“Zbiegało się dobrze, mimo niezbyt pewnego gruntu stopy się nie ślizgały, uszy wypełniał szum wiatru, ale go nie zauważała, dla niej było tu cicho niczym w opuszczonym kościele. Czyż Bieszczady nie były jedną wielką, zieloną, cichą i pachnącą lasem świątynią?”
“Wiadomo każdemu chyba, że na skrawku zalanej słońcem ziemi, ciągnącym się od Cannes do Nicei, każda piędź gruntu, najmniejsza dolina i wzgórek, wiodą bohaterską walkę z prostackimi perfumami powstałymi z syntezy chemicznej, które w porównaniu z lasem, borem, łąką, bezkresnym polem są niby malowane, teatralne dekoracje przedstawiające krzaki i łąki.”