Jeśli spytać części Polek, którą z rodowitych autorek cenią sobie najbardziej, z pewnością byłaby to Katarzyna Michalak. Ostatnio wiedzie ona prym wśród nas - blogerów - i czytelników spragnionych emocji. Choć z zawodu Katarzyna Michalak jest weterynarzem, to jednak pisanie jest jej prawdziwym powołaniem. Dowodem na to jest "Sklepik z Niespodzianką. Bogusia", który powstał w zaciszu Poziomki, domu otoczonego lasami, którego autorka jest panią (co zresztą bardzo lubi podkreślać).
Wystarczy zerknąć na bajeczną okładkę i przeczytać tytuł, aby szeroko się uśmiechnąć i z ochotą zabrać do lektury. Tak też było ze mną. Książkę wypatrzyłam już dawno w księgarni, od czasu do czasu podczytując ją na kolanie strona po stronie, ale takie pobieżne zapoznawanie się z tą urokliwą historią nijak się miało do przyjemności posiadania "Sklepiku..." na własność. Zachwycona optymistyczną okładką, przygotowałam sobie kubek ciepłej herbaty, usiadłam przy świetle lampy i zanurzyłam się w świat wykreowany przez autorkę.
Główną bohaterką opowieści jest Bogusia Leszczyńska - młoda kobieta, która właśnie wróciła z Holandii, gdzie dorabiała na plantacji tulipanów. Zamiast jechać prosto do Warszawy, do stęsknionych rodziców i babci, dziewczyna postanowiła odwiedzić polskie wybrzeże. Tam, między Koszalinem a Kołobrzegiem, odnalazła niewielkie miasteczko o jakże wdzięcznej nazwie - Pogodna. W nim zaś wymarzone mieszkanie, a pod nim - sklepik. Można byłoby posądzić Boguśkę o zbytni pośpiech i dokonanie decyzji bez przemyślenia jej na trzeźwo, nie będąc pod wpływem uroku Pogodnej, ale ja na jej miejscu chyba postąpiłabym tak samo. Zwłaszcza jeśli od razu poczuła, że to jest jej miejsce na Ziemi. Tak więc przekonana o słuszności swojego postanowienia, Bogusia została w Pogodnej, a także dobiła targu z sympatycznym panem Jakubem, od którego wynajęła kamienicę. Od tego momentu skrzętnie realizowała plan, w którym mogłaby wypunktować kilka najważniejszych rzeczy: urządzić mieszkanie, otworzyć sklepik, znaleźć przyjaciół, a także zakochać się w kimś, kto będzie taki sam jak jej ojciec. Na tym mniej więcej skupia się "Sklepik..." i tego możecie się po nim spodziewać. Więcej nie zdradzę, bo aż żal psuć Wam miłą niespodziankę.
Przejdźmy do plusów lektury. Po pierwsze: kreacja bohaterów. Po pobieżnym przecież opisie Bogusi widzicie, że mamy do czynienia z osobą o bujnej wyobraźni, klarownych ideałach i wartościach, a także posiadającej godne naśladowania samozaparcie. Jeśli przyjrzeć się jej przez pryzmat całej książki, widać, że jej postać się rozwija. Częściowo pod wpływem poznanych osób - Adeli, Lidki, Stasi, Igora, Bartka, Wiktora - każdy tutaj wniósł coś do życia naszej głównej bohaterki. W tym miejscu chcę również pochwalić Kasię Michalak za tak wspaniale oddane charaktery poszczególnych postaci. Jej bohaterowie są odmienni, a przy tym tak barwni i żywi, że można zwątpić w to, że powstali jedynie w umyśle autorki. Mają indywidualne cechy i charaktery, są wyjątkowi i realistyczni. To pierwszy raz, gdy jestem zachwycona polską książką do tego stopnia, że nie razi mnie widok polskich imion i polskości w ogóle. Autorka w piękny sposób przedstawia też wydarzenia. Dzięki niej przechodzimy w trakcie lektury przez plejadę uczuć i emocji: od fascynacji, radości, poprzez śmiech i łzy, aż po złość i nienawiść. Pod względem emocji książce nie brakuje absolutnie niczego. Jest wytworem doskonałym.
Pod względem stylistycznym książka nie różni się zbytnio od typowych pozycji z tego gatunku. Napisana jest prostym, zrozumiałym dla wszystkich językiem, dialogi przeplatają się z opisami, a co najważniejsze - autorka potrafi je rozsądnie wyważyć. Na korzyść książki działa też narracja trzecioosobowa, która wyjątkowo dobrze sprawdza się przy poznawaniu historii Bogusi i jej przyjaciółek. Katarzyna Michalak może i nie jest kandydatką do Literackiej Nagrody Nobla, ale posiada tzw. "lekkie pióro", które wszyscy tak ubóstwiamy. Z pewnością należy jej się szacunek z tego tytułu, ponieważ nie znajdziemy w jej książce przesadzonych opisów, pseudofilozoficznego bełkotu, czy wręcz na odwrót - krótkich zdań, które nic konkretnego do fabuły nie wnoszą.
Na sam koniec plus zasługujący na osobny akapit: Piegusek! Piegusek to uroczy psiak adoptowany przez Boguśkę, który ma wspaniałą osobowość i talent do psocenia. Mimo to nie da się go nie kochać! Każda wzmianka jego imienia wywoływała u mnie czystą euforię - mogłabym je bez końca powtarzać i wciąż byłoby dla mnie tak samo urocze.
Najbardziej raziło mnie zaś rozwlekanie fabuły do maksimum. W książce zatytułowanej "Sklepik z Niespodzianką. Bogusia" bardzo długo musimy na ów sklepik czekać. Trzy czwarte książki to przygotowania do jego otwarcia, co na dłuższą metę może być dla czytelnika lekko irytujące. Jest to jednak drobny mankament, który można autorce wybaczyć, szczególnie ze względu na rekompensatę w postaci... przepisów na słodkości, od których ślinka cieknie po brodzie i które od razu chce się wypróbować. W trakcie zapoznawania się z przepisem na ciasto "Pogadaj do mnie" nie wiedziałam czy rwać się do pieczenia, czy jednak doczytać książkę do końca. Wybrałam to drugie, bo nawet jeśli autorka gwarantuje, że ciasto się uda, to w moim przypadku istnieje spore ryzyko, że jednak nie wyjdzie - nie raz już zepsułam placek z owocami, który według mojej mamy "nie może się nie udać". Ale kiedyś na pewno spróbuję!
Do tej pory literaturę polską, a już zwłaszcza taką tematykę, omijałam szerokim łukiem - po prostu przywykłam już do bardzo dobrych, ale zagranicznych książek. Katarzyna Michalak zrobiła mi niespodziankę, ponieważ jej książce - poza zbędnym rozwlekaniem fabuły - nie mam nic do zarzucenia. No, może dwie rzeczy: że była za krótka i że skończyła się w takim (!) momencie. Gorąco zachęcam Was do zapoznania się ze "Sklepikiem...". Gwarantuję Wam przyjemny wieczór przy dobrej książce. Ale zamiast herbaty koniecznie zróbcie sobie kubek prawdziwej, gorącej czekolady. Dlaczego? Tego dowiecie się już bezpośrednio z książki.
Ocena: 5,5/6