"Coraz mocniej zaciera się w ludziach umiejętność demaskowania kłamców rzeczywistości. Stajemy się pionkami w grze, do której ani nikt nas nie zapraszał, ani której tym bardziej nie wygramy".
Przywołana na początku książki myśl przewodnia Księgi Koheleta "Vanitas vanitatum et omnia vanitas" czyli "Marność nad marnościami i wszystko marność" zwiastuje jej treść w postaci przemyśleń na tle egzystencjalnym. Przemyślenia odnoszące się do istoty życia i jego marnej, tymczasowej natury. Każdy z nas bowiem w swojej egzystencji przechodzi swoiste, życiowe torsje.
Łukasz A. Zaranek to pisarz, poeta i dziennikarz, absolwent filologii polskiej. Autor udziela się na kilku płaszczyznach: jest działaczem społecznym, kulturalnym i sportowym, pracuje z osobami niepełnosprawnymi, zajmuje się polityką samorządową, a także jest dziennikarzem lokalnej prasy. Lubi również podróżować po krajach basenu Morza Śródziemnego. Zaranek w 2011 r. wydał swoją debiutancką i równocześnie kontrowersyjną książkę pt. "Nadyia". Autor uważa, że w gruncie rzeczy wszyscy ludzie są dobrzy.
Bohaterem i zarazem narratorem książki jest Aleks – autor debiutanckiej książki pt. "Niewolnice", która przysporzyła mu sławy w kraju jak i za granicą. Udany debiut nie pociągnął jednak za sobą dalszej weny twórczej, gdyż bohater od dwóch lat nie napisał żadnej książki. Niespodziewanie na drodze Aleksa staje młoda studentka Gloria, która pragnie przedstawić pisarzowi swoją tajemnicę i tym samym niejako zachęcić Aleksa do napisania kolejnego utworu. Pisarz pod wpływem młodej dziewczyny przywołuje wspomnienia z przeszłości. Przeszłości, której podjęte decyzje uwarunkowały jego obecną egzystencję.
"Torsje" już samym dość trafnie dobranym tytułem, nie zwiastują niestety niczego przyjemnego. Cóż bowiem może być przyjemnego w pojęciu torsji, jeśli jednoznacznie słowo to kojarzy się czytelnikowi z wymiotami, które do przyjemnych niestety nie należą. Oczywiście pojęcie to jest swego rodzaju przenośnią, ukazującą skutki ludzkich nietrafionych decyzji, dla których często jedynym ratunkiem są torsje czyli wyrzucenie z siebie, czy pozbycie się pewnych przeżyć czy nawet uczuć. Trzeba przyznać, że autor samym już tytułem zwraca uwagę swoją książką. Po lekturze tego utworu, znaczenie słowa "torsje" można odbierać dość dwuznacznie.
Łukasz A. Zaranek wykreował dość niejednoznaczną postać głównego bohatera – autora jednej książki, którego dopadła niemoc twórcza. Aleks to bohater dość nierówny, dla którego wielu czytelników nie znajdzie ani grama sympatii. Przewijające się przez jego łóżko kobiety, przedmiotowy stosunek do płci przeciwnej czy egoistyczna postawa z pewnością nie przysporzą mu sympatyków. Równocześnie jednak autor kreacją głównego bohatera obnaża wiele przywar i piętnuje wszechobecne wzorce ludzkich zachowań. W książce znajdziecie bowiem mnóstwo przemyśleń dotyczących natury ludzkiej, a odnoszących się do pojęcia szczęścia, miłości czy odpowiedzialności za własne decyzje. Z pewnymi tezami przedstawionymi na łamach utworu można się nie zgodzić, jednak trzeba przyznać, że autor skłania do polemiki, do własnych wewnętrznych przemyśleń.
Dość ciekawym zabiegiem, którego nie spodziewałabym się w tego typu książce jest włączenie w fabułę mini-opowiadania, będącego jednocześnie swoistą formą przypowieści. Tekst ten całkiem dobrze wkomponowuje się w całą książkę i nie powoduje żadnych rozwarstwień fabularnych. Trafionym zabiegiem okazała się również pierwszoosobowa narracja głównego bohatera, dzięki czemu czytelnik w pewnych fragmentach może utożsamiać się z Aleksem. Warsztat pisarski autora stoi na dość wysokim poziomie, a charakteryzuje go znaczne zacięcie filozoficzne widoczne w "Torsjach".
"Jesteśmy tylko punktami na drodze innych ludzi (…) Każdy kolejny człowiek, wydarzenie, sens i gest, to tylko kolejna szczelina, przez którą płynie nasze życie, które tworzy Skałę".
Widać, że Łukasz A. Zaranek miał przemyślany sposób na przedstawienie historii upadłego pisarza. Świadczy bowiem o tym dość zaskakujące zakończenie, które niejako burzy całą konstrukcję fabularną budowaną kartka po kartce przez czytelnika podczas lektury. Końcowe słowa, które pozwolę sobie przytoczyć, to kwintesencja całej książki. Mocne słowa, mocny utwór.
"Było mi niedobrze. Kurrewsko niedobrze. Zwymiotowałem, bo kto by nie rzygnął po tym wszystkim…"
"Torsje" to książka dość niszowa. Nie znajdziecie w niej dynamicznej akcji, taniego sentymentalizmu ani jasnego i klarownego zakończenia. To lektura dość przygnębiająca i równocześnie obnażająca ludzkie życie. Szczęśliwie po przeczytaniu ostatniej strony nie miałam torsji, więc nie macie się czego obawiać. Książka wyłącznie dla sympatyków tego typu klimatów.