Wojciecha Jagielskiego znacie pewnie wszyscy. To jeden z najsłynnejszych i najlepszych zarazem korespondentów wojennych w naszym kraju. Opisywał m. in. konflikty zbrojne w Afganistanie, Czeczenii, Gruzji. Był w wielu miejscach w czasach o których z pełną świadomością można powiedzieć, że nie były bezpieczne.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co musi czuć kobieta, której małżonek wyrusza do kraju w którym prowadzony jest konflikt zbrojny?
Grażyna Jagielska w swojej książce rozkłada na czynniki pierwsze życie z korespondentem wojennym. Okazuje się, że z perspektywy najbliższych, nie jest to wcale fascynujące i pełne adrenaliny życie. Życie Grażyny Jagielskiej było pełne strachu i braku poczucia bezpieczeństwa.
"Dzisiaj mijają trzy miesiące odkąd przyjęto mnie do kliniki psychiatrycznej z objawami stresu bojowego. Tak naprawdę to stres mojego męża"*
Książka Grażyny Jagielskiej jest opowieścią, jaką snuje autorka Lucjanowi, który podobnie jak ona jest pacjentem kliniki psychiatrycznej. Grażyna - z wykształcenia dziennikarka, z zamiłowania podróżniczka, natomiast z zawodu pisarka i tłumaczka przez lata żyła w strachu. Był to lęk przed pracą jej męża, przed kolejnym wyjazdem, kolejną wojną. Grażyna bała się o niego - co oczywiste - już od pierwszego wyjazdu. Jej książka świadczy jednak o tym, że nie potrafiła się przyzwyczaić, nie umiała oswoić strachu i lęku. Z każdym kolejnym wyjazdem męża jej brak poczucia bezpieczeństwa rósł, a strach się nasilał.
Grażyna opisuje swój lęk, chęć zbudowania bezpiecznego - normalnego domu - takiego jaki mają jej znajome, których mężowie pracują na etacie. W poszukiwaniu tej normalności kupowała meble, które nie były w jej stylu. Zaczęła bać się dźwięku telefonu, wydawało jej się, że gdy odbierze słuchawkę, usłyszy najgorszą z możliwych wiadomość. Czasami była tak wykończona, że chciała by napięcie i lęk, który towarzyszył jej stale podczas wyjazdów męża skończył się, bez względu na to, co byłoby powodem. Nienawidziła niepewności i czekania. Chciała wiedzieć, co się dzieje, chciała mieć pewność czegokolwiek, nawet gdyby miało to być najgorsze z możliwych wydarzeń.
"Na wojnę pojechaliśmy, żeby się porozumieć. Dla pewności pojechaliśmy trzy razy"**
Książka Grażyny Jagielskiej to bardzo szczegółowy i intymny opis dramatu, który przeżywała przez ponad dwadzieścia lat. Bała się o swojego męża, jednocześnie oddalała się od niego. Miała wrażenie, że jest nieobecny, że jego uzależnienie od wyjazdów, ich relacjonowania przejęły kompletnie ich życie. Próbą dogadania się, pogodzenia ze sobą i ponownego odnalezienia siebie był wspólny wyjazd na wojnę. Niestety nie udało się. Grażyna Jagielska nie poczuła pasji męża, ryzyko na jakie wystawieni zrobiło jej jeszcze większą krzywdę i nadal nie daje o sobie zapomnieć.
"No to jestem"***
Grażyna Jagielska opisuje również powroty męża do domu, które wcale nie przynosiły jej ulgi. Wracał, jakby nigdy nic, z przestrzelonym plecakiem lub zadrapaniami na głowie i opowiadał jej o tym, co widział i przeżył. Zdaniem Grażyny, takie opowieści były dla Wojciecha oczyszczeniem, dla niej jednak stawały się kontynuacją piekła. Brała jego opowieści na siebie, musiała ich słuchać, chociaż dręczyły ją równie mocno, co jego nieobecność w domu.
Opowieść Grażyny Jagielskiej porusza.
Moim zdaniem trudno jest napisać dobrą książkę, poruszając w niej tak osobiste i intymne tematy, jak uczyniła to Grażyna Jagielska. Jej się udało. Książka pozostaje w pamięci. I uświadamia nam, że zawsze istnieje druga strona medalu.
Polecam.
K.K.
* okładka
** s. 83
*** s. 66