Sunny to szczęśliwa młoda kobieta. Jest jednocześnie żoną Maxona, naukowca który pracuje dla NASA. Ale również matką czteroletniego Bubbera, chłopca który boryka się ze swoją chorobą, autyzmem. Nadchodzi chwila kiedy Maxon musi lecieć w kosmos. Dzień po starcie, Sunny z Bubberem oraz dzieckiem który nosi w sobie, ma wypadek samochodowy. Nie odnoszą oni zbyt poważnych obrażeń, jednak kobiecie spada peruka z głowy. Wszyscy sąsiedzi zbierają się na miejsce wypadku i widzą Sunny łysą. Od teraz będzie musiała poradzić sobie z innością oraz z nadchodzącymi problemami.
Po przeczytaniu książek takich jak "Czas żniw" czy "PKŚ Deadline" miałam ochotę na coś zupełnie innego. Na książkę przy której nie będę musiała się dużo wysilać, odpręży mnie na te miłe zimowe wieczory. Dlatego szybko wpadłam na przeczytanie "W blasku gwiazd". Miałam w zupełności ochotę na przeczytanie tak realnej historii. Co nie powinnam robić to oceniać okładki. Jednak ona przykuwa uwagę czytelnika i w większości właśnie wybieramy ze względu na okładkę. Tutaj mogę stwierdzić że jest już ona jedną z moich ulubionych. Dla mnie ona jest przepiękna. Bardzo się cieszę że nie została ona wydana w oryginalnej okładce, ponieważ ta jest najpiękniejsza ze wszystkich wydanych wersji. Ale dobra przejdźmy do opinii powieści.
Od razu co mi się rzuciło w oczy to opisy. Zwykła ulica była tak ładnie przedstawiona że od razu miałam ochotę tam przebywać. Dzięki autorce i przez wyobraźnie mogłam się poczuć jakbym tam była. To miejsce wydawało się tak cudowne i spokojne. Każdy element był dokładnie przebadany i przedstawiony czytelnikowi. Jednak występowanie tych pięknym opisów było również minusem. Czasami wydawały się one zbyt długie. Po kilkunastu linijkach, czasami dłużyło mi się czytanie i coraz bardziej miałam ochotę ją odłożyć.
Bohaterzy to dosyć częsty u mnie temat. Akurat wszystkie złe cechy padły na Sunny. Już po kilkunastu stronach kobieta wydawała mi się zbyt pochopna oraz infantylna. Dla mnie to jak ściągnęła perukę to później zbyt mocno to przeżywała, wszystkich informowała o tym że jest łysa chociaż każdy to widział. Może sama przeżywam lub nie postawiłam się w sytuacji bohaterki ale według mnie i tak jest to trochę przesadzone. A co do reszty bohaterów to nie mam zarzutów. Najbardziej chyba polubiłam Bubbera. To był przeuroczy chłopiec. I tutaj samemu z książki możemy wywnioskować. Dzieci z autyzmem są tak samo kochane jak inni lub nawet bardziej.
Powieść jest podzielona na dwie sytuacje, tą kiedy możemy obserwować życie Sunny oraz etapy przebywania w kosmosie przez Maxona. To jest bardzo dobry pomysł ponieważ nie musimy się skupić tylko na Sunny ale również zobaczyć jak radzi sobie mężczyzna i jego problemy.
Spodziewałam się że autorka skupi się na danej chwili. Że tylko będę mogła zobaczyć co się dzieje z Sunny, jak przewija się ciąża i jak czuje się Bubber. Jednak tak nie jest. W pewnych momentach bohaterowie rozmyślają się na dany temat okładając je wspomnieniami do których wracają w myślach. W taki sposób poznajemy całe życie naszych bohaterów, od małego do stanu aktualnego. Możemy zobaczyć co ich skłoniło że są w takiej sytuacji a nie innej czy dowiedzieć się jak oni się poznali, i wiele innych wydarzeń.
Najbardziej spodobało mi się to że z książki można wiele wywnioskować. Cudownie czytać takie powieści które niosą coś ze sobą i nie są napisane na odczep żeby tylko pieniędzy się dorobić. Dlatego jak najbardziej polecam książkę osobom dla których właśnie to jest ważne.
Książka podobała mi się ale nie była rewelacyjna. Lecz dobrze się spisała ponieważ szukałam lekkiej lektury na te wieczory. I taką dostałam.