Matteo recenzja

Wkraczamy w świat nowojorskiej mafii.

Matteo Castelli wraz ze swoimi ludźmi udaje się do jednego z burdeli w Nowym Jorku by wykonać zadanie, które powierzył mu ojciec- capo di tutti capi, szef wszystkich szefów nowojorskiej mafii. Właścicielka domu publicznego, Debra, swoim postępowaniem naraziła się nieodpowiednim ludziom i teraz musi ponieść tego konsekwencje.
Matteo urządza tam prawdziwe piekło. Giną wszyscy oprócz młodziutkiej blondynki, Bianci. Jednak za niewykonanie zadania i przeciwstawienie się rozkazowi ojca mężczyzna zmuszony będzie się z nią ożenić. Dziewczyna z potencjalnej ofiary gwałtu ma stać się żoną mordercy, gangstera, przyszłego capo. Czy będzie umiała odnaleźć się w świecie mafii i dostosować do zasad w nim panujących? Czy będzie umiała porzucić swoje marzenia o ślubie z miłości?

Wizja małżeństwa za karę zmienia się jednak w małżeństwo w nagrodę gdy Ettore Castelli rozpoznaje w Biance zaginioną córkę szefa bostońskiego oddziału. Nadchodzący ślub jest idealnym pretekstem do zażegnania konfliktu i zawarcia sojuszu między rodziną Castelli i Esposito, dodatkowo również sprawi, że staną się najsilniejszą rodziną w Bostonie.
Ale nie wszyscy będą z tego zadowoleni. Planowane małżeństwo przysporzy im również więcej wrogów. Życie Matteo i Bianci znajdzie się w niebezpieczeństwie, a ich ślub stanie pod wielkim znakiem zapytania...

🔹️ 🔹️ 🔹️

Książka to pełna niebezpieczeństwa historia z porachunkami gangsterskimi oraz gorącym romansem, którą serwuje nam w swoim debiucie Marta Zbirowska. Akcja pędzi, książkę czyta się bardzo szybko i niestety choć na nudę nie można narzekać mnie osobiście czegoś zabrakło.
Brakowało mi trochę tej "namacalnej" chemii między bohaterami, którą można byłoby odczuć.
Oni sami w moim odbiorze byli hmm, zbyt rozchwiani? Najbardziej jednak zakuło mnie w oczy gdy po trzymiesięcznej śpiączce bohater jest na tyle silny by samemu od razu się poruszać.
Brakowało mi takiej płynności między wydarzeniami, jakby zabrakło zdania czy dwóch by zachować odpowiednie przejście z jednego wydarzenia do drugiego.
Sama historia nie jest zła, pomysł na fabułę jest ciekawy i każdemu polecam wejście do świata mafii, który przedstawiła Autorka.
Absolutnie nikogo nie zniechęcam do tej pozycji książkowej. Wiem doskonale, że znajdzie ona wielu odbiorców, którzy stracą dla niej głowę. Koniecznie sięgnijcie po pierwszy tom serii Mroczni mężczyźni i przenieście się do niebezpiecznego Nowego Jorku. Marcie gratuluję debiutu i dzisiejszej premiery "Matteo".
A sama czekam i wypatruję kolejnego tomu serii.