
Przejdźmy zatem do książek, a konkretnie do tej, która jest jeszcze ciepła, niczym świeże bułeczki – "Intymne życie Adama P.". Czy "Monika" od początku planowała być w duecie z "Adamem", czy pomysł, aby książki były dwie powstał później?
Absolutnie nie! Szczerze powiedziawszy "Monika" była eksperymentem. Chciałem sprawdzić, czy taka z pozoru prosta historia zainteresuje czytelników. Okazała się strzałem w dziesiątkę! Wtedy dopiero w mojej głowie zrodziła się myśl, że warto przedstawić wersję Adama, męża tytułowej bohaterki części pierwszej.
Recenzje "Intymnego życia Moniki P." są pełne zachwytów. Czy ma Pan już "przecieki" dotyczące odbioru drugiej części?
Och! To jest właśnie coś, czego się boję! A mianowicie tego, że druga część nie przypadnie do gustu. Zarówno Monika jak i Adam pisali swoją wersję wydarzeń, po swojemu, nieco innym stylem, w narracji pierwszoosobowej. A to może się nie spodobać części publiczności. Poza tym trzeba przyznać, że Monika podchodziła bardziej emocjonalnie do wielu spraw, Adam zaś jest typowym facetem… Chyba nic więcej nie muszę mówić :D!
A jak się w ogóle Pan czuje z czytaniem recenzji? Z tym, że ludzie oceniają Pana pracę, a z książkami, to wiadomo, różni ludzie – różne gusta.
Recenzje to jest coś, dla czego warto pisać książki. Jeżeli czytam pozytywną recenzję pierwszą, drugą, trzecią, kolejną, to wtedy dopiero dociera do mnie, że to co robię ma sens! Dostarczam ludziom nie tylko rozrywki, ale również pięknych emocji, które mogą przeżyć za bohaterów moich książek.
Oczywiście nie zapominam o tym, że hejt jest nieunikniony. Tym bardziej, że jako nauczyciel o pewnych rzeczach "nie wypada mi pisać", ale nie przejmuję się i robię swoje. Na swoich książkach umieszczam symbol +18, żeby nikt mi nie zarzucił w pracy, iż promuję "niewłaściwe zachowania demoralizujące młodzież".
No dobrze, ale nie możemy nie wspomnieć o tym, że zaczynał Pan od pisania powieści z zupełnie innego gatunku. Od fantasy do obyczaju. Całkiem zaskakujący przeskok?
Tak, ale dlaczego musimy ograniczać się do jednego gatunku? Jeśli mam do opowiedzenia ciekawą historię, to nie patrzę, czy mieści się to w dziedzinie, w której wcześniej napisałem książkę. Dla mnie pisanie książek to niesamowita pasja. Wkładam w nie dużo serca i emocji. Dopieszczam jak tylko mogę, dlatego nie wydaję więcej niż dwie książki rocznie. Zacząłem od fantastyki – trylogii, którą również chciałbym kiedyś dokończyć. Plany pisarskie mam spore, tylko kiedy znaleźć na to wszystko czas?
A gdzie dalej? Zmiana kierunku, czy może w którymś z tych dwóch planuje Pan osiąść na dłużej?
Nie wyrzucam kotwicy za burtę :D! Nie lubię się ograniczać. W najbliższym czasie planuję wydać powieść dla młodzieży z gatunku SF, a obecnie piszę mafijny romans. Zatem nie można mnie wrzucić do jednego worka konkretnego gatunku.
Chyba chciałabym na koniec zadać słynne ulubione pytanie rekruterów – gdzie się Pan widzi za 5 lat? A konkretnie, czego i kiedy mogą się spodziewać Pana czytelnicy? Gdzie Pana spotkamy w najbliższym czasie i czego możemy wypatrywać na księgarskich półkach w przyszłości?
Mam odpowiedzieć szczerze? :D Oczywiście moim marzeniem jest, by móc żyć tylko i wyłącznie z pisania książek. Obecnie to cel nieosiągalny. Póki co traktuję to raczej jako drogą pasję. Co z tego, że moja książka zbiera świetne recenzje, to wciąż za mało, by trafić na szerszy rynek odbiorców. Dlatego tak bardzo proszę, aby wszystkie osoby, które przeczytały moje książki, wstawiały recenzje i polecały mnie dalej. Dziś sprzeda się taka książka, która otrzyma ogromny budżet na reklamę. A ja takim nie dysponuję.
Czy spotkacie mnie na księgarskich półkach? Raczej nie. Już tłumaczę dlaczego. Kiedyś myślałem, że jak znajdę wydawcę, to będę tylko pisał i pisał. A pieniądze za sprzedaż książek będą spływać. Nic bardziej mylnego. Tak naprawdę autor sam musi się promować i sprzedać. Najwięcej czasu zajmuje właśnie to promowanie, budowanie marki osobistej. A to nie jest coś, co uwielbiam i potrafię świetnie robić.
Poza tym młodym pisarzom wydawcy nie proponują korzystnych umów wydawniczych. My naprawdę na tym nie zarabiamy. Dodatkowo brak promocji ze strony wydawcy nasila tylko frustrację. Dlatego też postanowiłem odejść od wydawnictwa na rzecz selfpublishingu. "Intymne życia Adama P." to moja pierwsza książka wydana w ten sposób, ale na pewno nie ostatnia. Tutaj miałem pełną kontrolę nad całym procesem wydawniczym. Póki co sprzedaję "Adama" w oparciu o różne portale typu Amazon, jednak nie ukrywam, że po głowie chodzi mi coraz bardziej, by otworzyć własne autorskie wydawnictwo. Może kiedyś się skuszę…
Co jeszcze chciałby Pan powiedzieć naszym czytelnikom?
Jeśli tylko możecie, to pomagajcie młodym autorom w promocji. Udostępniajcie ich posty, komentujcie, zachęcajcie innych do dodawania opinii. Mówię całkiem poważnie, ponieważ sam stałem już na krawędzi, żeby się poddać i wycofać z tego pisarskiego świata. Bardzo ciężko jest przebić się przez tłum promowanych autorów, bardzo popularnych, których książki się sprzedają nie ze względu na treść, tylko na nazwisko. A żeby stworzyć wartościową powieść, opatrzoną emocjami i taką, która zostaje na dłużej, naprawdę trzeba jej poświęcić wiele czasu. A niestety dziś wielu rozpoznawalnych pisarzy idzie na ilość książek, a nie na ich jakość. Pamiętajcie o tym przy kolejnym zakupie.
"Adam" w wersji papierowej dostepny na Amazon.pl, premiera ebooka w marcu.