W opuszczonej posiadłości pod Los Angeles zostają odnalezione zwłoki brutalnie zamordowanej pary. Doświadczenie detektywa podpowiada doktorowi Delaware, że do rozwiązania tej zbrodni nie wystarczy zwykła procedura. A intuicja psychologa wiedzie go do gabinetu ekscentrycznej psychoterapeutki, która z niezwykłym uporem strzeże tajemnicy lekarskiej i prywatności swoich pacjentów... żywych i martwych.
Wykorzystując naukową wiedzę o ludzkiej psychice, Kellerman - psycholog i profesor pediatrii, a zarazem niezwykle utalentowany pisarz - stworzył wiele fascynujących postaci literackich, zaliczanych do najciekawszych we współczesnej prozie amerykańskiej.
Info z okładki
Sięgając po książkę "Terapia" nie spodziewałem się wiele – wydana nakładem wydawnictwa Amber, wyglądem, projektem okładki, jakością papieru i wielkim żółtym logiem polecającym znanego w Polsce radia, wywarła na mnie wrażenie, że oto kolejna powieść wydawana dla masowego, a co ważniejsze, niezbyt wymagającego odbiorcy, i że pewnie była to jedna z tych pozycji, które ukazywały się w kioskowych kolekcjach za 19,90 zł. Zresztą tak naprawdę na wiele więcej nie miałbym pewnie ochoty, bo w końcu jest lipiec, mamy wakacje, więc skoro ja odpoczywam, to i moje szare komórki odpocząć też powinny. Ale srodze się zawiodłem, w myśl powiedzenia "Nie oceniaj książki po okładce". Książka dla mnie najwyższych lotów, warta swoich pieniędzy i która spełniła swoje zadanie z nawiązką – bo zafundowała mi pożądną porcję rozrywki i jednocześnie nie sprawiła, że 5 minut po jej przeczytaniu zapomniałem w sumie, o czym tak naprawdę była. Komórki szare pracowały, ale czas spędzony na lekturze jak najbardziej do relaksu zaliczam.
Elementarne, mój drogi Watsonie
To co dla mnie w tej powieści jest najważniejsze, to niezywkle logika jaką posługują się bohaterowie. Aż miło popatrzeć i posłuchać jak pracują trybiki umysłów głównych protegowanych. Ich przenikliwe umysły (zwłaszcza Aleksa) z pozornie błachych faktów i niepowiązanych zdarzeń kolejno odkrywają nowe tropy, tworzą hipotezy i wskazują nowych podejrzanych. A najlepsze jest to, że wszystkie te rozumowania są i będą także logiczne, jak dla mnie, dla większości czytelników. Nie znalazłem tu sytuacji, kiedy, jak na przykład w książkach detektywistycznych, bohater doznaje olśnienia i wszystko staje się jasne (tylko dla niego), a czytelnik dopiero po (łaskawym) wyjaśnieniu zaczyna rozumieć i dziwić się, że sam na to nie wpadł . W tej książce - wręcz przeciwnie – zamiast nagłych przebłysków geniuszu, mamy mozolnie wykonywaną pracę umysłową i fizyczną, która krok po kroku prowadzi nas do rozwiązania. Po kolei eliminujemy kolejnych podejrzanych (albo robi to z nas morderca ;), kiedy już się wydaje. Że mamy nasz typ, pojawia się nowy, lepszy, stary ma alibii, potem znowu coś wychodzi, że to alibii nie takie dobre etc. I choć paradoksalnie zagadka gmatwa się co raz bardziej, to nie miałem żadnych problemów z nadążaniem i połapaniu się co, z kim i dlaczego. Książka trzyma w napięciu aż do samego końca, a w miarę rozwoju śledztwa, kiedy to okazuje się, że zwykłe z pozoru morderstwo okazuje się czubkiem góry lodowej (ahh Ci Amerykanie i ich spiskowe teorie dziejów) pochłonęła mnie bez reszty. Może powinienem zostać prywatnym detektywem .
Aczkolwiek mamy doczynienia z thrillerem psychologicznym i co do zasady powinno być mroczno i ponuro, to w powieści zdarzają się też momenty, w których uśmiech pojawiał się na mojej twarzy. Główni bohateorwie, jak to u starych kumpli bywa, nawet w obliczu najokropniejszego przestępstwa, potrafią zażartować czy w przyjaznym tonie nawzajwem sobie podogryzać i poprzekomarzać się. Ale dzięki temu bohaterowie nabierają bardziej ludzkiego oblicza – potrafię sobie wyobrazić, że czasami trzeba po prostu to wszystko jakoś odraegować, bo bycie zawsze w 100% poważnym na pewno by w pewnym momencie bohaterów zgubilo. A tak i powieść na tym zyskuje i czytelnik ma dzięki temu chwilę oddechu.
Podsumowując
Z informacji na okładce doczytałem także, że autor w swoim życiu popełnił już kilka książek, które doczekały się wysokich pozycji na listach bestsellerów. I choć autora winno się oceniać po całokształcie jego twórczości, a nie po kilku powieściach to mogę powiedzieć, że na pewno sięgnę po inne tytuły pana Kellermana, a jeśli się okaże, że i pozostałe trzymają taki poziom, jak "Terapia", to nie wykluczam, że autor trafi także na moją prywatną listę best... autorów :) Więc jeśli w swojej bibliotece będziecie szukali czegoś w rytmie thrillerów psychologicznych, czy to z zamiłowania czy to dla spróbowania czegoś nowego, to zalecam rozejrzenie się za tym właśnie tytułem :)