Lektura „Więzów Krwi” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mai Kossakowskiej. Muszę przyznać, że bardzo udane, choć początkowo obawiałam się takiego nadmiaru fantastyki.
„Prawdziwa przygoda pachnie morzem, dymem cygar, skóra, drewnem i aromatem roślin, które nigdy nie wyrosną na twoim podwórku.” (s. 345)
„Więzy Krwi” to zbiór opowiadań o tematyce fantastycznej, choć tematy opowiadań bardzo różnią się między sobą. Na całość składa się 9 tekstów, bardziej i mniej obszernych, w tym mini powieść „Zwierciadło”. Ciężko napisać coś o nich bez zagłębiania się w szczegóły treści. Pierwszym i dla mnie najlepszym opowiadaniem jest „Mucha”, króciutka opowieść o bardzo mocnym nagromadzeniu emocjonalnym i bardzo świetnym pomyśle prowadzącym. Jej kontynuacją, choć jeszcze bardziej nierzeczywistą jest „Diorama”. Sama autorka pisze o niej jako, opowieści o marzeniach. Ja od siebie muszę dodać, że niestety niektóre marzenia powinny zostać marzeniami, a dążenie do nich na siłę może kogoś skrzywdzić.
„Jeśli nie wierzysz w możliwość zaistnienia tego, czego pragniesz, tylko rozpraszasz energię” (s. 84)
„Schizma” to bardzo dobry tekst o przyszłości (ja tak właśnie to odebrałam) i tym, co może się stać jeśli naprawdę będziemy przywiązywać za dużą wagę do zakupów, reklam i tego jak one na nas wpływają. Opowieści o dzieciach i ich magicznej wyobraźni zawsze uwielbiałam, dlatego „Smutek” bardzo przypadł mi do gustu. Tytuł jest za razem imieniem ulubionego konia głównego bohatera opowiadania, chłopca Mateja. O tym co może usłyszeć dziecko pozostawione same sobie wśród pustych stepów i czy tak naprawdę jest to tylko wyobraźnia? Tytułowe „Więzy Krwi” opowiadają historię rzeźbiarza-plastyka, który zarabiał na życie tworząc potworki. Propozycja nie do odrzucenia od pewnego milionera już na zawsze zmieniła jego życie, a także pokazała mu kim lub czym naprawdę jest. bardzo polubiłam mistrza Ambrosiusa z opowiadania „Spokój Szarej Wody”, dobra historia opowiedziana w ciekawy sposób. Dodatkowo na plus inne przedstawienie dotychczasowej roli kata. „Szkarłatna fala” natomiast jest historią Amerykanina walczącego z Japończykami, który po rozbiciu ich statku dociera na wyspę na której nic nie jest normalne. Musze wspomnieć także o „Zwierciadle”, z chęcią przeczytałabym jej powiększoną wersję, ponieważ bardzo wciąga. Jak sam tytuł wskazuje, duże znaczenie ma w tej historii lustro, które jest przejściem między ludzką rzeczywistością a „Prawdziwym Światem”. Historia Koral i Corneta wciągnęła mnie tak bardzo, że nawet nie wiem kiedy zaczęłam kolejne opowiadanie. Zdecydowanie polecam.
„Zło zawsze czai się blisko, na wyciągnięcie ręki. Nie sposób się z nim układać, oswajać go ani zmieniać. Kto wpatruje się w lustro, zobaczy oblicze diabła. Tylko często nie potrafi tego zauważyć, bo rozpoznaje w nim jedynie własne rysy.” (s. 271)
Nie wspomnę za to nic o „Hekatombie”, która nie podobała mi się wcale.
Całość jednak przedstawia się świetnie i jest naprawdę dobrą pozycją dla miłośników fantastyki. Mnie osobiście zachęciła do poznania innym książek pani Mai. Musze też oczywiście oddać hołd najlepszemu pod względem grafiki wydawnictwu Fabryka Słów. Okładka i całość graficzna tomu jest wprost cudowna. A rysunki Dominika Brońka naprawdę robią wrażenie. Musze też pochwalić język pani Kossakowskiej oraz jej objaśnienia wprowadzające w historię każdego z opowiadań.
5/6