Lubię książki oryginalne i nietypowe, dlatego moją uwagę przykuła powieść chińskiego pisarza Mo Yan - „Obfite piersi, pełne biodra”. Zaintrygował mnie przede wszystkim opis a także pozytywne recenzje czytelników. Kiedy nadarzyła się okazja przeczytania tej książki, nie wahałam się ani chwili...
XX wiek, Chiny. W małej wioseczce w prowincji Shandong, żyje rodzina Shangguan. To właśnie ich życie będziemy wnikliwie obserwować. Skupimy się na matce i jej staraniach, aby wychować dziewięcioro dzieci, w tym ośmioro córek i jednego syna. Choć w wielkich miastach huczy od najróżniejszych przemian społecznych, zaczynają się powstania, dynastie upadają, wrze walka z komunistami czy też pojawiają się reformy gospodarcze, na prowincję dociera tylko echo tych wydarzeń. Tu bowiem ludzie żyją inaczej, kierują się prostszymi i bardziej pierwotnymi instynktami. Chodzi przede wszystkim o to, by przetrwać. Za wszelką cenę...
Dziwna, ale przez to ciekawa książka! Przede wszystkim sporo tu historycznych odnośników, które jednak będą ujęte barwnie i bez zanudzenia czytelnika. Sama fabuła i sposób ukazania Chin z zupełnie innej perspektywy uważam za pomysłowy i trafiony. Autor sprawnie opisał sytuację polityczno-kulturową tego kraju na przestrzeni prawie stu lat. Matriarchat, patriarchat, wojny, zamieszki, wszelakie reformy będą tu rozgrywać się w tle, natomiast na plan pierwszy wysuną się losy wiejskiej rodziny, których członkowie posiadają tytułowe obfite kształty. Muszę przyznać, że motyw piersi, który pojawia się w powieści wielokrotnie bardzo mnie zaskoczył i trudno opisać czy na plus, czy może na minus. Mocnym akcentem są naturalistyczne, wynaturzone i bardzo obrazowe opisy różnych dewiacji i okrucieństw, które z pewnością zszokują i zaskoczą odbiorcę. Plusem natomiast jest wtrącenie do książki realizmu magicznego, czarnego humoru, ironii, chińskiej przyrody oraz skrajnych emocji, które w nas wywoła. Dużym atutem jest fakt, że autor umiejętnie splata ze sobą kontrasty, stąd bogactwo łączy się z biedą, miłość z nienawiścią, dobroć ze złem a piękno z brzydotą. Język jest prosty, ale też szalenie plastyczny i przesycony symboliką.
„Obfite piersi, pełne biodra” to książka wielopłaszczyznowa, nietypowa i kontrowersyjna. Jestem bardzo ciekawa innych pozycji autora i jeżeli nadarzy się okazja, z chęcią je poznam. Polecam i pozdrawiam!!
Moja ocena: 5-/6