"Każdy z nas, nawet jeśli nie pozostało mu nic innego, posiada przynajmniej swoją wieczną wioskę. Nie, nie tę, w której się urodził albo mieszka, lecz wieś własnych wspomnień i snów".
Swoją przygodę z bułgarską prozą rozpoczęłam dość nietuzinkową lekturą, w której jak się okazało próżno było szukać realizmu, za to nie zabrakło w żadnym stopniu surrealizmu i pewnej dozy mistycyzmu. Do tej pory zadziwia mnie fakt, że to debiut wydany po raz pierwszy prawie dwadzieścia lat temu. Szkoda, że polski czytelnik musiał aż tak długo czekać, by poznać to dzieło.
Emil Andreev to bułgarski pisarz, dramaturg i scenarzysta urodzony w Łomie. Jest absolwentem filologii angielskiej na Uniwersytecie Wielkotyrnowskim im. Świętych Cyryla i Metodego. Mawia, że "książka jest jak taniec słów, wabi duszę do tańca". Autor mieszka obecnie we wsi Poiberne w okolicy Sofi, tam również tworzy i poszukuje inspiracji. W Bułgarii jest niezwykle cenionym pisarzem.
"Łomskie opowieści" to zbiór osiemnastu opowiadań, których akcja została umiejscowiona w Łomie, rodzinnym mieście autora. Bohaterami opisywanych historii są mieszkańcy wioski – samotnicy, wariaci, pijacy, kloszardzi czy piękne kobiety kuszące do grzechu. Łom to miejsce wspomnień autora, w którym przeplata się iście baśniowy klimat z domieszką realizmu magicznego. To miejsce, w którym wszystko jest możliwe.
Debiut Emila Andreeva to proza nie dla wszystkich. Jeśli bowiem ktoś planuje zmierzyć się z tą lekturą, musi po pierwsze lubić krótkie formy, jakimi są opowiadania, oraz musi co najmniej tolerować zabieg w postaci elementów realizmu magicznego - bez tego bowiem opowieści zawarte w zbiorze mogą zwyczajnie zniechęcić. Świat przedstawiony w książce, w wykonaniu bułgarskiego prozaika to świat, w którym zderzają się dwie odmienne rzeczywistości – realna z codzienną rutyną i marazmem, oraz baśniowa i mistyczna w której dosłownie wszystko jest możliwe – ludzie mogą nawet zamieniać się w zwierzęta. Takie połączenie tworzy dość interesujący kolaż, ale jednocześnie wymagający dużego skupienia intelektualnego. To bowiem historie o nas, o ludziach targanych wieloma uczuciami - pragnieniem akceptacji, samotnością, tęsknotą czy cierpieniem. Łom to wioska, którą możemy znaleźć wszędzie, nawet na swoim własnym podwórku.
W kawiarni Miłczy Szprychy spotkacie ciekawy poczet interesujących ludzi – Fotograf Iwajło, Bałkański czy Gani Pajca. Bohaterowie ci szukają własnego przeznaczenia, doświadczając nieprawdopodobnych wydarzeń. Rzeczywistość jakiej są częścią jest niczym nieograniczona, połączona ze światem snów i magii. Uczestniczenie w niej, wraz z bohaterami to dość niecodzienna eksploracja ludzkiego umysłu i podróż, z której trudno wysiąść aż do ostatniej strony.
Toczka to synonim słowa kropka, synonim końca. Wydawnictwo o takiej właśnie nazwie, wydając debiut Emila Andreeva udowodniło, iż kropka nie zawsze musi coś kończyć. Poza nią można również spotkać obszary, o których istnieniu nie mieliśmy dotąd pojęcia. Jeśli zajrzycie do "Łomskich opowieści" wasza wyobraźnia z pewnością doświadczy jedynego w swoim rodzaju treningu. Zachęcam do zmierzenia się z tą lekturą.