Teściowe w tarapatach recenzja

„Teściowe w tarapatach” to druga część komedii Alka Rogozińskiego i jak autor zapowiada nie ostatnia. Obie części spokojnie można czytać oddzielnie, każda jest ciekawa i zabawna, pełna przedziwnych zdarzeń.

W drugiej części teściowe wplątują się w zagadkę historyczną w klimacie iście z „Pana Samochodzika”. Po piętach depczą im członkowie tajemniczego Zakonu Smoka, są na tropie korony królów i bliskie odkrycia zagadkowej śmierci króla Władysława Warneńczyka pod Warną w 1444 roku. Zdecydowanie lubię takie klimaty, więc książka przypadła mi do gustu. Autor miał fajny pomysł na komedię kryminalną z tłem historycznym w oparciu o aktualną sytuację społeczno – polityczną w kraju.

Urzekło mnie umiejscowienie akcji w Opatowie. Z przyjemnością wspólnie z bohaterkami zwiedziłabym kolegiatę Świętego Marcina oraz podziemną trasę turystyczną pełną dawnych piwnic i składów miejskich. Autor właśnie podczas nocnego zwiedzania podziemnych korytarzy wpadł na pomysł tej wyśmienitej książki. Gdy inni podziwiają zabytki, mistrz komedii kryminalnej tworzy w głowie nową powieść.

W drugiej części teściowe są dla siebie bardziej wyrozumiałe i miłe i to jedyny minus tej opowieści, bo w pierwszej części, gdy miały ochotę się pozabijać, było po prostu zabawniej.

Ogólnie książka jest dla mnie dużą niespodzianką. Gdy myślałam, że nic nie zdoła mnie już zaskoczyć w książkach Alka Rogozińskiego (bo ile w końcu można pisać komedii z wątkiem kryminalnym w tle) to on stworzył nową zabawną historię, która jest nieprzewidywalna i inna niż poprzednie. Ciekawe, zabawne bohaterki, jak nic wzięte z polskiej ulicy – to super pomysł na fabułę, do tego świetne dialogi, wartka akcja, jakiś trup po drodze i ogólnie bardzo przyjemna lektura, którą z ręką na sercu polecam każdemu!