Cytrynowy chleb z ziarnkami maku recenzja

Z niejednego pieca chleb jadły.

Autor: @krainabezsennosci ·3 minuty
2019-01-09
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Grudniowa aura nie zachęca do wychodzenia. Szczególnie wczoraj wieczorem dała mi popalić i poczuć pierwsze tchnienie prawdziwych mrozów. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mam więcej czasu na czytanie, dekorowanie domu na święta i wieczory filmowe. Ostatnio przeżyłam nalot kurierów – prezenty, małe przyjemności, recenzje. I tak oto do moich rąk trafił egzemplarz „Cytrynowego chleba z ziarenkami maku” Cristiny Campos. Po ostatnich dobrych wrażeniach literatury kobiecej i „Zimowych pannach” nie mogłam odmówić. Czy się sparzyłam? Zapraszam



Niestety nie znalazłam nigdzie biografii autorki, ale mam nadzieję, że bardzo szybko się to zmieni. Jestem niesamowicie ciekawa, kto stoi za „Cytrynowym chlebem”.

Miasteczko na Majorce. Dwie siostry, Anna i Marina, spotykają się po piętnastu latach, aby sprzedać młyn i piekarnię, które odziedziczyły po nieznajomej kobiecie. Anna prowadzi wygodne życie u boku mężczyzny, którego już nie kocha. Marina oddaje się pracy w szeregach Lekarzy bez Granic w krajach trzeciego świata. Nieoczekiwanie Marina postanawia zatrzymać piekarnię i dowiedzieć się, kim była zmarła właścicielka. Podczas swoich poszukiwań odkrywa rodzinne tajemnice, poznaje tajniki wypieku chleba i zbliża się do Anny. Być może uda się im wspólnie odzyskać stracone lata, zmierzyć z duchami przeszłości i przejąć kontrolę nad własnym życiem.



Przyciągnęła mnie okładka, która jest przepiękna. Później przeczytałam opis i przepadłam. Zaczęło ciągnąć mnie do latynoskiej literatury kobiecej i nie mam zamiaru zaprzeczać. Kontrast dwóch światów, w których żyją bohaterki to ciekawy koncept na powieść. Zaczęło się niebywale wciągająco. Zderzenie odmiennych osobowości sióstr oraz życia, jakie wybrały działa na korzyść książki. Obie wzbudzają sympatię, chociaż na różnych poziomach. Do Mariny czujemy prawdziwy szacunek, natomiast Anną mamy ochotę potrząsnąć. Autorka przedstawia niesamowity obraz Majorki oraz realiów, z jakimi muszą mierzyć się wolontariusze Lekarzy bez Granic. Mimo że to fikcja literacka, te dwa elementy zostały oddane bardzo wiernie. Krajobraz Majorki jest magiczny – aż chce się wybrać na wycieczkę i przepaść na dłużej. Dodatkowy smaczek to przepisy na początku każdego rozdziału. Mniej więcej w połowie autorka zaczęła iść po bandzie z rozwojem wątków. O ile rozwiązanie zagadki byłej właścicielki młyna jest genialne, o tyle mnogość historii i mieszanie ich [jest tu wszystko – adopcja, homoseksualizm, związki z przeszłości, choroby] to dla mnie lekka przesada. Mam wrażenie, że Christina Campos chciała za dużo napakować do powieści  i z pięknej opowieści o siostrzanej miłości i poszukiwaniu siebie zrobiono groch z kapustą. Wielka szkoda. Treści starczyłoby na co najmniej cztery inne powieści. Nie przeczę, że w prawdziwym życiu mogłaby taka historia mieć miejsce, ale jest to mało prawdopodobne. Nie obraziłabym się jednak na ponowne spotkanie z Anną i Mariną. Język jest bardzo prosty i plastyczny. Już po kilku stronach rozpędzicie się tak, że nie zauważycie, kiedy stuknie wam ich setka. Chociaż nie opiszę tej powieści jako majstersztyk literacki, poleciłabym „Cytrynowy chleb” każdej fance obyczajówek. Moja słabość do kobiecej literatury hiszpańskojęzycznej wzrasta. Jest bardzo odmienna od tej europejskiej, a tym bardziej amerykańskiej, i kusi tą odmiennością.

