Cilnt był jej facetem od jakiegoś czasu, niestety, zamiast ją wspierać, tłamsił. To jego kariera była ważna, to dzięki niemu cokolwiek osiągnęła, a przynajmniej on tak twierdził. Jednak nadszedł dzień, kiedy Sutton otwiera oczy. Rozmowa z przyjaciółką oraz oferta samodzielnego projektu w pracy, znacząco jej w tym pomaga. Ta noc ma należeć do niej, ma zamiar odreagować, dobrze się bawić, zapomnieć o bolesnych słowach, jakie usłyszała od byłego. Wraz z przyjaciółką udają się do klubu, gdzie kobieta robi coś, na co nigdy wcześniej się nie zdecydowała – spędza namiętną noc z nieznajomym mężczyzną. Nigdy więcej nie mieli się spotkać, jednak los postanowił sobie z nich zakpić.
Następnego dnia Sutton wraz z przełożoną spotyka się z nowym klientem i jest w ogromnym szoku. Przed sobą widzi nie jednego, a trzech mężczyzn, a każdy identyczny, jak jej nocny partner. Na dodatek okazuje się, że z jednym ma wyjechać i pracować przez najbliższe miesiące. Kobieta nie ma pojęcia czy to będzie on, czy jeden z jego braci.
Callahan nie ma za dobrych relacji z braćmi, a wszystko przez to, że ojciec go faworyzował. Teraz on nie żyje, a oni mają pretensję, że nie jest odpowiedzialny, że zniknął po jego śmierci, zostawiając wszystko na ich głowie. Na dodatek to on pozwolił na zakup pewnego hotelu, pomimo że do tego miało nie dojść. Co prawda miał swoje powody, ale oni tego nie wiedzą, a teraz grożą mu wyrzuceniem z rodzinnej firmy. Musi wyjechać i wraz z zatrudnioną kobietą doprowadzić do zmian, które sprawią, że to miejsce przestanie przynosić straty. To nie będzie łatwe, tym bardziej, kiedy dowie się, z kim ma pracować. Jak potoczy się relacja Callahana i Sutton? Czy mężczyzna przyzna się, kim jest? Czy spełni oczekiwania braci? Jaki był powód, że pomógł ojcu w zakupie tego miejsca? Czy Sutton odzyska wiarę w siebie?
Ja zdecydowanie jestem na tak. Historia w książce była świetna. Doskonale bawiłam się podczas czytania, jednocześnie przeżywając wiele emocji. To historia o kobiecie, która poświęciła siebie dla mężczyzny, która przez niego miała bardzo niską samoocenę, ale uwolniła się od niego i zaczęła wszystko od nowa. To historia o mężczyźnie, który stracił ojca, z którym był mocno związany, a przed braćmi uchodzi za nieodpowiedzialnego lekkoducha. Momentami pełna bólu, momentami wywołująca wielki uśmiech na twarzy, momentami zabawna. Czytało się ją szybko, dla mnie była to pozycja na jedno podejście, nie mogłam się oderwać, aż nie poznałam zakończenia.
Bohaterowie ciekawi, według mnie dobrze wykreowani.
Sutton to kobieta, która dopiero co uwolniła się z toksycznego związku i zamierza zacząć wszystko od nowa. Pomału nabiera wiary w siebie i własne siły, uczy się myśleć najpierw o sobie, a później o innych. To bohaterka, którą zdecydowanie polubiłam, której mocno kibicowałam.
Callahan to mężczyzna, którego trzeba dobrze poznać, aby ocenić. Nie mogę wam zbyt wiele o nim zdradzić, powiem tylko, że nic nie jest takie, jak na początku się wydawało.
„Last Resort” to książka, która bardzo mi się podobała, a podczas czytania wywołała wiele emocji. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu i poznania bliżej następnego z trojaczków. Z wielką przyjemnością polecam.
Recenzja pojawiła się również na moim blogu - Mama, żona - KOBIETA