„Wszystkie nasze kłamstwa” to drugi tom dylogii autorstwa Martyny Szubert, wydany przez Wydawnictwo Młodzieżówka.
W tym tomie poznajemy dalsze losy głównych bohaterów – Elisabeth i Archera. Ich relacja to typowe hate to love, bazujące na docieraniu do siebie, poznawaniu swoich sekretów, pozbywaniu się uprzedzeń. Ta relacja od początku jest bardzo chaotyczna, wybuchowa, co sprawia, że podczas lektury nie można się nudzić.
Elisabeth została wplątana przez Archera w udawany związek, który przerodził się w prawdziwe uczucie. Chłopak najpierw uprzykrzał życie dziewczynie, wykorzystując swoją pozycję. Archer jest synem dyrektora i ma poważanie wśród szkolnej elity, co sprawia, że od początku Beth podchodzi do niego dość sceptycznie, lekko to ujmując… Jednak miłość nie wybiera, a relacja między głównymi bohaterami prężnie się rozwija, sprawiając, że układ z pierwszego tomu nie funkcjonuje już na początkowych warunkach. Teraz miłość kwitnie, ale… „na horyzoncie zbierają się czarne chmury”.
Po letnim obozie naukowym Elisabeth dostaje się na wymarzone studia, ma wspaniałego chłopaka, a do tego planuje zamieszkać ze swoją najlepszą przyjaciółką Ciri. Wszystko idzie zgodnie z planem. Nawet jej największa szkolna nemezis, Amber, przechodzi przemianę i stara się pomóc dziewczynie. Za to, co Beth dla niej zrobiła, Amber daje jej kontakt do znanego fotografa Larry’ego Sullivana, dzięki czemu dziewczyna ma szansę być stażystką przy organizowaniu wystawy „Ponura rzeczywistość”. Jednak Elisabeth jest osobą, której szczęście nie trzyma się długo…
W książce mamy znowu poruszony temat braku zaufania, kłamstw, niedopowiedzeń, zatajania ważnych informacji.
Moim zdaniem, mimo tego, że autorka faktycznie poważniej podeszła do niektórych problemów – chociażby jak zdrada, rozwód, głębsza potrzeba przetrawienia problemów, rozczarowanie bliską osobą - to główna bohaterka i tak nadal postępowała bardzo nieodpowiedzialnie. Rozumiem, że większość tych postępowań sprawiała, że książka była ciekawsza, aczkolwiek w którymś momencie Beth zaczęła zwyczajnie narażać się na poważne niebezpieczeństwo, nie zważając na konsekwencje.
Wszystko oczywiście przy takich sytuacjach kończy się dobrze, bo zawsze ktoś wyciąga Beth z tarapatów, ale dziewczyna momentami zachowuje się skrajnie nieodpowiedzialnie.
Mam też wrażenie, że bohaterowie niczego nie nauczyli się w pierwszym tomie. Ich uczucia się zmieniły, ale kłamstwa pozostawały kłamstwami, tajemnice tajemnicami. To już jest inny etap znajomości, faktyczny związek, a nie udawany, więc szczerość jest istotna. Swoją drogą, Beth i Archer przeprowadzają taką rozmowę o szczerości na początku książki, ale jednak mało co z tego wynika. Moim zdaniem, nawet jeśli ktoś miałby się martwić, lepiej by było, gdyby znał prawdę. Wtedy zdawałby sobie sprawę z sytuacji, z zagrożeń, z konsekwencji działania. Można byłoby także podjąć kroki ku polepszeniu sytuacji.
W książce zdecydowanie brakowało mi perspektywy Archera. Dałoby to możliwość spojrzenia na sytuację z różnych perspektyw. Książka byłaby dłuższa, ale można byłoby poznać różne sposoby myślenia, radzenia sobie z problemami, uczuciami, wyzwaniami.
Plusem książki pod względem postaci jest z pewnością umieszczenie w niej Ciri, która potrafiła być plastrem na ranę, kawą o poranku, kocykiem w pochmurny dzień. Ta dziewczyna zasługuje na większe docenienie, zasługuje na bardzo dużo.
Podsumowując, w tym tomie dylogii działo się o wiele więcej i poruszane było więcej problemów, z którymi musieli zmierzać się główni bohaterowie i ich znajomi, rodzina. Zostało to pokazane w bardzo fajny sposób, chociaż natężenie tych problemów i zachowanie Beth sprawiło, że sporo wydało mi się naciągane i po prostu nierealne. Gdyby Beth miała więcej oleju w głowie, gdyby było widać jej rozterki, dylematy, jakieś wahania, to wyszłoby bardziej autentycznie. Mimo wszystko, całkiem przyjemnie obserwowało się cały ten chaos.
Książka „Wszystkie nasze kłamstwa”, a w zasadzie cała dylogia autorki, to droga z poszukiwaniem prawdy, poszukiwaniem siebie i docieraniem do drugiej osoby. Są to tajemnice, problemy, a także niebezpieczeństwo, niedopowiedzenia. Wszystko to zderza się z nadzieją na przetrwanie miłości.
Dylogia będzie odpowiednia dla młodzieży, która poszukuje w książkach ogromu emocji, akcji. Osobiście, mimo tego, że niekiedy chciałam wyjąć postaci z książki i nimi potrząsnąć, to wciągnęłam się w lekturę i kibicowałam głównym bohaterom w próbie rozwiązania swoich problemów.
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Młodzieżówka.