Po przeczytaniu Mojego wyjątkowego tygodnia z Tessą autorstwa Anny Woltz zapałałam ogromną sympatią do pióra autorki. Wiedziałam, że kwestią czasu będzie poznanie kolejnej jej powieści. Mój wybór padł więc na Sto godzin nocy, a książka ta przyciągnęła mnie do siebie głównie okładką - hipnotyzującą, ciekawą i dość oryginalną. Czy historia, którą tutaj odnalazłam przypadła mi do gustu?
Emilia w wyniku pewnej nieprzyjemnej sytuacji (powstałej z winy jej ojca) postanawia uciec z domu. Kupuje bilet na samolot, wynajmuje mieszkanie na kartę ojca oraz pakuje swój skromny bagaż. Tak oto czternastoletnia dziewczyna ląduje w Nowym Jorku, gdzie czuje się anonimowa i bezpieczna. Wie, że w Amsterdamie nie ma już szans na normalne życie. Na miejscu okazuje się, że jej idealnie skonstruowany plan zaczyna się powoli psuć. Co więcej, do miasta zbliża się niszczycielski huragan Sandy... Czy Emilia da radę zmierzyć się z groźnym żywiołem oraz prawdziwym huraganem, który zapanował również w jej myślach?
Kiedy zaczęłam czytać tę powieść, przyznam szczerze, że ten początek nie do końca nastroił mnie optymistycznie względem tej historii. Przez chwilę nie potrafiłam wgryźć się w fabułę i dopiero po upływie dwóch czy trzech rozdziałów zaczęłam wciągać się w opisywany przez autorkę świat oraz sytuację. Pozwólcie, że najpierw przejdę do głównej bohaterki.
Przede wszystkim podziwiam Emilię za to, że jest tak odważną - choć momentami dość kąpaną w gorącej wodzie dziewczyną. Zaimponowała mi jednak swoją skrupulatnością w planowaniu całego wyjazdu oraz determinacją, z jaką wypełniała kolejne punkty na swojej liście. Autorka przedstawiła całą sytuację z jej perspektywy, więc ja jako czytelnik mogłam na spokojnie zapoznać się z odczuciami tej bohaterki, z jej obawami i złościami, które doprowadziły ją do tej całej sytuacji. Rozumiem ją i jej postępowanie. Myślę, że większość osób postąpiłaby podobnie. Nie spodobało mi się jednak to, że Emilia w swojej upartości nie pomyślała o zwyczajnej rozmowie.
Fabuła powieści opiera się głównie na przeżyciach Emilii, choć sytuacja, jaka miała miejsce wówczas w Nowym Jorku, również odegrała tutaj ważną rolę. Huragan zbliżył dziewczynę do jej nowych przyjaciół poznanych w tym właśnie mieście i zdecydowanie sprawił, że zaczęła ona rozumieć o wiele więcej. Nie chcę Wam tutaj zdradzać za dużo, ponieważ Sto godzin nocy to książka, którą trzeba poznać samemu i samodzielnie przekonać się, co autorka zaserwowała tutaj dla swoich odbiorców.
Emocje. Ta powieść zdecydowanie jest pełna emocji i to czułam z każdej strony. Najbardziej odczuwałam to rozżalenie, złość i taką jednocześnie niepewność ze strony głównej bohaterki. Choć pozowała ona na twardą i silną dziewczynę, to z drugiej strony okazała się ona dość wrażliwą dziewczynką, której ojciec zniszczył po prostu życie. Jednak czy na pewno? Na to odpowiedź znajdziecie tylko w tej książce.
Ja po raz kolejny jestem zachwycona piórem Anny Woltz. To, jak ona kreuje swoich bohaterów, jak przedstawia wydarzenia – to coś po prostu świetnego. Z pewnością będę sięgać po inne książki tej autorki i liczę na to, że okażą się one równie dobre. Jeżeli lubicie literaturę młodzieżową i niestraszne Wam tematy, które dla młodych są niezwykle trudne – to serdecznie polecam Waszej uwadze ten tytuł.