....Niesłychane!**
Drugi tom dramatów Ionesco zawiera 3 wczesne sztuki dramaturga.
Nowy lokator*** (1953/1957, tłum. Józef Kelera)
Dozorczynie musiały się chyba dać autorowi we znaki - nie jest to pierwsza sztuka Ionesco, w której występują. I za każdym razem ujawnia się podobny typ: wścibska, narzucająca się i głośna kobieta, jednocześnie władcza, chcąca sobie wszystkich podporządkować i biadoląca i odgrażająca się natychmiast, gdy ktoś nie zamierza realizować jej planu. Właśnie taki asertywny lokator - milczący i tajemniczy - sprowadza się do jej domu i dyrygując tragarzami blokuje i zastawia swymi gratami nie tylko własne okna (wg. tytułowej zasady: "Im ciemniej, tym lepiej"), ale i cały świat. Prawdę mówiąc chyba nie zrozumiałem przesłania tej jednoaktówki. Chyba, że chodzi właśnie o to "ja pożerające cały świat" z opisu książki.
Morderca nie do wynajęcia (1957, tłum. Jan Kott) *****
Znakomita sztuka operująca pełnym ironii humorem skierowanym przeciwko politykom, partiom, rozmaitym administracjom i urzędnikom, ale także w ogóle ideologiom politycznym, które nęcą i ogłupiają naiwnego obywatela. To także rzecz o tęsknocie do lepszego świata w ogóle. Bohaterem jest Bérenger, zwykły, niezamożny obywatel, który żyjąc w niesprzyjających życiu warunkach mieszkaniowych (głośni sąsiedzi, hałaśliwa ulica) trafia do "słonecznej dzielnicy mieszkaniowej", w której nigdy nie pada, zawsze świeci słońce a domy są piękne i ciche - wszystko dzięki elektryczności. Bérenger upada na duchu, podlega depresji, traci wolę życia, a chciałby "być uśmiechnięty i żyć w uśmiechniętym świecie", który odbija jego entuzjazm. Potrzebuje "nowego otoczenia, nowej dekoracji, bo w starym otoczeniu nawet ogień wydaje mu się wilgotny." W didaskaliach Ionesco zresztą podkreśla, że "słoneczne miasto" to także miraż (przedmioty pojawiają się, gdy się o nich mówi). Są to lata 50-e, trudno więc nie domyślić się, że chodzi zapewne o zawoalowaną tęsknotę do "zdobyczy postępowego świata" - wiadomo przecież, że Komunizm to władza radziecka plus elektryfikacja całego kraju.
GŁOS Z GÓRY: Rektor, wektor i dyrektor stworzą prywatny sektor, który będzie bazą.
GŁOS Z PRAWEJ STRONY: Jest podstawowa różnica między bazą ideologii, a ideologią bazy, która jest jej nadbudową.
Francuzi także tęsknili wówczas po mirażach roztaczanych przez propagandę komunizmu. Sądząc po kontaktach z "władzą" - Architektem/Komisarzem i policjantami - władza już nawet jest trochę radziecka, tylko brakuje szklanych domów socjalizmu. Jednakże okazuje się, iż ludzie uciekają z "promiennego miasta", ponieważ grasuje tam nieuchwytny (bo policja jakoś nie ma czasu się tym zająć) morderca. Dotknięty osobistą stratą Bérenger jako dobry obywatel stara się ująć bandytę, zwłaszcza, że dowody, kim jest morderca, znalazły się w teczce jego przyjaciela. Bérenger jest nieżyciowy i naiwny jak dziecko, nie wie, jak działa świat, jest przepełniony dobrymi chęciami, łatwo się zachwyca, jest pięknoduchem - ewidentnie przedstawicielem humanistycznej inteligencji. Daje się wodzić za nos wszystkim.
ARCHITEKT: Należy pan do kategorii temperamentów poetyckich. Widocznie jest coś takiego potrzebne, skoro istnieje. (s.71)
W drodze na komisariat, żeby zadenuncjować mordercę, Bérenger natrafia na demonstrację, która naśladuje propagandę socjalistyczną, a z której Ionesco jednoznacznie szydzi: "Uwolnimy ludzkość od alienacji." - słychać z głośników. "Nie będziemy nikogo prześladować, ale będziemy karać i wymierzać sprawiedliwość. Nie będziemy kolonizować ludów, zajmiemy ich ziemie, żeby ludy wyswobodzić. Skończymy z eksploatacją człowieka, każemy mu produkować. Praca przymusowa będzie nazywać się pracą dobrowolną. Wojna będzie się nazywać pokojem i wszystko się zmieni..."(s.175) Jak to wyglądało w praktyce, widzieliśmy w Polsce, widzimy dziś na Ukrainie.
MAMA FAJA: Nasze metody będą nie tylko naukowe. Będą paranaukowe. Nasz rozum oparty będzie na wściekłości. (...) Obiektywność jest subiektywna w epoce paranauki.
Szczytem komizmu a jednocześnie okazją do satyry na współczesne dramaturgowi prądy intelektualne jest spotkanie Bérengera z mordercą. Zamiast go obezwładnić - Bérenger jest roślejszy i ma broń - zaczyna wchodzić w jego położenie, próbować zrozumieć dlaczego morduje, wczuwa się, wymyślając wszelkiego rodzaju usprawiedliwienia. Najpierw apeluje do jego poczucia przyzwoitości, próbuje wzbudzić w nim poczucie winy, że zniszczył czyjeś szczęście, próbuje mu udowodnić, że może się mylić, wskutek czego pozostanie przy chęci mordowania jest tylko głupią dumą. Pyta, czy jest pesymistą, nihilistą lub może anarchistą. Próbuje zrelatywizować zabójstwo policjanta (nienawiść do munduru i autorytarności władzy), ale niewinna kobieta? OK - można nienawidzić kobiet. Ale dziecko?? A może zabija z dobroci serca, by uchronić ofiary przed życiem? Może nienawidzi ludzkości? Może nikt go nie kochał, dlatego jest taki? Próbuje przekonać mordercę, że Chrystus umarł za niego, bo go kocha. Że on sam go kocha. Że może czuje się biedny i za to się mści na społeczeństwie - on więc mu kupi wszystko, czego ten potrzebuje. A może jest racjonalistą (mózgowcem), który uważa miłosierdzie za oszustwo? Ale co mu zabijanie daje? Przekonuje mordercę, by zabijał tylko moralnie, nie fizycznie. A może karmi się strachem ofiar? Ale co z nim zrobi? Przecież strach to nie kapitał! A jeśli nie wierzy w nic, ani w prawdę, ani w miłość bliźniego, jeśli to wszystko jest dla niego niczym, to zbrodnia też jest niczym, a gdyby wszystko było niczym, to przywiązywanie wagi do zbrodni byłoby głupotą. A przecież być głupcem to bardziej kompromitujące niż bycie zbrodniarzem. To jak bycie mistykiem i wierzenie w "rzecz samą w sobie... "Morderca tylko chichocze i wzrusza ramionami. Wreszcie, brnąc w coraz to nowe próby wyjaśnienia przyczyn chęci mordu, Bérenger sam traci pewność co do tego, co jest dobre a co złe i daje się zabić... Wykwity takiej właśnie inteligencji obserwujemy dziś i w Polsce (vide opozycja i zapora na granicy).
MAMA FAJA: Przetrawiając mistyfikacje dawno już przetrawione intelektualiści dadzą nam wreszcie święty spokój. Będą naiwni, a więc inteligentni. Będą tchórzliwi, a więc odważni, dalekowzroczni, a więc ślepi. (s. 179)
Tylko pijak u Ionesco jest w stanie sprzeciwić się owczemu pędowi tłumu i myśleć wbrew swoim czasom - i to jest prawdziwy bohater swoich czasów. Podobnie jest zresztą w Nosorożcu, najbardziej chyba znanym i popularnym dramacie Ionesco, gdzie bohater zanadto lubi wypić i nosi to samo nazwisko, co bohater tego dramatu: Bérenger.
Nosorożec***** (1958, tłum. Adam Tarn)
Dramaturg nie pozostawia żadnych wątpliwości, że niezależnie od poglądów, wykształcenia czy pozycji społecznej tylko bardzo nieliczni są w stanie wytrzymać presję społeczną, by nie stać się nosorożcem - gruboskórnym, podlegającym tylko prymitywnym instynktom zwierzęciem stadnym. W dramacie proces przyłączania się do stada ewidentnie powiązany jest z niedawnym doświadczeniem nazizmu, ale sztuka jest tak napisana, że można jej diagnozę rozszerzyć na każdy rodzaj stadnej reakcji społecznej, czy to będzie nagonka na jakąś część społeczności, czy na przykład owczy pęd tzw. political correctness.
* "Nowy lokator"
** początek "Mordercy nie do wynajęcia"