Wrecked recenzja

Macie tak czasem, że czytacie recenzje innych użytkowników i mówicie sobie "wow ta książka jest totalnie dla mnie", po czym sięgacie po książkę i macie taki zonk, bo jest to totalne rozczarowanie?

Ja tak właśnie miałam, czytając "Wrecked" od Żanety Zgliczyńskiej

Współpraca recenzencka z wydawnictwem yasne books-wydawnictwo Lira

Już opowiadam wam, dlaczego było to dla mnie mocnym rozczarowanie.
Przeczytałam masę pozytywnych recenzji, które mówiły o tym, jaka ta książka jest dobra, jakie ma super wartości i super bohaterów, jednak ja tak nie do końca to poczułam. Można nawet powiedzieć, że mocno odbiłam się od tej książki. Też problemem jest fakt, że ja nie polubiłam bohaterów, nie potrafiłam się utożsamiać z żadnym z nich.

Poznajemy Lilianę, która ma jedno proste zadanie dotrzeć na ślub swojej przyjaciółki, ale nie robi wszystko, aby się na niego nie dostać. Ja, niby rozumie jej zachowanie.Przeżywa ona bolesne związek, bardzo toksyczny i próbuje sobie poukładać wszystko, jednak jest to jej najlepsza przyjaciółka i jest to jeden z jej najważniejszych dni, więc wypada schować trochę swoje uczucia, bo nie ona jest najważniejsza w tym dniu.

I mamy tutaj klasyczne spotkanie między głównymi bohaterami, Lil wpada na Nathaniela na lotnisku. Jedno spotkanie powoduje, że ich relacja zaczyna się powoli budować. Jednak dla mnie to było takie zbyt słodziutkie, zbyt szybkie, bo oni oboje są niby skrzywdzeni i szukają pocieszenia. Oboje mają swoje demony i swoją przeszłość, która jest mniej lub bardziej przykra, ale nie przekonało mnie to. Czułam czasami, że ichrelacja jest taka trochę na siłę.

To co mi się podobało, to przedstawienie mody w tej książce. Liliana jest początkującą projektantką mody i czuć ten zapał i zainteresowanie.

Książka to dla mnie taka 3⭐️ pozycja. Dużo rzeczy mi nie grało, dialogi często zbyt płytkie, bohaterowie tacy bez wyraźnego charakteru.
Miałam też problem z fabułą, bo tu bardzo mało co się dzieje. Tak na prawdę mamy tu historię kobiety i jej codzienności, taki urywek jej kilku dni z życia. Taki sposób kreowania historii mi się nie podobał.