Są tematy, które wydają nam się znajome i takie, do których nie ma już nic więcej do dodania. Bo przecież uważamy siebie za ekspertów w danej dziedzinie czy problemie i nic nas nie jest w stanie zaskoczyć. Jednak tutaj można się pomylić. Za sprawą książki Louise Brown: "Sprzedane. Tragiczne losy azjatyckich kobiet" można otworzyć szerzej oczy i dowiedzieć się wielu nowych rzeczy, o których nawet nam się nie śniło.
Szokujący jest stosunek samych rodzin dziewczyn sprzedawanych do jakiegoś domu publicznego. Ich zajęcie jest traktowane jako praca, muszą oddawać swoją pensję, aby utrzymać najbliższych. Bardzo często ojcowie i potencjalne głowy rodziny nie pracują, tylko są utrzymywani przez swoje córki, które sprzedali dla własnych korzyści. Czy właśnie w taki sposób warto walczyć z ubóstwem? Traktując młode dziewczęta jako towar, który nie ma uczuć? Mowa tutaj jest przede wszystkim o młodych osobach, o dziewczynkach, które w wielu przypadkach, jeszcze nawet nie zaczęły dojrzewać, a już trafiły w miejsce, z którego praktycznie nie ma ucieczki i muszą obsługiwać klientów.
To, co mogę mieć do zarzucenia autorce, to niekoniecznie łatwy język. Jak dla mnie momentami był zbyt suchy i formalny. Niektóre informacje musiałam czytać kilka razy, aby stały się dla mnie bardziej zrozumiałe. Może to ja się okazałam nieodpowiednim odbiorcą? Chociaż szczerze wątpię. Oczekiwałam także nieco więcej relacji byłych paś do towarzystwa, albo bardziej rozszerzonych wiadomości. Według mnie, były dość ograniczone. Ale podkreślam fakt, że jest to moje subiektywne zdanie i nie należy się nim do końca sugerować. Być może oczekiwałam nieco więcej wrażeń i szczegółów?
Z pewnością jest to autentyczna publikacja. Wiemy bowiem, że autorka sama podróżowała po omawianym przez nią kontynencie i obserwowała ten problem. Jest bardzo dobrze poinformowana, w związku z czym, my także otrzymujemy rzetelne i konkretne fakty. Dodawała także swoje komentarze albo odczucia, jednak jak dla mnie, występowało to zbyt rzadko.
Na pewno każdy będzie w stanie wynieść z niego własną, nieocenioną lekcję. A także doceni to, gdzie mieszka i w jakich warunkach dane jest mu egzystować – odnosi się to w większej mierze do kobiet. Cieszmy się zatem z tego, jakie mamy prawa w naszym kraju i tego, że nie jesteśmy żadnymi podludźmi, którymi można gardzić i pomiatać.