Do niedawna nazwisko Grzegorz Kozera nic mi nie mówiło. Dopiero jak dostałam Jego książkę „Co się zdarzyło w hotelu Gold” do zrecenzowania, dowiedziałam się, że nie jest debiutantem. Ten urodzony w 1963 roku dziennikarz ma na swoim koncie cztery inne utwory prozatorskie, a mianowicie powieści „Droga do Tarvisio” (2012), „Berlin, późne lato” (2013), a także powieść o uzależnieniu alkoholowym „Biały Kafka” (2004) oraz zbiór opowiadań „Kuracja” (2008). Nie poprzestał na prozie – jego dorobkiem jest również sześć tomików poezji, m.in. „Sierżant Garcia nie żyje” (1998) i „Data” (2011). Za swoje osiągnięcia literackie został uhonorowany w 2013 roku Świętokrzyską Nagrodą Kultury I stopnia, przyznawaną przez marszałka województwa świętokrzyskiego.
I właśnie uzbrojona w tę niewielką wiedzę o autorze książki zasiadłam do jej czytania. Opis na okładce obiecywał dużo – przynajmniej mnie, miłośniczce kryminałów i romansów – współczesny kryminał z historią miłosną w tle albo – jeśli ktoś woli – opowieść o miłości z wątkiem kryminalnym. ¹ I choć taki mix dość często występuje w tych gatunkach literackich, to mnie chyba nigdy się nie znudzi – pod jednym warunkiem. Kryminał musi być fascynujący i z ciekawą intrygą, romans nie może być banalny. Jak było w tym wypadku? Czy Grzegorz Kozera sprostał moim wymaganiom? O tym za chwilę…
Antoni Topola – historyk, nauczyciel akademicki, początkujący pisarz, miłośnik malarstwa, znawca gehenny Żydów w czasie II wojny światowej. To on jest bohaterem powieści. Właśnie został wezwany do gabinetu swojego szefa profesora Jareckiego, który złożył mu propozycję nie do odrzucenia. Otóż Antoni ma pojechać na kongres do Wiednia i odczytać tam referat swojego przełożonego, który ze względu na nieoczekiwane kłopoty zdrowotne musi pozostać w kraju i poddać się zabiegowi medycznemu. Doktor Topola nie odniósł się do tej propozycji z wielkim entuzjazmem, ale decyzja profesora była nieodwołalna.
I w ten oto sposób, po długiej podróży samochodem (samolot nie wchodził w rachubę, bo Antoni panicznie bał się latać) nasz bohater znalazł się w Wiedniu w hotelu Gold, gdzie zostali zakwaterowani przez organizatorów uczestnicy kongresu.
Początek pobytu był całkiem spokojny. Doktor spotkał się z przyjacielem profesora Jareckiego, profesorem Prochazką z Uniwersytetu Karola w Pradze, który bardzo serdecznie zaopiekował się młodszym kolegą, rozpakował się i odpoczął po podróży, zjadł w towarzystwie profesora kolację w hotelowej restauracji i udał się do swojego pokoju na nocny odpoczynek. Po drodze zamienił jeszcze parę słów z młodą dziewczyną – Polką, na którą zwrócił uwagę jeszcze w restauracji, gdzie samotnie spożywała kolację. W pokoju przygotował się do snu, ale niestety nie dane mu było pospać za długo, gdyż w nocy obudził go krzyk dochodzący z hotelowego korytarza. Gdy wyszedł z pokoju zauważył przerażoną dziewczynę wybiegającą z pokoju obok. Antoni wszedł z duszą na ramieniu do pokoju, który w takim pośpiechu opuściła dziewczyna, i zastał tam… Pewnie jesteście ciekawi „Co się zdarzyło w hotelu Gold” w pierwszą noc pobytu Antoniego? Jesteście? To dobrze… zapraszam więc do lektury.
