"Wszystko sprowadzało się do tego strasznego słowa, które zdawało się materializować nad ich głowami: przeznaczenie."
Gdybyś mógł podróżować w czasie, w jakim momencie historycznym byś chciał się znaleźć? A jakby to nie było zależne od ciebie i obudziłbyś się nagle w X wieku, gdzie nie mógłbyś liczyć na nikogo, kto obroniłby cię i wprowadził w tajniki epoki?. W takiej bowiem sytuacji przez ogromne zrządzenie losu pojawili się bohaterowie książki Hyperversum, której autorką jest Cecilia Randall, a którą miałam przyjemność przeczytać. Powiem szczerze, że już od dawna ten tytuł za mną chodził i tym bardziej się cieszę, że poznałam wreszcie jego treść.
"- Mój brat zawsze miał przede mną tajemnice, chociaż widziałem, jak się rodził. To była krew z mojej krwi, a dwukrotnie wbił mi nóż w plecy. Ty byłeś dla mnie zupełnie obcy, a zawsze wiernie i honorowo mi służyłeś, ryzykując nawet życie. Czyż czyny człowieka nie są ważniejsze od jego pochodzenia?"
Opowieść zaczyna się w momencie, kiedy do Freeland’ów przyjeżdża na wakacje Ian – adoptowany syn. Daniel Freeland i Ian są dobrymi przyjaciółmi, znają się od najmłodszych lat i łączy ich zainteresowanie grą Hyperversum. Postanawiają zatem rozpocząć rozgrywkę razem ze znajomymi, młodszym bratem, Martinem i dziewczyną Daniela, Jodi. Najstarszy z nich, Ian, wykreował świat w grze, średniowieczną Flandrię, Francję i Anglię. Jakie było ich zaskoczenie, kiedy nagle znaleźli się na ziemiach wybranej epoki, gdzie od razu czekało na nich niebezpieczeństwo.
"Tortury.
To słowo dotychczas miało dla niego jedynie mgliste znaczenie, posmak czegoś okrutnego, co jednak nigdy nie miało przydarzyć się jemu, obywatelowi cywilizowanego społeczeństwa. Aż do teraz."
Ian, nieprzypadkowo wybrał właśnie XIII wieczną Francję. Chłopak już od dawna interesował się tą epoką, a zwłaszcza rodem de Montmayeur, których losy śledził w związku ze swoją pracą doktorską. Zafascynowany był także samą Isabeau de Montmayeur, której portret nosił zawsze przy sobie. Dzięki przygodzie z Hyperversum ma okazję, aby na własne oczy zobaczyć, jak ich życie naprawdę wyglądało i stać się jego częścią.
"Ucieczka, niebezpieczeństwo, strach, że zostaną przyłapani, przyspieszały bicie jego serca, były jednak niczym w porównaniu z uczuciem, które ogarnęło go, gdy poczuł na piersi ciepło przytulającej się do niego Isabeau."
Szczerze powiedziawszy, od samego początku polubiłam bohaterów, wydali mi się oni tacy autentyczni i naturalni, a to jest cecha, którą bardzo lubię. Samo przeniesienie się do innej epoki, dziwnie skojarzyło mi się z Opowieściami z Narnii, które pewnie każdy choć trochę zna. Tutaj gra spowodowała, że przyjaciele znaleźli się w innym wieku i byli uczestnikami historycznych wydarzeń. Jestem pod wrażeniem wykonania pomysłu na powieść, ponieważ jest ono dobre i niesamowicie ciekawe. Nie powiedziałabym, że jest to książka tylko dla młodzieży, bo w każdym wieku można ją czytać i być tak samo zachwyconym treścią.
"- Nie martw się tym, na co nie masz wpływu. Możesz jedynie powierzyć swój los Opatrzności, modląc się, by chroniła nas wszystkich. Przyszłość jest mglista, póki nie staje się teraźniejszością. Jedynie przeszłość jest pewna i znana."
Czasami wydawało mi się, że bohaterowie za łatwo przywykli do nowych warunków egzystowania, jakby już wcześniej mieli z nimi do czynienia. A także sposób komunikowania się z postaciami historycznymi, momentami zdawał mi się zbyt prosty, jakby nawet źle dobrany do epoki. Isabeau de Montmayeur sama w sobie była ponadczasowa, jej zachowanie nie pasowało do XIII wiecznej damy. Dialogi, mimo ogólnie rzecz biorąc dobrego języka, momentami miały infantylny charakter, co nieraz mi przeszkadzało. Jednak sam styl pisania autorki jest bardzo dobry, a powieść wciąga od pierwszej strony. Wiele można z książki wynieść jeśli chodzi o obyczaje, czy kulturę, więc na pewno jest to zaletą. W pewnym momencie jednak, zaczęłam się nudzić, bez względu na to, że byłam ciekawa rozwoju wydarzeń. Stresowałam się razem z poszczególnymi postaciami, dopingowałam im i bałam się o nich. A kiedy kończyłam Hyperversum, do oczu nabiegły mi łzy, bo ciężko było mi się rozstać z tymi przyjaciółmi.
"- Ten, kto ma odwagę walczyć w imię tego, co uważa za słuszne, zostaje naznaczony. To znak, który zostaje wypalony w tobie na zewnątrz i w środku i który zmienia cię na zawsze. Niełatwo przeżyć, gdy się go otrzyma... Zaczynam rozumieć, że potrzeba znacznie więcej odwagi, by go ze sobą nosić, niż by dać go sobie wypalić. A jeśli blizna jest tak głęboka, być może tylko bohater jest w stanie żyć z nią dalej."
Czy polecam powieść Cecelii Randall? Owszem. Jest to godna uwagi opowieść o mocy przyjaźni, miłości i wielkiego zaufania. Mnie Hyperversum wciągnęło do swojego, XIII wiecznego świata. Wszystkich fanów gier, historii oraz wielkich przygód zachęcam do sięgnięcia po tę lekturę.