Dałam tej książce notę niezwykle wysoką aż 8/10. A to dlatego, że owa książka zawierała w sobie wszystko, co lubię i cenię w czytadłach. Dawno nie spędziłam tak przyjemnie czasu przy powieści, nie zawracając sobie głowy niedociągnięciami. A to dlatego, że ta książka ich nie posiadała. Jest prawie idealna w swoim gatunku. Nora Robests wydała tę serię pod pseudonimem. Czyżby autorka była ciekawa, czy jej utwory sprzedadzą się bez jej nazwiska na okładce? A może chciała sprawdzić, czy rozpoznamy ją patrząc tylko na fabułę i styl? Autorka może poczuć się doceniona. Rozpoznałabym ją bez trudu.
„Sny zawsze wydawały się gorsze w ciemnościach.”
Seria In Dead poświęcona jest Eve Dallas – pani porucznik nowojorskiej policji. Tym razem dostała sprawę tajemniczych zabójstw prostytutek. Jest ona tym bardziej kłopotliwa, iż jedna z zabitych jest wnuczka senatora. Zabójca wyraźnie bawi się z porucznik Dallas – wie, gdzie kobieta mieszka i podrzuca jej filmy z miejsca zbrodni. Jak wybrnie z tego Eve? Do tego główny podejrzany jest pociągający miliarder Roarke. Ich spotkanie będzie bardzo elektryzujące.
„Najgorsze, gdy zaczynasz się do kogoś przyzwyczajać, pomyślała. Czujesz się samotna, gdy nie ma go przy tobie.”
Nie jest to zwykły romans. Autorka w zgrabny i bardzo przystępny sposób połączyła wątek kryminalny, romansowy z wizją świata w drugiej połowie XXI wieku. Tak, tak rzecz się dzieje w niedalekiej przyszłości, gdzie ludzie swobodnie poruszają się między planetami, walczą laserami, więzienia znajdują się na asteroidach, a świat jest doszczętnie skomputeryzowany. Bardzo podobało mi się osadzenie akcji w przyszłości. Nadało to tej historii swoistego smaczku.
„Im bardziej świat się zmienia... Tak, tym bardziej pozostaje taki sam. Kobiety nadal zalecają się do mężczyzn, ludzie nadal zabijają ludzi, a politycy całują dzieci i kłamią.”
Może i inne czasy, ale ludzie wciąż ci sami. Morderstwa, intrygi, podłości. Wciąż to samo. Choćby niewiadomo, jaki postęp wykonała nauka, to i tak ludzie tkwią w miejscu.
„Takie tajemnice bolą. Dręczą człowieka.Wywołują strach i poczucie winy.”
Książka nie jest słodka, ani niewinna. Autorka dosadnie serwuje nam plastyczne opisy miejsc zbrodni. A z drugiej strony mamy romans, który także nie jest mdły. Podczas czytania towarzyszyło mi wiele różnorakich emocji, bo i adorator Eve jest mężczyzna o wielu twarzach. Ogromnie spodobały mi się kreacje postaci. Główna bohaterka to silna, nieustraszona kobieta, z wadami i zaletami jak każdy. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa odcisnęły na niej niezatarte piętno. To pogłębiło postać, a wszystkie jej niezrozumiałe zachowania stały się dla nas jasne.
Jest to jedne z lepszych lekkich czytadeł, jakie miałam w ręku. Sprawa kryminalna mnie wciągnęła i to ona dominuje nad całą fabułą. Rozwiązanie śledztwa zaskoczy i zniesmaczy. Wątek miłosny nie jest wątkiem przewodnim, a bardzo przyjemnym dodatkiem do barwnej całości.
Książka napisana jest prostym, przystępnym językiem, dzięki czemu powieść czytało się niezwykle szybko. Zaletą powieści jest fakt, że napisana została z różnych perspektyw. Owszem, skupia się głównie na perypetiach młodej policjantki, ale znajdziemy również fragmenty z perspektywy Roarke, a nawet zabójcy.
Książka wydaje mi się bardzo Hmm: skrajna. Z jednej strony romantyczne zbliżenia, z drugiej brutalne zabójstwa opisane przez autorkę tak, że miałam w głowie ich trójwymiarowy obraz, a z jeszcze trzeciej zabawne sytuacje, ironiczny humor, lekkie docinki, przekomiczne dialogi. I jak tej książki nie lubić?