Literatury obozowej na czytelniczym rynku zdecydowanie nie brakuje, wręcz można powiedzieć, że jest jej zdecydowany przesyt, niemniej jednak książki te w dalszym ciągu cieszą się dużym zainteresowaniem i ciągle powstają nowe powieści. Krystyna Toczek, która jest autorką powieści „Spotkaliśmy się w obozowym piekle” jest pasjonatką historii, i to właśnie duże zainteresowanie wojną i obozami sprawiło, że postanowiła na podstawie fikcji literackiej nieco przybliżyć czytelnikom obozowe piekło. Książka jest literackim debiutem autorki, ale ja osobiście uważam ją, mimo może pewnych niedociągnięć, za zdecydowanie udany debiut. Wielki plus dla autorki, że zdecydowała się na osadzenie historii w niemieckim obozie Dora w pobliżu Northausen w Turyngii, który mieścił się na terenie III Rzeszy. Z reguły, czytając książki, których wydarzenia osadzone są w obozie koncentracyjnym trafiamy do Auschwitz, a to była intrygująca odmiana, co nie zmienia faktu, że okrucieństwo pozostało.
Myślę, że z racji swoich zainteresowań autorka w bardzo autentyczny sposób oddała życie obozowe, które zdecydowanie nie należało do przyjemnych, lekkich i łatwych. Zdecydowanie była to inna rzeczywistość, a codzienność znacznie odbiegała od standardów życia każdego człowieka zarówno w dzisiejszych czasach, jak również przed wojną.
Czytając książkę „Spotkaliśmy się w obozowym piekle” poznajemy historię osiemnastoletniej Anny, która wraz ze swoimi bliskimi trafiła do niemieckiego obozu koncentracyjnego Dora, gdzie już na peronie została zauważona przez Jurgena Sztocha, który przez Himmlera został oddelegowany do obozu. Jurgen nie popierał działania nazistów i starał się jak mógł, aby pomagać niewinnym ludziom, którzy dosłownie trafili do piekła na ziemi. Obóz koncentracyjny Dora, to miejsce, przez które przetoczyło się tysiące bezbronnych, niewinnych ludzi, gdzie wykorzystywano bezprawnie do pracy, gwałcono i znęcano się nad ludźmi. Major Jurgen robił co w jego siłach, aby przeciwdziałać tym działaniom i jak tylko mógł, to wykorzystywał swoją pozycję, aby pomagać. Niestety często jego chęci i możliwości były stanowczo zbyt małe, aby mógł zdziałać cokolwiek. Szczególnie że swoje działania musiał prowadzić ostrożnie, aby nie narazić swojego życia i bezpieczeństwa. Gdy na peronie ujrzał blondwłosą Annę od razu wiedział, że zrobi wszystko, aby jej pomóc. Narażając siebie, jak i młodą kobietę udało mu się ją przetransportować do swojej willi na obrzeżach. Niestety bliskich Anny nie udało się już uratować. Kobieta mimo pomocy ze strony Jurgena początkowo była w stosunku do niego bardzo nieufna, traktowała go ze znacznym dystansem, co chyba nie jest dla nikogo zdziwieniem. Niemniej jednak między Anną i Jurgenem z czasem nawiązuje się nić porozumienia.
Książka, mimo iż jest wyłącznie literacką fikcją przedstawia nam historię, która mogłaby mieć miejsce w prawdziwym życiu. Ludzie, którzy trafiali do obozów nie zostali pozbawieni uczuć, marzeń, pragnień, pożądania. W nich nadal drzemała chęć do dalszego życia i nadzieja, że jeszcze nadejdą lepsze, normalne czasy, a im uda się wrócić do normalności i ponownie ułożyć sobie życie i cieszyć się, nim jak dawniej. W tych ludziach nie umarły uczucia i nadal odczuwali potrzebę miłości, dzielenia życia z innymi i posiadania możliwości ponownego cieszenia się każdym dniem. Często czytam w recenzjach książek, że przesadzonym jest tworzenie miłosnych historii w obozowym piekle, ale zawsze zastanawia mnie dlaczego? W czym Ci ludzie byli gorsi, dlaczego mieliby być pozbawieni nadziei, miłości… A czy to nie jest tak, że będąc w obozie jeszcze bardziej potrzebujemy miłości, nadziei, wiary? Ludzie musieli wierzyć, że będzie lepiej, że mają nadzieję na powrót do normalności, prawdziwego życia. Skąd inaczej czerpaliby siłę do walki, do codziennego torturowania, do tego, aby przetrwać to piekło. To właśnie miłość, rodzina, bliscy, nadzieja były ich motorem, który dawał możliwość przetrwania tego wszystkiego.
Książkę mimo bardzo trudnych i bolesnych tematów, które porusza czyta się bardzo szybko. W moim przypadku oczywiście nie obeszło się podczas czytania bez łez, ale tak już mam, że czytając o takich okrucieństwach nie potrafię powstrzymać płaczu. Dla mnie niewyobrażalnym jest istnienie takich miejsc, jak Dora i mam nadzieję, że już nigdy w życiu nikomu nie przyjdzie być tak traktowanym, jak traktowani byli tam ludzie. Mimo iż bardzo często sięgam po literaturę obozową, to uważam, że ten tytuł naprawdę godny jest polecenia i wszystkim którzy podobnie jak ja chętnie sięgają po tego typu książki serdecznie polecam!
.