Wiele osób pomyśli „cóż takiego mógł tam Antoni znaleźć? Przecież to kryminał, więc na pewno zwłoki jakiegoś gościa hotelowego”. Inni jeszcze może dodadzą, że pewnie dziewczyna uciekająca z pokoju stanie się główną podejrzaną, a Antoni się w niej zakocha. I nawet mogłoby to być prawdą, tylko że powieść nie jest typowym kryminałem, ba nie jest też typowym romansem, a więc nie otrzymujemy tego, co nam obiecuje jej okładka. Dostajemy za to świetną powieść psychologiczną ze słabo rozbudowanym wątkiem kryminalnym i delikatnym, nastrojowym i nietypowym wątkiem miłosnym.
Jeśli ktoś sięgając po tę książkę nastawi się na kryminał, poczuje -podobnie jak ja – zawód i niedosyt. Bo choć pewne elementy powieści kryminalnej występują – na uwagę szczególnie zasługuje finał wątku kryminalnego, całkowicie zaskakujący i nieprzewidywalny – to autor skupia się raczej na okolicznościach wcześniejszych, związanych z okresem wojennym, a stanowiących główny motyw powieści. Z racji wykonywanego zawodu i jednocześnie zainteresowań głównego bohatera treścią przewodnią powieści jest bowiem exodus Żydów, historia mieszkańców gett w okresie II wojny światowej i migracja narodu żydowskiego w XX wieku . Z tego tematu dostajemy bardzo rzetelną i szeroką wiedzę, co dla osób zainteresowanych problematyką żydowską będzie dużym plusem powieści.
„Co się zdarzyło w hotelu Gold” daje nam również bardzo dużo wiadomości na temat malarstwa ze szczególnym uwzględnieniem Egona Schiele i jego obsesyjnych obrazów związanych z kobiecym ciałem, obrazów ocierających się dość często o pornografię.
Dzięki pasji głównego bohatera kolekcjonowania dzieł sztuki oraz wielkiego zainteresowania malarstwem udajemy się na przechadzkę po Leopold Museum – muzeum, które istnieje faktycznie w Wiedniu i mieści największy na świecie zbiór dzieł Egona Schiele i Gustava Klimta. Antoni opowiada swojej towarzyszce (a przy okazji również nam) o tym dlaczego jest tak zafascynowany malarstwem Schiele i Klimta, zahaczając jednocześnie o swoją historię rodzinną wiążącą się z grabieżą dzieł sztuki przez nazistów. Czujemy się jakbyśmy przemierzali sale muzeum, oglądali eksponowane tam obrazy i razem z Antonim uczestniczyli w uczcie kulturalnej, chłonąc całą wiedzę i emocje związane z tym spacerem. Cała ta sytuacja przedstawia nam jednocześnie Antoniego jako człowieka niezwykle wrażliwego, mimo że do tej pory wszelkie wydarzenia charakteryzowały go raczej jako człowieka, któremu jakiekolwiek porywy serca są obce. A może do tej pory nie trafił na nikogo, z kim potrafiłby nawiązać jakąś nić porozumienia i dopiero Wiedeń dał mu taką możliwość? Może znajomość z kobietą, która podobnie jak on czuje się samotna, jest właśnie tą, która zmieni całe jego życie?
Wątek miłosny powieści jest wyjątkowy. Poprowadzony w niespotykany sposób, bardzo delikatny, bardzo subtelny, a jednocześnie wyrafinowany i zmysłowy. Nie spotkałam się do tej pory w żadnej powieści z tak wykreowaną historią miłosną. I o ile intryga kryminalna nie do końca do mnie przemówiła, o tyle tym wątkiem jestem oczarowana. Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale aż mi się nie chce wierzyć, że te sceny opisał mężczyzna, czyli przedstawiciel tego gatunku ludzkiego, któremu często przypisuje się przedmiotowe traktowanie miłości. Na pewno tego panu Grzegorzowi zarzucić nie można. W hotelu Gold spotkały się dwie samotności i spotkanie to zaowocowało ledwo dostrzegalnym uczuciem, pełnym zrozumieniem drugiej osoby i odczuciami, jakich żadna z nich dotąd nie żywiła w stosunku do kobiety lub mężczyzny.
