„Każdy uczynek wraca do człowieka po trzykroć - zarówno ten dobry... jak i zły”
„Czarownice z Salem Falls” to moje pierwsze spotkanie z Jodi Picoult i muszę przyznać, że udane. Z początku nie wiedziałam czego mam się spodziewać, lecz już od pierwszych stron zostałam wciągnięta w fabułę książki i nie mogłam się wydostać z pośrod życia głównych bohaterów.
Jodi Picoult to autorka, o której zapewne każdy z was słyszał. Chyba najgłośniejszą jej powieścią jest „Bez mojej zgody”, która została wydana w 2004 roku, a zekranizowana w 2009r. Mam nadzieję obejrzeć ten film w najbliższym czasie, ponieważ po tej lekturze bardzo mnie do niego ciągnie.
Historia jaką przekazuje nam Jodi Picoult jest z życia wzięta. Opowiada o Jacku St. Bride, który kiedyś był nauczycielem historii w prywatnej szkole dla płci pięknej. Jednak został on oskarżony o spouchwalanie się ze swoją uczennicą i przez to trafił za kratki na 8 miesięcy. Oczywiście był niewinny, ale tak to już system działa, że karze osobę, która nie złamała żadnego prawa. Tym razem pragnie zacząć wszystko od nowa i z niczym kieruje się w nieznane strony. W końcu natrafia na Salem Falls – mała mieścinkę w Nowej Anglii. Znajduje pracę w barze u Addie Peabody i właśnie w tym momencie jego życie zaczyna zmieniać się na lepsze. Jack uwalnia wszystkie uczucia, które kłębią się w jego sercu i stara się być szczęśliwym. Jednak jak to w małych mieścinach bywa, zaczynają rozprzestrzeniać się plotki. Mieszkańcy Salem Falls dowiadują się o zbrodni, za którą został skazany i pragną go wypędzić. Addie wierzy w niewinność Jacka w przeciwieństwie do reszty społeczeństwa. Lecz po pewnej kłótni życie głównego bohatera staje się piekłem.
„Czarownice z Salem Falls” wywołały u mnie wiele emocji. Byłam wzruszona, wzburzona i w pewien sposób szczęśliwa. Jodi Picoult doskonale przedstawiła uczucia ludzi, miałam wrażenie, że czytam o postaciach, które naprawdę żyły. Spodobały mi się charaktery głównych bohaterów i nie tylko. Addie, to naprawdę specyficzna osobowość. Dodatkowo dochodzi tajemniczy Jack, przez którego mamy ochotę dowiedzieć się co dalej i poznać jego przeszłość. Sposób pisania autorki jest prosty i zrozumiały. Z łatwością czytało mi się „Czarownice…” i w sumie żałuję, że skończyłam tę książkę w takim tempie. Byłam tak wciągnięta, że straciłam poczucie czasu. Oczywiście jak w każdej książce były momenty, które mnie trochę nudziły, ale było ich mało.
Jodi Picoult kojarzy mi się z dramatami, historiami, z którymi można spotkać się na co dzień. Cóż, na pewno „Czarownice z Salem Falls” nie należą do tej drugiej grupy. Jednak jest to typowy dramat, na którym można wylać łzy. Czy mi to przeszkadzało? W żadnym stopniu. Przy lekturze mogłam na nowo docenić to co mam.
Ciekawy był również wątek czarownic, czyli grupki dziewczyn, które interesują się wiccą. To było jak wisienka na torcie. Z początku nie mogłam się do niej przekonać, lecz gdy już zaznałam jej smaku, pożarłam jak resztę tortu. Muszę przyznać, że wszystko w tym cieście było bardzo dobre.
Oczywiście polecam tę lekturę, ale starszym i dojrzalszym czytelnikom. To nie jest byle jaka historia i wydaje mi się, że wszystkie powieści Jodi Picoult nie są właśnie takie jak wcześniej wspomniałam. Mam wrażenie, że ta autorka zachwyci mnie jeszcze niejedną książką i mam zamiar przekonać się o tym na własnej skórze.
Ocena: 8/10
„W życiu liczy się tylko jedno – to, co po sobie pozostawisz. Nie słowa mają największe znaczenie, ale czyny.”
recenzje-bezimiennej.blogspot.com