Polecam na chłodne wieczory albo jako wsparcie w wycieczce po Majorce. W jednym i drugim przypadku nie zawiedziecie się.

 

„Ponieważ Marina nie miała miejsca, które by do niej należało, nie miała też dokąd wracać na Boże Narodzenie. Nie miała miejsca gdzie spędzałaby dni zaznaczone w kalendarzu, jak robią to normalne rodziny. Owszem, miała pieniądze na zakup domu. Ale nigdy nie pragnęła mieć własnych czterech ścian. Jej psycholożka, parafrazując pisarza, którego nazwiska nie pamiętała, powiedziała pewnego dnia: „Dom to miejsce, gdzie ktoś na ciebie czeka”. I to zdanie wkradło się do głowy Mariny na wiele dni i nocy. Rodzice już nie żyli. Miała dalekich krewnych, z którymi prawie nie utrzymywała kontaktu. No i oczywiście była starsza siostra Anna. Anna i jej realia, które oddaliły siostry od siebie na zbyt długo.”
 

Ocena: 6/10

Moja ocena:

Data przeczytania: 2016-12-13
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Cytrynowy chleb z ziarnkami maku
Cytrynowy chleb z ziarnkami maku
Cristina Campos
6/10

Miasteczko na Majorce. Dwie siostry, Anna i Marina, spotykają się po piętnastu latach, aby sprzedać młyn i piekarnię, które odziedziczyły po nieznajomej kobiecie. Anna prowadzi wygodne życie u boku ...

Komentarze
Cytrynowy chleb z ziarnkami maku
Cytrynowy chleb z ziarnkami maku
Cristina Campos
6/10
Miasteczko na Majorce. Dwie siostry, Anna i Marina, spotykają się po piętnastu latach, aby sprzedać młyn i piekarnię, które odziedziczyły po nieznajomej kobiecie. Anna prowadzi wygodne życie u boku ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @krainabezsennosci

Miłość, zbrodnia, kara
Nierozłączna trójka.

Rozpływam się powoli, ale nie marudzę, bo przyjdą gorętsze czasy. A co zrobić w taki dzień jak dziś? Najlepiej zakopać się w fotelu ze szklanką czegoś z lodem i czytać. ...

Recenzja książki Miłość, zbrodnia, kara
Zginę bez ciebie
Zginąć to dopiero połowa drogi.

Kiedy czytacie ten wpis, siedzę pewnie w pracy, ale myślami jestem z wami Niezmiennie pozostaję tak zakręcona, że ledwo znajduję czas na sen, a jeszcze przyplątała się ...

Recenzja książki Zginę bez ciebie

Nowe recenzje

Trzecia terapia
Czy miłość okaże się skuteczną terapią?
@roksana.rok523:

"Trzecia terapia" to opowieść o skomplikowanych relacjach rodzinnych, tajemnicach i niedomówieniach oraz przeszłości pr...

Recenzja książki Trzecia terapia
Funny Story
Funny :D
@czarno.czer...:

"– Wszyst­ko idzie gład­ko, je­śli nie po­zwo­lisz się wku­rzyć. Kiedy od­dasz im kon­trolę nad tym, jak się czu­jesz, ...

Recenzja książki Funny Story
Kwiaty samobójców
Na krawędzi rzeczywistości i snów: „Kwiaty Samo...
@jagodabuch:

Luko Czakowski, znany z nietuzinkowego podejścia do narracji wizualnej, w swoim najnowszym komiksie „Kwiaty Samobójców”...

Recenzja książki Kwiaty samobójców
© 2007 - 2024 nakanapie.pl