Stało się dla mnie oczywiste, że pragnę tej dziewczyny, lecz nie miało to nic wspólnego z pożądaniem. Pragnąłem jedynie jej obecności i bliskości. Wspaniałe było to, że czułem jej głowę na ramieniu i niczego więcej nie potrzebowałem. ²
Przepiękne sceny, noc „bezgrzeszna” a jednak pełna delikatnego erotyzmu, czyżby wreszcie odnaleziona prawdziwa miłość? Czy ta para spędzi resztę życia razem, czy może ich miłość zakończy się wraz z wyjazdem Antoniego z Wiednia? Odpowiedź na to pytanie oczywiście na stronach powieści… i to tych końcowych.
„Co się zdarzyło w hotelu Gold” nie jest powieścią lekką i łatwą, choć czyta się ją bardzo szybko. Na pewno duża w tym zasługa wydawcy, który postarał się, aby litery i interlinia były odpowiednio duże i nie męczyły wzroku. Treść powieści również potrafi zaintrygować, zmusić do refleksji i przemyśleń, choć nie do końca porwać. Na pewno nie miałam problemu z tym, żeby przerwać czytanie, odłożyć książkę nawet na wiele godzin i później nie spiesząc się zbytnio do niej wrócić. Ale również nawet przez chwilę nie pomyślałam, żeby jej nie dokończyć – coś mnie do niej ciągnęło i na pewno nie byłam w stanie podejść do niej z obojętnością. Nie jest to powieść, wobec której zachowujesz się obojętnie i bez zaangażowania. Już choćby niesamowita kreacja psychologiczna głównego bohatera – Antoniego, który jest jednocześnie narratorem całej opowieści, zasługuje na uwagę i podziw. Zaryzykowałabym twierdzenie, że taki portret psychologiczny bohatera spotkałam dotychczas tylko w powieściach klasycznych mistrzów gatunku, a więc u Dostojewskiego, Camus, Steinbecka czy Zofii Nałkowskiej. Czy jest to trochę na wyrost? Być może wiele osób tak stwierdzi – wg mnie NIE. Oczywiście jako powieść współczesna różni się jakością i rodzajem przeżyć wewnętrznych, niemniej to właśnie warstwa psychiczna bohatera jest tym elementem, który kształtuje całą fabułę utworu.
Także inni bohaterowie powieści, zarówno ci drugoplanowi, jak nawet epizodyczni są szczegółowo przedstawieni i wykreowani. Poznajemy ich z perspektywy Antoniego, więc nie są to postaci, na które jesteśmy w stanie spojrzeć czysto obiektywnie, ale dużo na ich temat mówi nam również ich zachowanie, ich reakcje na działania innych, czy w końcu ich poglądy wygłaszane w czasie rozmów z Antonim. Naprawdę pod względem kreacji bohaterów, ta książka ma obecnie na rynku niewielką konkurencję.
No cóż…na zakończenie powiem, że jeśli ktoś będzie oczekiwał powieści kryminalnej, to się zawiedzie. Ale jeśli chcecie poznać dobrą powieść psychologiczno-obyczajową z dużymi walorami poznawczymi i ze świetną kreacją bohaterów, to zapraszam do przeczytania. Mnie ta książka wyciszyła i zmusiła do refleksji na temat ciągłego poszukiwania szczęścia, niespełnienia, przełykania łez, szukania własnej drogi życiowej i poznawania samej siebie. I wiem jedno, że do prozy Grzegorza Kozery na pewno wrócę.
¹ Grzegorz Kozera, „Co się zdarzyło w hotelu Gold”, Dobra Literatura, 2014, okładka
² tamże, str. 197