Ciepła porywająca lektura jesienna w wykonaniu Nory Roberts, tak można by napisać w podsumowaniu, opowiada o młodej kobiecie imieniem Shelby, żyjącą wraz z mężem i córeczką w jednym z większych miast w Ameryce, wiodącą na pozór nudne życie żony i matki. Richard mąż Shelby, bogaty biznesmen robiący podejrzane interesy,którego wiecznie nie ma w domu, ginie nagle na skutek wypadku, co oczywiste wielce zasmuca jak i zaskakuje Shelby. Jak wysportowany, dbający wręcz do przesady o swoją formę fizyczną młody mężczyzna, mógł w tak absurdalny sposób zginąć? Mimo nie do końca jasnej sytuacji kobieta jest zdruzgotana. Z dnia na dzień stałą się wdową i samotną matką pozbawioną środków do życia, bowiem Richard okazuje się nie zostawił po sobie nic prócz długów, o czym Shelby nie miała pojęcia, przyzwyczajona do wygodnego życia w złotej klatce. Po śmierci Richarda, na jaw zaczynają wychodzić wszystkie jego machloje, do drzwi wdowy zaczynać będą pukać wierzyciele domagający się spłaty zadłużenia. Przerażona Shelby spłaca co może, sprzedaje co może, bo także z tym będzie miała nie mały problem i wraca do rodzinnego Tennessee, z nadzieją na rozpoczęcie nowego rozdziału w życiu, tym razem ostrożniejsza wzbogacona o bagaż doświadczeń.
Dość szybko przystosowuje się na nowo do życia w małym miasteczku. Ograniczony kontakt z rodziną i odsunięcie na bok przyjaciół sprawiły, iż dziewczyna żyła z wielką wyrwą w sercu, dzień w dzień dającą o sobie znać i nie mogąca nic z tym zrobić. Teraz już wie, że jej dotychczasowe życie u boku męża, okazało się jednym wielkim kłamstwem i że Richard nie był tym za kogo się podawał, a także celowo pozbawiał ją kontaktu z rodziną i przyjaciółmi by łatwiej nią manipulować. Shelby stara się odbudować nadszarpnięte zaufanie najbliższych i robi co w jej mocy by dowieść, że zasługuje na kolejną szansę.
Starająca zadbać jak najlepiej o przyszłość swoją i swojej córeczki, podejmuje pracę w salonie piękności swojej babci, a także dorabia w piątkowe wieczory śpiewając w lokalnym barze. Nieświadomej i zagubionej, mającej swój świat dziewczynie, staje na drodze przystojny stolarz Griffin Lott, któremu Shelby, momentalnie wpada w oko. Romans stopniowo się rozwija i wszystko zmierza w dobrym kierunku, lecz jak wiadomo nic nie trwa wiecznie, a szczególnie jeśli jest to coś dobrego. W okół zaczynają ginąć ludzie, dzieją się podejrzane rzeczy dochodzi także do serii włamań. Aby się przekonać co było dalej zachęcam do zapoznania się z powieścią.
Dość obszerna pozycja, licząca ponad pięćset stron, w której akcja toczy się niespiesznie, czasem wręcz idyllicznie, co może niektórych denerwować. Mnie osobiście przypadł do gustu klimat małego amerykańskiego miasteczka i rozgrywający się w tle romans pomieszany z thrillerem. Kilka scen mnie wzruszyło, co także podnosi ją w ocenie. Końcówka jak wskazuje na gatunek dość przewidywalna, wręcz pewna, aczkolwiek miła i przyjemna. W sam raz na jesienne szarugi.