Czytałam już wiele powieści dla nastolatków, ale tak aromatyczna trafiła mi się po raz pierwszy. Już na samym początku moja wyobraźnia została pobudzona licznymi niesamowitymi zapachami i tak pozostało aż do samego końca. Naprawdę, aż przyjemnie było ją czytać. Szkoda, że tak szybko się skończyła.
Ale zanim znów się rozmarzę opowiem Wam co nieco o tej książce. Są w niej bowiem opisane przygody pewnej przesympatycznej dziewczynki. Tuśka tak naprawdę ma na imię Karolina. Jest wesołą nastolatką o niezwykłej umiejętności. Ma ona tak doskonały węch, że potrafi po zapachu wymienić z jakich składników zrobione jest konkretne danie. Jej krewni twierdzą, że to dlatego, że dziewczynka ma bardzo słaby wzrok. I ten brak rekompensuje sobie żyjąc w świecie zapachów.
W tej oto lekturze przeczytamy jak nasza mała bohaterka spędziła wakacje w pensjonacie , w którym pracowali jej rodzice. Dziewczynka szybko znalazła tam przyjaciół. Jednym z nich stał się nieco dziwaczny, ale jednocześnie bardzo miły kucharz Bazyli. Wspólnie postanowili odnaleźć skarb pozostawiony mu przez zmarłego dziadka. Poznała tam również Patyka - chłopca, który dostarczał do pensjonatu warzywa. Dzieciaki bardzo się przez to lato zaprzyjaźniły. Ale nie zabraknie tu także ducha chińczyka i kota, w którego podobno wcielił się dziadek Bazylego. Zapowiada się ciekawie prawda?
I tak jest w rzeczywistości. Choć opowiadanie nie należy do tych trzymających w napięciu i nie będziemy obgryzać paznokci na samo wspomnienie o duchu krążącym po pensjonacie i chowającym garnki, to nie zabraknie tu oczywiście fabuły, która sprawi, że z przyjemnością będziecie czytać dalej. Przygoda Tuski jest utrzymana w spokojnym, bardzo przyjemnym klimacie, ale również niesamowicie w ciąga. Sama byłam bardzo ciekawa co wydarzy się dalej i gdzie schowany został ów skarb dziadka. A ponieważ nie sposób domyślić się tego wcześniej, z zapartym tchem czytamy do samego końca :)
"Szarlotka pachnąca marzeniami" to nie tylko ciekawa powieść dla nastolatków, ale także zbiór kilku ciekawych przepisów. Bowiem podczas lektury zarówno Tuska jak i kucharz Bazyli wspominają różne dania. I po każdym rozdziale, w którym to ów specjał został wymieniony znajdziemy na niego przepis. Nie jest ich może dużo, ale... same pyszności. Na przykład: Bułeczki drożdżowo maślane, Słoneczny krem z cukinii, Naleśniki z jagodami, Zimny pies, Melba z lodami waniliowymi i poziomkami itp. Nie zabraknie również przepisu na pyszną szarlotkę. Nic tylko książka w dłoń i gnamy do kuchni!
Mnie ta książka bardzo się podoba. I jestem pewna, że moja Alicja w przyszłości z ogromną przyjemnością ją przeczyta. Poza tym nie ukrywam, że poprzez liczne opisy kuszących zapachów jakie znajdziemy w tej książce, czytelnikowi aż ślinka cieknie na sama myśl o tych wszystkich specjałach. I co najważniejsze, po przeczytaniu tej powieści zdałam sobie sprawę jak niedoceniany jest przeze mnie ten zmysł. A przecież życie wśród pięknych zapachów jest niesamowite. Spróbujcie sami czasem zamknąć oczy i poznać otaczający was świat za pomocą węchu. Jestem pewna, że odkryjecie wiele interesujących rzeczy :)