"Wszystko, co się dzieje, ma znaczenie, choć nie od razu je dostrzegamy. Gdy po czasie elementy układanki wskakują na soje miejsca, okazuje się, że patrzymy na obraz, którego się nie spodziewaliśmy, lecz, który jest kompletny. Dokładnie taki, jaki miał być."
Macie zapewne swoich ulubionych autorów, których czytacie w ciemno. Pod tym względem ja nie jestem wyjątkiem. Bliską memu sercu na pewno jest Kamila Mitek. Przeczytałam wszystkie jej książki więc najnowszej pominąć nie mogłam.
Jak wypadło nasze kolejne "spotkanie"?
Iza ma bardzo poukładane życie zawodowe. Ma własne, eleganckie mieszkanie, z którego jest niezwykle dumna, jest cenioną graficzką, prowadzi jednoosobowe biuro. W życiu uczuciowym jest już gorzej. Niedawno zakończyła związek z żonatym mężczyzną. Iza mieszka z młodszym bratem, który jest takim trochę Piotrusiem Panem nieustannie goniącym za marzeniami. Wojtek jest muzykiem, który tłumacząc się problemami finansowymi wprowadził się na chwilę, która już przeciągnęła się do trzech miesięcy. Kiedy wydawałoby się, że już nic się nie stanie, w drzwiach pojawia się matka, która oświadcza, że sprzedała swoje mieszkanie i zamierza odmienić swoje życie.
Iza od jakiegoś czasu zaczyna się źle czuć. Pojawiające się objawy takie jak rozkojarzenie, zmęczenie, drżenia czy inne niedogodności kobieta wiąże z zaistniałą sytuacją, natłokiem pracy. nie doszukując się w nich niczego groźnego. Jednak diagnoza, która się pojawi na chwilę zatrzęsie ich światem. Jak się jednak okaże bliskich obok siebie mamy wtedy, kiedy ich najbardziej potrzebujemy.
Iza, Adrianna i Wojtek na swój sposób szukają szczęścia i spełnienia. Czy będą dla siebie przeszkodą czy może właśnie w rodzinie siła?
"Czasem najtrudniej zobaczyć to, co oczywiste."
Są choroby, których sama nazwa wywołuje u nas panikę i zazwyczaj tylko złe skojarzenia. Taką chorobą jest między innymi SM, stwardnienie rozsiane. Sama nazwa sprawia, że głowie pojawiają się nam obrazy wózka inwalidzkiego czy kompletnej zależności od osób trzecich. Ale okazuje się, że nawet z taką diagnozą można wieść szczęśliwe i pełne pasji życie.
Zastanawiałam się, czy książka nie będzie zbyt medyczna. W sensie, czy autorka nie zasypie mnie fachowymi nazwami i medycznymi terminami ale nic takiego nie miało miejsca. Autorka poszła w stronę emocji i relacji rodzinnych i przyjacielskich.
Według mnie, w książkach Kamili są dwa punkty wspólne. Jednym jest umiejętność przekazania rzeczy ważnych i istotnych w sposób niezwykle wyważony i łagodny. Z pozoru lekka historia kryje w sobie zawsze drugie, bardziej bolesne dno, które dzięki wyczuciu i delikatności autorki udaje mi się zawsze udźwignąć.
A drugim punktem stycznym są silne kobiety. W "Na śniadanie... tort szpinakowy" była to Joanna. W "Pomóż mi kochać" Dorota. W "Moje greckie lato" znajdziemy Agatę. Tutaj autorka postawiła sobie poprzeczkę wyżej bowiem znajdziemy nie jedną a dwie silne, wiedzące czego chcą kobiety, Izę i Adriannę. I bez wątpienia moją ulubienicą jest Adrianna.
Autorka pokazuje nam, że na spełnianie marzeń nigdy nie jest za późno. Adrianna ma bowiem poczucie, że zmarnowała swoje życie. Okazuje się jednak, że będąc żoną czy mamą nie możemy zapominać o sobie. O własnych marzeniach, planach, celach. Sześćdzziesiątka to nie koniec życia ale jego dalsza część, którą warto wykorzystać na własnych zasadach, mając w nosie to co ludzie powiedzą. Ludzie gadają, gadali i zawsze będą to robić więc nie patrzmy na innych i żyjmy tak, jak chcemy. Jak kolorowe ptaki a nie szare myszki.
I jeszcze Wojtek. Nie powiem wam, czy Wojtkowi udało się wybić i osiągnąć muzyczny sukces, spełnić swoje marzenia o wielkiej karierze muzycznej. Powiem tylko tyle, że jego piosenka, pisana w Izy mieszkaniu wywołała u mnie łzy. Była przepiękna, wzruszająca i pełna miłości.
Czy polecam? Kamilę będę polecać zawsze.