Sielska okładka nie zapowiadała takiej dawki emocji, które książka w sobie zawiera. Przeczołgała mnie i rozwaliła emocjonalnie. Nie ma co ukrywać, ale chusteczki poszły w ruch. Autorka tak skonstruowała swoją powieść, że kochałam i nienawidziłam, kibicowałam im, a jednocześnie momentami napawali mnie wstrętem. Jak dotychczas przeczytałam dwie książki autorki, ale muszę koniecznie nadrobić pozostałe tytuły. Życie do zwrotu napisane jest w sposób, który nie pozwala czytelnikowi na nudę, napisana jest rewelacyjnym piórem przez co czyta się lekko i zachłannie, bo czytelnik chce wiedzieć jaki finał będzie miała ta historia. Na szczęście zakończyła się happy endem, bo jak jeszcze skończyłaby się tragicznie to obawiałabym się o stan swojej psychiki.
Zapłodnienie in vitro to trudny i kontrowersyjny temat. Dla jednych błogosławieństwo, a dla innych przekleństwo. Ja osobiście uważam , że każdy powinien mieć szanse na posiadanie potomstwa i nie powinien w tym przypadku decydować status społeczny. To obowiązkiem państwa jest dbanie o dobro swoich obywateli i metoda ta powinna być dostępna dla każdego. Ile jest par , które chciałyby mieć dzieci, ale naturalne metody zawodzą. A ile z tych par stać na zapłodnienie in vitro, które niekoniecznie za pierwszym razem kończy się sukcesem? To właśnie o in vitro i oddawaniu zarodków opowiada najnowsza powieść Elżbiety Rodzeń Życie do zwrotu
Magda, Hubert i Kacper, bo tak nazywają się bohaterowie książki opowiadają nam ze swojej perspektywy historię, która mogła zdarzyć się w życiu każdego z nas.
Magda to rozwódka, która doskonale realizuje się w życiu zawodowym, Jest chirurgiem dziecięcym i kocha dzieci nad życie. Przewrotny los nie pozwolił jej być matką, każda ciąża kończyła się poronieniem. To kobieta niezwykle wrażliwa, empatyczna i tak zwyczajnie ludzka. Nie da się jej nie lubić. Jest nam jej żal, jej samotności. Co z tego, że ma pracę, prestiż, dom i pieniądze. Pewnego dnia Magda otrzymuje pozew sądowy, który przewraca jej życie do góry nogami, ale i finalnie sprawia, że znowu będzie szczęśliwa i będzie miała dla kogo żyć.
Hubert to z kolei właściciel dobrze prosperującego zakładu samochodowego, wdowiec i ojciec dorosłego już syna. Jego żona zmarła, gdy ich syn był małym dzieckiem. Hubert jednak nie poddał się i sam wychował chłopaka. I chociaż udało mu się to doskonale to nie popiera wszystkich decyzji dorosłego syna. Drogi Magdy i Huberta przecinają się pewnego dnia na przyszpitalnym parkingu. Przypadek? W życiu nie ma przypadków, a ludzi, których spotykamy na swojej drodze są tam po coś. Czy droga Magdy i Huberta będzie wspólna drogą, czy kobieta po przejściach i mężczyzna z przeszłością mają szansę na prawdziwe uczucie czy może ktoś stanie na ich drodze?
No i jest Kacper, syn Huberta to młody chłopak, który jest studentem malarstwa i pracuje w studiu tatuażu. To utalentowany młody człowiek, który szuka swojej drogi w życiu. Narwany, trochę lekkoduch, ale z ogromnym talentem. Po kim go odziedziczył? Przeczytajcie koniecznie Życie do zwrotu Elżbiety Rodzeń i przekonajcie się sami.
Tak jak polubiłam Magdę, miałam sympatię to Huberta, tak Kacpra miałam ochotę udusić gołymi rękoma i potrząsnąć chłopakiem tak, że zobaczyłby siebie pięć żyć wstecz. Dlaczego?? Musicie sami ocenić jego postępowanie.
To piękna, mądra i wzruszająca książka, która jak napisałam na wstępie przeczołgała mnie emocjonalnie, ale nie żałuje ani sekundy z nią spędzonej.
Jeśli jeszcze nie czytaliście Życia do zwrotu Elżbiety Rodzeń to zróbcie to koniecznie.