Chciałabym opowiedzieć o wybujałych przygodach, na które szczerze mówiąc, zdecydowałam się dosyć nieświadomie. Ale jestem bardzo zadowolona z podjętego ryzyka i znowu mnie kusi. Strach chyba jakoś zdławię... Ostatnio skorzystałam z usług nowego dla mnie biura podróży, a mianowicie Pilipiuk Travel. Zafundowano mi podróżowanie na pełnych obrotach. Byłam świadkiem zagłady Ziemi (także już mam doświadczenie na przyszłość), na moich oczach kosmita porwał wielki gmach biblioteki, a następnie wylądowałam z jakimś informatykiem, młodzieńcem i zmanierowaną Helką w...XVI wieku. Po pogadance z łasicą i niewyobrażalnym zachwianiu psychicznym, ruszyliśmy w drogę do Nidaros, aby znaleźć artefakt Oko Jelenia. Ale co to, u diabła, jest? Brzmi dziwacznie? Dosyć...eklektycznie?
Andrzej Pilipiuk skutecznie i z fantazją wymieszał (pewnie w szesnastowiecznym kotle) współczesność, apokalipsę, fantastykę, fakty historyczne, humor i fikcję. Tak powstało "Oko jelenia. Droga do Nidaros" - pierwszy tom cyklu, w którym Marek - nauczyciel informatyki, Staszek - uratowany przez niego młodzieniec i Hela - szlachcianka z XIX wieku, borykają się z nową dla nich szesnastowieczną rzeczywistością Norwegii. Dla nich - alternatywną, dla innych - będącą szarą, splugawioną i niebezpieczną codziennością. Wszyscy trafili tam przez Skrata - kosmitę, który w chwili apokalipsy światów zabiera z nich swoiste "pamiątki". Z XXI wieku ocalił Bibliotekę Narodową. Widząc to, Marek i jego młody towarzysz zgodzili się być jego niewolnikami w zamian za ocalenie życia. W jaki sposób zostało ono zachowane, w jaki sposób zostali odtworzeni i kim właściwie jest ich zwierzęca przełożona?
Fabuła wydaje się początkowo chaotyczna i niemożliwa do poskładania w jednolitą całość. Niemożliwa? Chwila, co dla Pilipiuka jest tutaj niemożliwe? Scalił frapujący wątek fantastyczny z faktami historycznymi, a w powieści uwypuklił także problemy religijne, ekonomiczne i społeczne, które nieuchronnie wpływają na nieprzystosowanych i przywykłych do innego życia podróżników w czasie. Muszę dodać, że na początku powieści bardzo dobrze rozważone były zachowania ludzi w ostatnich chwilach życia. Jak ty byś je spędził/a? Intryga intrygą pogania intrygę, czytelnik otrzymuje pełno poszlak, wskazówek, legend i żadnego konkretnego rozwiązania, a "Droga do Nidaros" staje się jeszcze bardziej ciekawsza, kiedy bohaterowie się rozdzielają i naprzemiennie poznajemy ich losy. Doznają brutalności, chłodu i głodu tamtych ciężkich czasów. Jeśli nie będą liczyć na siebie samych, nie staną się przebiegli i zaradni, zginą. Jeśli kupcy nie obejdą skomplikowanych stosunków z Hanzą, także czeka ich marny los. A w swoich prywatnych interesach tym bardziej nie mogą zostać wykryci. Rzeczywistość ówczesnych ubogich ludzi została opisana tak realistycznie, że czytelnik nie może nie zacząć się zastanawiać nad tym, jakby sam musiał sobie poradzić, wytrącony z wygodnej cywilizacji. Powiem jedno - to wyobrażenie jest przerażające i mnie przezwycięża na pewno.
Pilipiuk stworzył pasjonujący kalejdoskop epok i postaci, obliczy negatywnych i pozytywnych, okraszając to wszystko rubasznym humorem, ironicznym spojrzeniem na zacofanie cywilizacyjne, pogawędkami informatyka ze szlachcianką z XIX wieku na temat technologii (spróbujcie sobie wyobrazić te próby wyjaśnień), ale także brutalnością, agresją, tragicznymi wspomnieniami młodej dziewczyny i ciągłym uczuciem niepokoju. W XVI-wiecznej Norwegii trzeba także być przesądnym - nikomu nie pomoże kocioł jadalnej brei, jeśli znikąd zjawi się mroczny koń śmierci...Każdy z bohaterów jest inny, wyjątkowy, ma swój styl mówienia i dziwną dla nas manierę. Jak już wspominałam - żadne rozwiązanie nie jest od razu podane na tacy, wędrowałam z postaciami, martwiłam się o nich i głowiłam tak samo, niekiedy bezowocnie. Interesująca tajemniczość zostaje wynagrodzona licznymi przygodami bohaterów - Pilipiuk Travel nie pozwoli ci na zastój czytelniczy, wręcz przeciwnie! Nie bez powodu cykl "Oka jelenia" rozrósł się aż do sześciu tomów. Ja zamierzam sięgnąć po wszystkie oraz polecam skorzystanie z usług tego biura. Przecież nawet nie musicie nic płacić, a czego można być świadkiem ;)