Rachael Jayne Groover to kobieta niezwykła – piosenkarka, mówczyni, założycielka JIN, a także pisarka. Przede wszystkim to jednak osoba, która otwiera oczy przedstawicielkom płci pięknej na to, że każda z nas jest idealna, jeśli sama siebie taką postrzega. To wszystko zawarła w swojej pierwszej publikacji „Silna i kobieca. Jak wzmocnić swój magnetyzm”.
Książka traktuje o tym, jak kobiety postrzegają siebie i jak powinny to robić. Autorka zwraca uwagę na to, że często zachowujemy się inaczej niż powinnyśmy, dlatego też brak nam pewności siebie i przebojowości. By błyszczeć (dosłownie i w przenośni) i być zauważalną należy odkryć w sobie głęboko skrywaną żeńską esencję i Punkt-E. Co one nam dają? Po pierwsze sprawiają, że stajemy się atrakcyjne zarówno dla siebie jak i dla innych. Dają energii, szczęścia, mocy i naturalności, które pomagają rozbłysnąć wewnętrznie. Kobiecość to nie tylko seksowność, o czym próbuje nas przekonać Groover. To również to jak dogadujemy się z innymi, jak traktujemy siebie i otoczenie. Co ciekawe znajdziemy tu też kilka wskazówek na to jak zachowywać się w pracy, w związku i w… łóżku. Przede wszystkim jest to książka rozwoju osobistego – fizycznego i duchowego, która ma nakierować kobiety na to jak powinny kierować swoim życiem, by czuć się szczęśliwe.
Wiele opisów z książki poparte jest przykładami z życia samej autorki. To ciekawy zabieg, który pokazuje, że kobieta, która obecnie jest synonimem sukcesu, również miała problemy z odnalezieniem swojej kobiecości.
Nie mogę nie wspomnieć o oprawie graficznej książki. Na samym początku wita nas dedykacja, a zaraz po niej spis treści. Poradnik, bo do tego typu zaliczyłabym tę pozycję, ma szesnaście krótkich rozdziałów. Po nich następuje zakończenie, a dalej przedstawione są polecane materiały i dodatkowe lektury dla zainteresowanych tematem. Materiały są jednak tylko anglojęzyczne. Za to w lekturach dla chętnych przedstawione są pozycje przypisane do rozdziałów książki, tak że czytelnik wie czego może się w nich doszukać. Trzy ostatnie dodatki to działalność charytatywna, podziękowania i krótka notka o autorce.
Co warto zauważyć każdy z rozdziałów zawiera ćwiczenia, które pomogą nam w osiągnięciu „silnej kobiecości”. Dodatkowo na końcu rozdziału znajduje się podsumowanie. Jest to przydatne i pomocne.
Nie można pominąć ozdobników graficznych. Przy paginacji mamy małego motylka, który towarzyszy każdej stronie z numerkiem. Oprócz tego tytuły rozdziałów również są ozdobione. Z tekstu wyróżniają się ćwiczenia – w szarej ramce z małymi zawijasami po bokach. Obramowane zostały także podsumowania.
Są również minusy. W książce znalazłam wiele niedociągnięć. Raz „Punkt-E” pisany jest z dużych liter, potem znowu z małych. Mamy też masę problemów z interpunkcją. Oprócz tego zauważyłam, że znak cudzysłowu otwierający i kończący cytat są innego kroju. Dodatkowo niektóre z liczebników pisane są raz słownie a raz cyfrowo, często nawet w jednym zdaniu. Nie bardzo również rozumiem czemu cytaty pisane są jak normalne zdanie, od dużej litery. Źle to wygląda gdy w trakcie czytania spotykamy nagle coś, co kompletnie odrywa wzrok przez to wybicie z dużej litery. Jednym słowem: brak tu konsekwencji. Nie jest to jednak wina autora, raczej korekty i redakcji.
Poradnik ten jest ciekawy. Czyta się go szybko, napisany został prostym językiem, tak że każdy go zrozumie. Wbrew pozorom, nie jest to książka wyłącznie dla kobiet – każdy kto pragnie zrozumieć myślenie pań i dostrzec w nich coś pięknego powinien po nią sięgnąć.
Nie straciłam czasu, czytając książkę Groover. Spędziłam z nią miło czas, dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy i zrozumiałam, że nie tylko ja robię pewne rzeczy w ten sposób, bo skoro opis problemów i błędów pojawił się na stronach tej pozycji to oznacza, że zachowuję się jak typowa kobieta.
Czy książka ta może czegoś nauczyć czytelniczki? Oczywiście. Przede wszystkim innego patrzenia na siebie. To najcenniejsze co udało mi się wynieść z tego poradnika. Autorka pokazuje, że bycie kobiecą to nie tylko długie nogi i wymiary 90-60-90, ale coś znacznie więcej, co nie jest zależne całkowicie od naszej fizyczności. To cenna uwaga, którą na pewno wiele z pań skrywa gdzieś w sercu, ale boi się o tym mówić głośno. Groover to powiedziała, i co całemu światu, na łamach „Silnej i kobiecej”.
Komu poleciłabym książkę? Na pierwszym miejscu kobietom takim jak ja: cichym, spokojnym, szarym myszkom, które nie za bardzo wierzą w siebie. Lektura tej pozycji pomoże wam wrócić wiarę w to, że jesteście niepowtarzalne i możecie to okazać. Po drugie powinni sięgnąć po nią panowie, nie po to by uczyć się jak opanować swój żeński pierwiastek, ale po to by zobaczyć z czym wiele z ich znajomych się zmaga. Na koniec polecam ją każdemu kto twierdzi, że chce zacząć pracę ze swoim duchowym „ja”.