[…]- Skończ z tą marną wymówką! Jeśli boisz się być dumny ze swojej silnej kobiety, to znaczy, że sam jesteś dla niej za słaby! Nie zasługujesz na to, by stać u jej boku!- Kręci zniesmaczony głową.- Masz piękną, mądrą i waleczną żonę, traktujesz ją jak kruchą lalkę, choć nie raz udowodniła, że jest twardsza niż jebana stal!(…) Przestań się bać okazywania uczuć, bo tylko dzięki wsparciu Melody i jej miłości jesteś silniejszym donem!(…) - Te brednie, które wciskał nam ojciec, że uczucia to nasze słabe punkty, a kobiety są nic niewarte… To po prostu brednie(…) Albo to pojmiesz i staniesz się odpowiedniemu Królem dla swej Królowej, albo odpuść ją sobie[…]
Miłość po sam grób, kobieta u boku mężczyzny i walka o to, żeby przerwać mit o słabej kobiecie w mafii.
Ona, młoda dziewczyna, piękna, o dźwięcznym imieniu Melody. Ma wszystko czego można jej zazdrościć. Kochające rodzeństwo, wspierające kuzynostwo, pasje i siłę. I on, przyszły don, szef wszystkich żołnierzy, charakterny i zaborczy. Na dźwięk jego imienia, wszyscy się go boją, potwór i bestia w ludzkiej skórze, Domenico. Jedno zwykle spotkanie, jedna pyskata wymiana zdań, a tych dwoje wpada sobie w oko. Od tego momentu czytelnik traci kontakt z otaczającą go rzeczywistością.
Jest mi bardzo ciężko opisać te wszystkie emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Z początku przeraziłam się ilością stron i rozdziałów, ale jak tylko zaczęłam czytać totalnie zerwałam kontakt z rzeczywistością. Nikt, ani nic nie mogło mnie oderwać od tej historii. Przepadłam na samym początku i była biada temu kto mnie próbował od tego oderwać. Byłam pod wielkim wrażeniem tego w jaki sposób ta dwójka bohaterów zmienia mafię, jak bardzo bohater stara się pokazywać tą dobrą stronę, jak bardzo chce być Królem dla swej Królowej. Autorka dała mi tak potężną dawkę burzy emocji, że do tej pory się zastanawiam co to było. Powiedzieć, że to genialna historia moim zdaniem to grzech. To było fenomenalne. To uczucie, wręcz gorące pomiędzy nimi do tego stopnia, że ja sama czułam lekkie podniecenie i gorąc trawiący me policzki. Ta adrenalina, ten szok, ten mord w oczach i wielki szacun w stronę rodzeństwa Doemnico. Ten przyspieszony oddech, obgryzanie palców z nerwów. To wszystko towarzyszyło mi. Byłam tylko ja i książka. A sam koniec wycisnął me łzy i szczęścia i rozpaczy. Bo wszystko dzieje się po coś.
Droga autorko. Fenomenalna, genialna, cudowna historia. Tych dwoje to obraz łączący zwaśnione rodziny. Mel, dziewczyna godna Domenico. Jej wierność, lojalność, bohaterstwo spowodowało, że pozazdrościłam jej tych talentów i sama bym chciał się nauczyć. Silna kobieta z charakterem. Oraz Domenico. Przyszły don ale starał się ze wszystkich sił. Chciałam go zabić wiele razy, ale udowodnił mi, że się myliłam. To jest moim zdaniem wielkość mafii jaki oni pokazali. Mam nadzieje, że jeszcze o nich usłyszmy.
Nic więcej nie napiszę, bo braknie słów. Jedynie co mogę to że czytajcie koniecznie, bo jest warta tego.