Galileusz był tak wybitną, a jednocześnie tak tragiczną postacią w historii nauki, że zasługuje na wiele biografii, dlatego nie dziwi fakt, że na przestrzeni lat kilku pisarzy podjęło się opowiedzenia jego losów. Przyznam szczerze, że nie miałam okazji zapoznać się z żadną na jego temat, aż do teraz. „Galileusz. Heretyk, który poruszył wszechświat” to biografia, która wyszła spod pióra Mario Livio. Mnie osobiście cieszy fakt, że autor jest astrofizykiem, a jak pewnie wiecie, najbardziej znane odkrycia Galileusza dotyczą właśnie obserwacji kosmosu, a wszystko dzięki teleskopowi, którym posługiwał się jako jeden z pierwszych, a skonstruował go ulepszając holenderski wynalazek - lunetę. Dla mnie dużą wartością i zaletą tej biografii jest pokazanie, jak bardzo jego historia jest istotna właśnie teraz i odniesienie jej do obecnych czasów w kontekście współczesnych nauk, walki o władzę i różnego rodzaju problemów związanych m.in. z ochroną przyrody i przyszłością naszej planety. Dzięki autorowi poznajemy Galileusza jako nieprzeciętną jednostkę, która ma otwarty umysł, jednocześnie uparcie wierzy w swoje przekonania, kłóci się o swoje racje, kiedy trzeba, czasem jednak nie potrafi przyznać się do błędu. Myślę, że wymusiły na nim taką postawę też czasy i sytuacja polityczna oraz społeczna, w których musiał funkcjonować, a przede wszystkim ścierać się z innymi naukowcami i walczyć ze Świętą Inkwizycją. Kościół robił wszystko by zniszczyć naukowy dorobek jego życia i tak naprawdę dopiero po niemal czterystu latach przeprosił za to i uznał swoją winę a także fakt, oczywiście w cudzysłowie, że Ziemia kręci się wokół Słońca, a nie odwrotnie...
Kiedy prześledzimy losy wielkich myślicieli, wyciągniemy jeden ważny wniosek, że bardzo często spotykali się z niezrozumieniem, a ich idee, wynalazki i przede wszystkim nowatorskie podejście z ogromnym oporem społeczeństwa. Ponieważ wyprzedzali zazwyczaj swoją epokę, dopiero kolejne pokolenia doceniały ich wkład w rozwój nauki. Jednak historia Galileusza jest wyjątkowo tragiczna, bo jego dokonania dosłownie zdeptała Święta Inkwizycja, a jego samego odarła z godności. Zmuszenie go do wyrzeknięcia się swoich tez, a tym samy całego dorobku naukowego życia i uznanie za prawdziwe teorii Kościoła było tak naprawdę niewyobrażalną zbrodnią dokonaną na nauce, której już nie da się zmazać. Wiem, brzmi bardzo dobitnie, jednak trudno jest temu zaprzeczyć. Kiedy prześledzimy karty historii i zdamy sobie sprawę z często tragicznych skutków nadużywania władzy przez instytucję Kościoła, a także dostrzeżemy jej nieustającą skłonność do stawiania swoich teorii i interesów ponad prawem i nauką, wyciągniemy kilka ważnych wniosków, ale to już pozostawiam Waszej ocenie. Jeśli natomiast chodzi o Galileusza to jest to jeden z najwybitniejszych umysłów epoki renesansu, która zresztą była bardzo płodna w wielkie postaci. Szczególnie jego dokonania związane z kosmosem, m.in. odkrycie pierścieni Saturna, księżyców Jowisza, plam na Słońcu, faz Wenus było czymś niewyobrażalnie doniosłym i wielkim krokiem w kierunku eksploracji kosmosu. Kiedy jednak sięgniecie po książkę „Galileusz. Heretyk, który poruszył wszechświat” zdacie sobie sprawę, że to nie same odkrycia świadczą o jego wielkości, ale świeże i nowatorskie spojrzenie, które pozwalało mu: dostrzec trwały związek nauk ścisłych z humanistycznymi oraz wartość zarówno jednych jak i drugich, jak również stawiać na wyniki doświadczeń, a nie ślepo zawierzać teorii.
Bardzo serdecznie polecam Wam tę biografię w ramach akcji #bochcęwiedziećwięcej, bo to świetna pozycja popularnonaukowa, która w przystępny sposób porusza zagadnienia naukowe, choć na pewno rozumiecie, że będziecie musieli włożyć pewien wysiłek i skupić się na czytaniu. Sama przyznaję, że ta lektura wymagała ode mnie dużej koncentracji i zaangażowania. Co nie zmienia faktu, że zarówno sama historia Galileusza jak i jego tezy i odkrycia są naprawdę fascynujące i trudno się tym wszystkim nie ekscytować. Dodam jeszcze, że to patronat Bardziej Lubię Książki Niż Ludzi, więc sami rozumiecie, że to musi być świetna pozycja.
Dziękuję Wydawnictwu Poznańskie za egzemplarz do recenzji!