„Odnalezione marzenia” Nora Roberts
Seria: Koronkowa
wyd. Książnica
rok: 1997, wznowienie 2011
str. 333
Ocena: 4/6
Muszę przyznać, że z wielką przyjemnością sięgnęłam po drugą cześć serii Koronkowej stworzonej przez słynną Norę Roberts. Poprzednią część zatytułowaną „Śmiałe marzenia” miałam okazję przedstawić Wam kilka miesięcy temu. Teraz nadszedł czas zaprezentować „Odnalezione marzenia”.
Seria Koronkowa opowiada historię trzech przyjaciółek: Laury, Kate oraz Margo. Z burzliwym życiem temperamentnej modelki Margo spotkaliśmy się poprzednio. Tym razem autorka postanowiła zagłębiła się w losy Kate Powell.
W wieku ośmiu lat, po tragicznej śmierci rodziców, Kate została adoptowana przez Susan i Thomasa Templetonów. W ten właśnie sposób rodzina hotelarzy powiększyła się, Laura i Josh zyskali siostrę, a Kate nie trafiła do domu dziecka. Poprzysięgła sobie wówczas, że nigdy nie zawiedzie swoich przybranych rodziców, że wykorzysta daną jej szansę. Analityczny umysł i niebywałe wprost zdolności rachunkowe ułatwiły jej karierę. Prawdziwym przełomem w jej życiu okazała się współpraca z Margo i Laurą przy tworzeniu „Prowincjonalnej Galerii”, w której dziewczyny wystawiały na sprzedaż wszystko to, czego już nie potrzebowały i czego nie potrzebowały już inne kobiety, a co przydać by się mogło komu innemu. To właśnie dzięki inwestycji w ten sklep, dziewczyny ponownie się do siebie zbliżyły i zaczęły swe życia od nowa.
Jakie przeszkody na ścieżce życiowej postawi przed Kate los? Jak wpłynie na nią informacja, że jej zmarły przed laty ojciec nie był bez skazy? Czy wychodzące na jaw sekrety przeszłości odbiją się rykoszetem na jej teraźniejszości? Czy Kate odnajdzie szczęście w ramionach powalającego Byrona De Witta? Czy dzięki temu mężczyźnie rozsądna księgowa zapomni się zupełnie? A może cienie przeszłości nie pozwolą jej ruszyć do przodu? O tym wszystkim przekonać będziecie musieli się sami, podczas lektury wspaniałego romansu, jakim jest powieść Nory Roberts „Odnalezione marzenia”.
Nie da się ukryć, „Odnalezionych marzeń” nie można zaliczyć do najwybitniejszych dzieł ostatniego stulecia. Ale czy ktokolwiek oczekuje tego po powieściach pani Roberts? Raczej nie. Jej książki mają czytelnikowi, a w szczególności czytelniczce, sprawiać przede wszystkim przyjemność. Dzięki nim, można poczuć odrobinę radości w szarej codzienności. Tego typu lektura odpręża człowieka i daje mu chwilę wytchnienia. Nie ma pośpiechu, nie ma problemów nie do pokonania, nie ma tragedii, która naznacza tak mocno, iż bohaterowi nie pozostaje nic innego jak się poddać. Powieści Nory Roberts napawają wiarą. „Odnalezione marzenia” nie ustępują niczemu innym książką tej autorki. Do lektury zachęcam wszystkie miłośniczki dobrze zbudowanych romansów. Warto sięgnąć po tę pozycję.