Te wiedźmy nie płoną recenzja

„Te wiedźmy nie płoną” - słyszałam i czytałam tyle różnych opinii, że sama musiałam przekonać się o co tyle szumu. I muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona.

Czytało się bardzo dobrze, co prawda wciągnęłam się jakoś koło 100 strony. Początek głównie skupiał się na relacji z byłą dziewczyną Hannah - Veroniką. Ale bardzo fajnie jest pokazane życie typowego licealisty. Myślę, że gdybym czytała „Wiedźmy” właśnie w czasach liceum to na pewno byłaby to jedna z moich ulubionych książek.

Co do fabuły - Hannah należy do sabatu Wiedźm Żywiołów w Salem. Tyle co zerwała ze swoją dziewczyną i jednocześnie przyjaciółką, z którą znała się od zawsze. Po sytuacji jaka wydarzyła się na wycieczce szkolnej w Nowym Jorku, Hannah zostawia Veronikę, stara się żyć własnym życiem i o niej zapomnieć. Okazuje się to dosyć ciężkie ponieważ dziewczyna odwiedza ją w sklepie, gdzie pracuje. Spotykają się na imprezach i Veronika nie odpuszcza.
Była dziewczyna nie jest jednak jedynym problemem Hannah. W Salem zaczynają się dziać różne rzeczy, które odbiegają od normalnego i spokojnego życia jakie wiedli jego mieszkańcy.

Rytuał krwi na imprezie, tajemnicze runy na ścianie Muzeum Czarownic, włamania do domów, wypadki samochodowe, podpalenia, z tym właśnie musi się zmierzyć.

Hannah boi się i stara się ostrzec inne wiedźmy, że być może jest to sprawa Krwawej Wiedźmy, której dziewczyna obawia się po wizycie w Nowym Jorku. Nikt jednak nie chce jej uwierzyć, sprawdzają poszlaki i odpierają oskarżenia.
Dopóki nie dochodzi do śmierci jednej osoby z Sabatu. Wtedy okazuje się, że w mieście grasuje Łowca, którego starają się złapać.

Czy im się uda? Musicie sprawdzić sami.

Książka napisana bardzo fajnym językiem. Szybko i przyjemnie się czyta. Bardzo szybko związałam się z główną bohaterką. Gdy historia nabrała tempa naprawdę ciężko było mi się oderwać.
Jest tu również pokazana relacja homoseksualna. Na początku może tych opisów jest jak dla mnie za dużo, ale z czasem wszystko jest idealnie wkomponowane w całość.
Hannah poznaje Megan na jednej z imprez i popełniając kilka drobnych błędów udaje się jej w końcu zaprosić ją na randkę. Mimo zazdrości jej eks i innym przeciwnościom, całkiem dobrze daje sobie radę.

Szczerze muszę przyznać, że kilka razy zdarzyło mnie się zrobić minę typu WHAT?! :)
Są zwroty akcji, co chwilę wychodzą na jaw kolejne sekrety i pomału, ale skutecznie zostajemy wprowadzeni w świat wiedźm.

A końcówki kompletnie się nie spodziewałam! Miałam kilka typów, które zostały obalane w trakcie czytania, ale o tym nawet nie pomyślałam.
Mimo, że zwykle nie sięgam po tego typu książki, tak tej jestem ciekawa i chętnie dowiem się jak to się potoczy dalej.