Książka jest dobra, jeśli nie możesz się od niej oderwać, czytasz pomimo zmęczenia, chcąc za wszelką cenę poznać dalsze losy bohaterów, a jeśli musisz przerwać choć na chwilę, jej bohaterowie towarzyszą ci w codziennych czynnościach, nie dając o sobie zapomnieć. Debiutancka powieść Lucy Foley to dobra książka, bo jej lekturze towarzyszyły w moim przypadku powyższe objawy:)
Historia Alice Eversley rozpoczyna się od serii zdarzeń, które stają się udziałem jej wnuczki Kate. Dziewczyna najpierw w tragicznej katastrofie lotniczej traci matkę, a kilka lat później babcię. Przed śmiercią ta ostatnia wyjawia jej, że adoptowała jej matkę, kiedy ta była dzieckiem, zaś prawdziwa matka próbowała kontaktować się z porzuconą córką, jednak babcia Evie nie dopuściła do ich spotkania. W rzeczach Evie, Kate znajduje tajemniczy rysunek, który okazuje się wczesnym dziełem wybitnego malarza Toma Stafforda. Ten odludek i mizantrop mieszka obecnie na Korsyce i kontakt z nim jest bardzo utrudniony, jednak za sprawą rysunku, Kate udaje się pozyskać jego zaufanie a nawet sympatię. Dowiaduje się od niego o jego niezwykłym uczuciu, jakim obdarzył przed laty Alice Eversley, która jest jej prawdziwą babcią.
Podczas pobytu w rezydencji malarza Kate poznaje bliżej skomplikowane koleje losu babki i uczucia, które nie miało szansy na spełnienie. Zapoznaje się również z wnukiem malarza, Oliverem, który początkowo niechętny jej towarzystwu, wkrótce zaczyna darzyć Kate cieplejszymi uczuciami.
"Utracona i odzyskana" to powieść o miłości, nadziei i pasji. Zaprasza nas do barwnego świata artystów, wyższych sfer, przeplatanego z brutalną rzeczywistością i okrucieństwem dwóch wojen światowych. Są tu retrospekcje i fragmenty listów bohaterów, pozwalające lepiej wczuć się w klimat tamtych lat. Żałuję tylko, że autorka nie rozbudowała bardziej wątku uczuciowego między Kate a Oliverem. Czułam lekki niedosyt, ale mimo to daję tej powieści wysoką ocenę.