Któż z nas nie lubi podróżować, odkrywać nowe, nieznane dotychczas miejsca, kultury i tradycje? Często decydujemy się na dalekie, zagraniczne wojaże, nie znając w pełni naszych rodzimych, nieodkrytych zakątków, które są równie piękne i klimatyczne. W szczególności zaś warto odwiedzać małe miasteczka, w ludności których zakorzeniona jest pierwotna tradycja i obyczajowość. Owi ludzie nie wstydzą się gwar, którymi się posługują oraz inności przyzwyczajeń oraz zachowania. Są jeszcze miejsca, w których czas się zatrzymał, a inaczej płynąca rzeczywistość zachwyca i pozwala docenić teraźniejszość. Takową chwilowość stara się ukazać Piotr Marecki w swym reportażu „Polska przydrożna”. Autor, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, postanowił w ubiegłe wakacje udać się w podróż po Polsce. Podróż niezaplanowaną, dziką, ale i piękną, wartościową i wiele dającą. Mężczyzna przemierza 4872 kilometry, podczas których odkrywa małe miasteczka, o których wielu z nas z pewnością nie słyszało, ludzi – ich sposób postrzegania rzeczywistości. Niejednokrotnie zadziwia się, gdy mieszkańcy krzywo na niego patrzą, bo nie jest „tamtejszy”, jest inny, przyjezdny, niepasujący do hermetycznego świata. Nie akceptują, gdy ukazuje, że ma inne zainteresowania, a podczas spożywania fast foodów woli zając się rozmową z żoną, aniżeli wpatrywaniem się w lokalną piękność. Piotr Marecki z ogromną ciekawością odwiedza przydrożne bary, kebaby i nocuje w najtańszych pokojach, których właścicielom nie opłaca się przyjechać, by gościa poznać i powitać. „Polska przydrożna” obfituje w wiele ciekawych fotografii szyldów, miejsc tudzież budynków, które ukazują, iż w wielu miejscach czas płynie inaczej. Choć z drugiej strony – pokazuje, iż są miejsca, w których ludzie żyją w spokoju, a dobro materialne nie jest dla nich najważniejsze. „Polska przydrożna” – to reportaż, który niezwykle mnie zachwycił. Nie jest to mocna lektura, po które ostatnimi czasy przyszło mi sięgać. To pozycja, która niezwykle rozśmiesza, interesuje i podkreśla, że choć jesteśmy jednym narodem, wiele w nas różności i odmienności. Mój zachwyt dotyczy także i sfery językowej. Piotr Marecki z przeogromnym pietyzmem oddaje gwary, regionalizmy oraz socjolekty, które dla małych miejscowości i pewnych regionów są bardzo istotne. Sam myślę, że gwary dziś dostępne są wyłącznie w internetowych testach, a nie w codziennej mowie. Ten reportaż to także możliwość, często prywatnego i intymnego, odwiedzenia innych miejscowości, do których sami byśmy zapewne się nie wybrali. Wierzę, że Piotr Marecki niejednego z nas namówi do tego, aby spontanicznie podjąć decyzję o podróży. Nie w zagraniczne ekskluzywne warunki, lecz nasze rodzime. Wszak za Młynarskim: „W Polskę idziemy, drodzy panowie, w Polskę idziemy”.