Morderstwo wliczone w cenę, czyli 6 zleceń Lucji Słotkiej recenzja

Do ksiegarń powraca ciekawy duet - Marta Guzowska i Leszek Talko. Oboje są pisarzami, autorami kryminałów na przykład. Oboje piszą z poczuciem humoru.
Z twórczością Leszka Talki pierwszy raz zetknęłam się, czytając jego zabawne felietony. Bardzo je lubiłam. Pani Marta Guzowska oprócz tego, że pisze kryminały, jest archeologiem i doktorem nauk humanistycznych. Jeśli nie zetknęliście się jeszcze z Lucją Słotką stworzoną przez Guzowska & Talko, myślę, że teraz po nią sięgnięcie.

"Morderstwo wliczone w cenę, czyli 6 zleceń Lucji Słotkiej" to zbiór sześciu odcinków kryminalnego serialu komediowego. Leszek Talko i Marta Guzowska w ubiegłym roku raczyli czytelników comiesięczną porcją humoru i zagadek. Serial książkowy i audiobookowy stał się na tyle popularny i wyczekiwany, że postanowiono wydać 6 w 1. I cudownie!

Lucja Słotka, Home Disaster Manager, czyli specjalistka od zadań specjalnych, jest znana z profesjonalnego wykonywania najdziwniejszych zleceń. Zawsze dobrze poinformowana, spostrzegawcza, trafnie oceniająca ludzi i sytuacje wykonywałaby swoje zadania znacznie sprawniej gdyby nie to, że za każdym razem w miejscu pracy pojawia trup.
Oczywiście HDM Słotka drogą dedukcji przyprawioną powyższymi zdolnościami rozwiązuje zagadki związane z morderstwami czy "wypadkami" w asyście policji. Tak więc tam, gdzie pojawia się Lucja, pojawia się aspirant Konieczny ze słynnym " Pani Lucja! Co za koincydencja!".
Konieczny to arcyzabawny typ. Ma swego idola, inspektora Wąskiego, którego mityczna skuteczność i duże wymagania wobec podwładnych sprawiają, że aspirant pręży się na samo wspomnienie zwierzchnika, ale też w działaniu stara się mu zaimponować swymi umiejętnościami z najczęściej opłakanym skutkiem. Gdyby nie błyskotliwa detektywka Lucja, Konieczny koniecznie musiałby zmienić profesję.

Przezabawne dialogi i zbiegi okoliczności, feeria ludzkich charakterów oraz sama kreacja głównej bohaterki i pierwszoosobowa narracja to niepodważalne atuty tych historii. Do tego lekkość, niebanalna gra słów, wiele nazwisk znaczących jak u Fredry. To musi się dobrze czytać.
Gdy przygody Lucji ukazywały się w odcinkach, słuchałam audiobooków. Lubiłam, nie powiem. Głos Agnieszki Dygant do tych tekstów okazał się idealny.
Ale teraz mam całość w wydaniu papierowym ze świetnie zaprojektowaną okładką. Dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera !