Bez śladu recenzja

Harlana Cobena nie trzeba przedstawiać chyba żadnemu pasjonatowi kryminałów. Pisze on lekkie, dobre i przede wszystkim trzymające w napięciu książki, które człowiek pochłania jednym tchem.

Myron Bolitar- kiedyś zdolny koszykarz, który pewnego dnia uległ niefortunnemu wypadkowi, dostaje propozycję od swojego byłego trenera, by powrócić do gry zawodowej. To jednak nie wszystko. Dostaje także zlecenie odnalezienia swojego największego rywala z boiska- Grega Downinga. Musi działać szybko i ostrożnie, ponieważ nikt nie chce, by prasa i fani dowiedzieli się o jego zniknięciu. Bolitar, wraz ze swoim nieocenionym przyjacielem, Winem, znajduje w mieszkaniu mężczyzny ślady krwi, które należą do Carli- kobiety, która szantażowała Grega. Wkrótce potem Myron znajduje ją martwą, a ślady jej krwi z mieszkania Downinga... zniknęły. Ktoś nie chce, by cała prawda wyszła na jaw.

Kto zabił Carlę? Przed czym uciekł Greg? Co łączyło go z zamordowaną kobietą? Kim jest osoba, która stale tuszuje wszelkie ślady? Myron stara się znaleźć odpowiedź na te pytania. Nie podejrzewa jednak, że rozwiązanie tej sprawy będzie wiązało się z pewną nieprzyjemną historią z jego życia...