„Zalecenia na wypadek upałów” przeczytałam… przez pomyłkę 😊 Nie wiem jak to się stało, ale byłam przekonana, że zabieram się za książkę mojej ulubionej Fannie Flagg! Do tej pory nie wiem, jak mogłam się tak pomylić 😊 Chciałam czegoś słodkiego, czegoś właśnie w stylu Fannie. Zaczęłam czytać i cóż… słodko na pewno nie było, było właściwie mocno gorzko, co zupełnie do stylu Fannie nie pasuje. Zerknęłam jeszcze raz i w końcu dostrzegłam swoją pomyłkę 😊 Ale jak już zaczęłam to postanowiłam dokończyć. Czy było warto?
Jesteśmy w Londynie w czasie jednej z największych susz, jest rok 1976. Woda jest limitowana, można jej używać tylko do celów nadrzędnych. Kąpiel w wannie zabroniona, podlanie ogródka – nie ma mowy, kto zaleceń nie przestrzega jest karany grzywną, jak na te czasy niemałą, od 500 do 1500 funtów.
Ale jeśli myślicie, że książka będzie traktować o suszy, o zmaganiach społeczności z tą klęską, to jesteście w błędzie.
Robert Riordan, jak co rano, wychodzi z domu. Wyszedł po gazetę i już nie wrócił. To powoduje, że do domu wracają dzieci Roberta i Gretty, w tym najmłodsza córka Aoife, która od lat mieszka w Stanach i nie chce mieć z rodziną, szczególnie z siostrą Monicą, nic do czynienia. A kiedyś były sobie tak bliskie, nierozłączne.
Autorka powoli prowadzi nas przez kulisy życia tej rodziny irlandzkich emigrantów, krok po kroku odkrywa przed nami tajemnice rodzinne, które miały zostać ukryte i nigdy nie wypowiedziane. Każdy z członków rodziny ma swoją historię, niezwykle poruszającą, czasami tragiczną. Każdy z nich ma coś do ukrycia, coś czym nie chce dzielić się z nikim, nawet z najbliższymi. Maggie O’Farrell z wielką dbałością o szczegóły przedstawia nam poszczególne historie. Czy zaginięcie ojca rodziny sprawi, że rodzina znowu się połączy? Czy uda im się odnaleźć tę bliskość sprzed lat? Czy wyjaśnią się nieporozumienia, uda się zażegnać niesnaski?
„Zalecenia na wypadek upałów” to dobra, obyczajowa książka z wyrazistymi bohaterami i wnikliwą analizą psychologiczną każdego z nich. Nie jest to jednak książka, która wywołała szybsze bycie serca. Nie miałam problemu z jej odłożeniem i zajęciem się czymś innym. Nie żałuję, że ją przeczytałam, ale efektu WOW nie było. Szczerze mówiąc czasami czułam znużenie i znudzenie.