Torkil Færø to człowiek, który już dawno temu mógł się zdecydowanie podpisać pod przysłowiem, że szewc bez butów chodzi.
Mógł, ale teraz tego nie zrobi, bo całkowicie zmienił swój styl życia i postanowił tymi zmianami podzielić się z każdym, kto czuje że też powinien to zrobić, ale jeszcze nie wie za bardzo jak.
To co przedstawia Torkil jest niezwykle wiarygodne, bo jako wykwalifikowany i kompetentny lekarz, który mówiąc bez owijania w bawełnę trochę się wcześniej zapuścił, to zrobił też wszystko i robi nadal, żeby w swoim ciele na nowo poczuć się lepiej i jak można się przekonać z pełnym zaangażowaniem i motywacją pokazuje innym, że zmiana na lepsze jest możliwa tylko wymaga systematycznej pracy.
W pracy tej mają też kluczowe znaczenie nowoczesne narzędzia, dzięki którym łatwiej będzie sprawdzać, kontrolować i reagować nam na to, co dzieje się w naszym ciele.
Wymienia przykładowo opaskę WHOOP, opaskę na czoło z pasem do głowy co mierzy aktywność fal mózgowych, specjalistyczne wagi, Oura Ring czy też już najbardziej powszechnie znane i pomocne w monitorowaniu i ogarnianiu zdrowotnych parametrów zegarki.
Tutaj autor wskazał jedną firmę, której niemal na każdej stronie robił reklamę wraz z zachwyconymi osobami stosującymi również tę markę. (To mnie trochę raziło, wybija się ona w różnych rankingach, kto ciekawy niech zajrzy do książki.)
Autor doskonale odczytał obawy wielu osób, w tym i moje. Sama ostatnio dość mocno zastanawiam się nad zegarkiem, ale najpierw miałam wiele obaw żeby wybrać dobry model, który nie będzie jakimś chłamem, a gdy już po doradztwie osoby z której zdaniem się bardzo liczę, mam coś na oku… zastanawiam się czy w pełni wykorzystam potencjał urządzenia i czy go w ogóle ogarnę. Czy nie będę się stresowała tymi pomiarami, wynikami i skupię się za bardzo na odczytach, aniżeli na przyjemności z aktywnie spędzonego czasu?
Torkil stwierdza, że to tylko może pomóc i jest to kwestia przyzwyczajenia się, aby całkowicie nieświadomie i naturalnie podchodzić do tego urządzenia, tak jak codziennie przegląda się portale, serwisy czy wiadomości od znajomych. No ok, pożyjemy- zobaczymy.
Podoba mi się cały format tej książki i sposób w jaki została stworzona. Nie jest takim typowym poradnikiem z jakiego wypływają banialuki i mentorskie hasła: weź się za siebie, dasz radę, kto jak nie Ty. Tu chodzi raczej o to, żeby nieprzekonanym i niedouczonym otworzyć oczy, by zrozumieli jak dobrze i jak warto poznać swój organizm, aby umieć go słuchać i naprawiać na tyle ile to możliwe wszystko to, co da się zmienić, a co źle w nas funkcjonuje. Z racji złych przyzwyczajeń, nawyków czy nałogów. Wprowadzenie tych zmian staje się łatwiejsze, jeśli można zmierzyć efekty, więc urządzenie odgrywa kluczową rolę i pozwala mieć wpływ na uregulowanie poziomu stresu.
Autor książki słusznie uważa, że nie można czekać, aż się zachoruje tylko należy robić wszystko co możliwe, by do tej choroby nie doprowadzić. W sposób naukowy i profesjonalny niczym na lekcji biologii, albo nawet wykładach medycznych skupia się na przedstawieniu w teorii i praktyce (bo to dwa przewodnie rozdziały) tego co najbardziej przydatne do lepszego poznania siebie pod względem fizycznym, ale i psychicznym. I tak w teorii omawia budowę i działanie mózgu, układu nerwowego i układu odpornościowego. Wyjaśnia czym jest zapalenie, zakażenie i wspomina o chorobach, którym można zapobiec. Dużo mówi o stylu życia i zmienności rytmu zatokowego oraz o baterii ciała. W części praktycznej instruuje jak ustalić plan swojego działania, jak go zacząć i zniszczyć w sobie złe nawyki. Analizuje etapy całej wyprawy ku lepszemu zdrowiu. Etapów jest aż dziewięć, ale wszystkie są wyczerpująco omówione i niezwykle ciekawe: Sen, stres, ruch i aktywność fizyczna, aktywny wypoczynek, nawyki żywieniowe i dieta, alkohol, choroby, masa ciała, nikotyna.
Porusza też kwestię czynników poza naszą kontrolą czyli starzenie się, zmiany sezonowe, płeć i menstruację.
Konieczne było to wymienienie, abyście mogli widzieć jak dogłębnie i wielowarstwowo autor rozłożył ważne kwestie, aby ta wiedza o nich wyszła nam tylko na zdrowie.
Książka „Twój puls” nie tylko daje wskazówki jak za pomocą monitora tętna zarządzać poziomem stresu, zadbać o zdrowie i poprawić jakość życia, ale przede wszystkim ma ogromne działanie edukacyjne. Dzięki czemu, może to mieć tylko pozytywne skutki na całokształt całego życia. Może nawet dłuższego życia. Wiele czynników składa się na poziom naładowania baterii ciała więc z pewnością warto je poznać.
„Tak jak komputery zwiększyły bezpieczeństwo ruchu powietrznego, sztuczna inteligencja pomoże nam zadbać o zdrowie dużo skuteczniej, niż robi to dziś publiczna opieka zdrowotna” --No tak, to jest przekonujące najbardziej, że trzeba wziąć zdrowie w swoje ręce niż liczyć na pomoc opieki zdrowotnej, bo często w takim przypadku trzeba mieć sporo zdrowia żeby chorować…
Spisałam się trochę, ale podsumowując już na koniec to jako osoba, która nigdy specjalnie nie dbała o formę czuję się zachęcona, zaciekawiona i wierzę autorowi, że lokata w zdrowie jest najbardziej opłacalną opcją. Niech mnie tylko ktoś codziennie częstuje motywacyjnym kopniakiem, żebym o tym nie zapominała.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.