Wiersze potrafią nieść ze sobą ukojenie. Pozwalają zapomnieć o całym świecie i dają szansę na spojrzenie na swoje życie, swoje otoczenie czy wszystkie wydarzenia wokół z całkowicie nowej, odmiennej perspektywy. Udowadniają, że w słowach potrafi być olbrzymia moc, która jest w stanie poruszać góry. Dla odpowiedniego umysłu mogą okazać się wyzwalaczem, by pokonać wszelkie granice. Czy wiersze dla Was pozostają tylko mało zrozumiałymi słowami, czy są czymś znacznie większym?
Przyszedł styczeń, a ja z zapamiętaniem odnajduję się w poezji i szukam coraz to więcej możliwości, by poznawać nowe wiersze i odkrywać nowe, całkowicie mi nieznane przestrzenie. Co prawda często mam z tym dość duży problem, gdyż nie jestem wystarczająco wykształcona pod kątem literackim, by ze swobodą brać z poezji całymi garściami i z przekonaniem wygłaszać swoje opinie. Jednak każdy ma prawo próbować, więc i ja tym razem postanowiłam zapoznać się z tomikiem wierszy „Pół żartem pół serio” Krzysztofa Papużyńskiego. Jakie są moje odczucia?
Zacznę od tego, jak poeta przekazuje swoje słowa czytelnikom. I tutaj chciałabym powiedzieć coś niezwykle odkrywczego, ale ograniczę się do krótkiego stwierdzenia, że część wierszy jest rymowana. Jednak wszystkie charakteryzuje ten sam schemat i ta sama rytmika. To dla mnie trudne, bo odkąd sięgam pamięcią, nie cierpię rymów. W tym momencie mogłabym sobie zarzucić, że czego oczekuję po wierszach – one często są rymowane. To racja i bardzo doceniam każdego, kto potrafi wprowadzić rytmikę poprzez różne zabiegi poetyczne. Bez wątpienia to ważna umiejętność i niezmiernie potrzebna poecie. Lecz jakbym nie starała się patrzeć, to jestem wielbicielką chaosu i nieporządku w różnego rodzaju sztuce. Wierszy również ten fakt dotyczy. I o dziwo właśnie ten spójny i prawdopodobnie doskonale przemyślany schemat sprawiał, że przestawałam skupiać się na samej treści, przez co moja opinia na temat wierszy mocno ucierpiała.
Z bólem muszę przyznać, że mimo bardzo różnorodnej i często poważnej tematyki, miałam wrażenie, że są to tylko rymowanki dla dzieci. W ogóle nie czuję się przekonana do całego tomiku. Gdy czytałam wiersz za wierszem, to miałam odczucie, że wszystkie są identyczne, co po prostu stawało się monotonne. Ale w tym momencie ponownie można by mi zarzucić ignorancję. Dlatego zdecydowałam, że będę dawkować sobie wiersze i spędzać więcej czasu na przemyśleniach. Niestety i to nie pomogło… Nadal wszystkie pozycje w tym tomiku poezji zlewały mi się w jedność. Poza tym słownictwo, którego używał autor, sprawiało, że cofałam się w czasie, ale moje podróże okazały się pozbawione jakiegokolwiek klimatu, co dla mnie nadal jest wielką wadą.
W tym momencie można zadać pytanie, o czym w ogóle były te wiersze. Tak jak wcześniej wspomniałam, tematycznie okazały się mocno zróżnicowane. Wiem, że dopiero, co zwracałam uwagę, że są dość do siebie podobne, ale tutaj bardziej chodziło mi jednak o budowę. To, o czym konkretnie mówią, to całkowicie inne historia. W „Pół żartem pół serio” możemy obserwować bardzo błyskotliwe spostrzeżenia poety. Z wieloma nie zgadzam się i widzę, że ja i autor mamy dość odmienne poglądy, mimo to z podziwem patrzyłam, jak w subtelny i niezmiernie wnikliwy sposób, pisarz uchwyca rzeczywistość w swojej twórczości. Tym bardziej że przy całym moim negatywnym nastawieniu trafiały się wiersze, które wpadały mi w pamięć. W szczególności przemówił do mnie wspaniały „Życiorys”, gdzie odnalazłam samą siebie i swoje własne przemyślenie. Do tej pozycji bez wątpienia jeszcze nieraz wrócę.
Niestety tomik Krzysztofa Papużyńskiego w moim odczuciu okazał się mocno przeciętny i zawiódł moje oczekiwania, które być może były zbyt wygórowane. Niemniej, choćby dla tych kilku pamiętnych wierszy, cieszę się, że miałam okazję zapoznać się z nim.