Kiedy pewnego dnia zobaczyłam w księgarni tę książkę, bardzo chciałam poznać jej treść. W końcu „Magda M.” to jeden z moich ulubionych seriali. Mam do niego ogromny sentyment. Po obejrzeniu ostatniego odcinka czułam niedosyt i cały czas liczyłam, że powstaną kolejne, ale się nie doczekałam. Doczekałam się natomiast dalszych losów bohaterów w postaci powieści, z czego ogromnie się cieszę. Mimo wstępnych zgrzytów i zawodu podczas lektury, przekonałam się do niej. Zastanawia Was, czym mnie do siebie przekonała?
Powieść zaczyna się sielankowo. Magda i Piotr po wielu trudach i przeciwnościach losu są wreszcie razem, szczęśliwi. Ten jeden dzień miał być wyjątkowy. Miał uszczęśliwić ich jeszcze bardziej. Przeznaczenie zaplanowało jednak coś innego, a Magda będzie musiała zmierzyć się z rzeczywistością, jakiej nie śmiała wyśnić w najstraszniejszym koszmarze...
Pierwsze kilkadziesiąt stron zwaliło mnie z nóg. Dlaczego? Pytałam się, dlaczego? W pierwszej chwili miałam ochotę rzucić tę książkę i już do niej nie wracać. Nie widziałam w tym sensu i wręcz byłam zła na autora, że doprowadził do takiej sytuacji. Koleżanka przekonała mnie, żebym doczytała do końca, bo wątek Magdy bardzo ciekawie się rozwinie. Uległam i... nie żałuję, bo pomimo tego, że często nie podobał mi się „nowy” charakter znanych i uwielbianych przeze mnie bohaterów, to czytając tę powieść doszłam do wielu wartościowych wniosków.
Jednym z nich jest to, że nawet jeśli w naszym życiu dzieje się coś złego, to widocznie los szykuje dla nas coś lepszego, o czym nawet nie śmieliśmy marzyć. Może coś musi się wydarzyć, aby zmienić nasz tor myślenia i poprowadzić życie w zupełnie innym kierunku. Warto czasami zaufać i wierzyć, że nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma jakiś głębszy sens, który często jesteśmy w stanie zrozumieć dopiero na końcu danego etapu.
Na początku trochę przeszkadzało mi, że bohaterowie się zmienili. Byli ci sami, ale nie tacy sami. Zburzyło to ukształtowany przez tyle lat i wałkowany w kółko wizerunek serialowych ulubieńców. Z perspektywy czasu i po przeczytaniu tej powieści dochodzę jednak do wniosku, że dobrze się stało. Dzięki temu dalsze losy są ciekawe, pełne zwrotów akcji, a co najlepsze zaskakują czytelnika zwłaszcza takiego, jak ja, czyli znającego na wylot serial.
„Magda M. Ciąg dalszy nastąpił” to opowieść o poszukiwaniu szczęścia i spokoju ducha pomimo przeciwności losu. To historia o potędze przyjaźni, zaufaniu, miłości, podejmowaniu ryzyka i wyciągania wniosków. Pomimo tego, że dla wielu czytelników może się wydawać przeciętną powieścią obyczajową, kobiecą, to gwarantuję, że daje do myślenia, a nie daje o sobie długo zapomnieć. To nietuzinkowa historia, której warto dać szansę i poznać. Polecam.