„Kilka dni z życia Alice” – Liane Moriarty
wyd. Prószyński
rok: 2011
str. 415
Ocena: 5.5/6
Książkę „Kilka dni z życia Alice” Liane Moriarty zapragnęłam przeczytać, gdy tylko Wydawnictwo Prószyński wystawiło jej zapowiedź na swojej stronie internetowej. Zaczęłam się więc „uganiać” za tą pozycją. Kolejne sposoby na jej zdobycie zawodziły a portfel świecił pustkami. W końcu na portalu Nakanapie pojawiła się informacja, że książka zostanie przekazana do recenzji. Całe trzy dni siedziałam z zaciśniętymi kciukami. W końcu zapisy się skończyły i ogłoszono, do kogo ta pozycja trafi. Moja radość była przeogromna, a jeszcze bardziej cieszyłam się, gdy książka w końcu znalazła się w moim domu. Kilka dni później chwyciłam ją zachłannie w me dłonie i rozpoczęłam lekturę, wrażeniami z której spieszę się z Wami podzielić.
Alice Love, główna bohaterka powieści Liane Moriarty żyje pełnią życia. Ma dwadzieścia dziewięć lat, cudownego, kochającego ją ponad wszystko męża Nicka, jest w ciąży, ma bardzo dobre stosunki z siostrą i matką. Mimo niekończącego się remontu domu i wrodzonej nieśmiałości, kroczy radośnie ścieżką wytyczoną jej przez los. Przy Nicku rozkwita i potrafi odnaleźć się w każdym towarzystwie. Miłość ją uskrzydla. Nie wyobraża sobie życia bez męża. Jakie jest więc jej zdumienie, gdy nagle przytomnieje na sali gimnastycznej. Przecież ona nienawidzi sportu, uważa go za marnotrawstwo czasu! Jeszcze bardziej zdumiewa ją strój, jaki na sobie ma. Kusa bluzeczka, krzykliwe kolory. To zupełnie nie w jej stylu. Okazuje się, że podczas zajęć stepu straciła równowagę i upadła. Zajęć stepu? Przecież ona nie uczęszcza na zajęcia stepu. Prawdziwego szoku jednak doznaje, gdy okazuje się, że jest rok 2008, a nie 1998, że nie jest w ciąży, jak to zapamiętała, że lada dzień będzie obchodziła swoje czterdzieste urodziny. Wyrok jest straszny, bo najwyraźniej częściowo utraciła pamięć. Alice niezupełnie godzi się z tym faktem i przekonuje lekarzy, iż odzyskuje pamięć. Chce jak najszybciej znaleźć się w domu. Musi się w końcu dowiedzieć, co wydarzyło się w jej życiu w ciągu ostatniej dekady. Dlaczego nie poznaje samej siebie, dlaczego nie ma przy niej jej męża. Jak to się stało, że nie pamięta trójki swoich dzieci, a siostra spogląda na nią jakoś tak… nieprzyjaźnie. To tylko kilka zagadek, które rozwikłać będzie musiała Alice, a wraz z poszerzaniem wiedzy o jej dotychczasowym życiu, przeżywać będzie coraz większy wstrząs. Przeszywać ją będzie coraz większy ból. Chcecie zobaczyć jak potoczyło się życie Alice Love? Jak dotarła do miejscu, w którym się ocknęła? Jeśli tak, to nie macie wyjścia, po prostu musicie sięgnąć po powieść „Kilka dni z życia Alice”.
Ja po tej książce mam niesamowite wrażenia. Zawładnęła mną całkowicie. Opanowała mój umysł i do tej pory trzyma mnie w swych szponach. Bo to niesamowita lektura. Powieść obnaża ludzkie słabości i ukazuje, jak niewiele trzeba, by człowiek zmienił się zupełnie. Pokazuje również, jak bardzo trzeba się starać, by naprawić to, co zniszczyło się w przeszłości. Czy Alice się to uda? Niestety nie mogę Wam tego zdradzić. Mogę jedynie dodać, że nie pożałujecie czasu, który przeznaczycie na tę lekturę. Bo ja nie żałuję. Wręcz przeciwnie, mimo doznawanego bólu podczas niektórych fragmentów, bardzo dobrze wspominam i będę wspominać tę powieść.
Komu ją polecam? Chyba wszystkim, bez wyjątku. Bo czasem warto obrócić się, spojrzeć za siebie i przekonać się, czy ścieżka którą kroczymy jest prosta. I czy na pewno jej dalszy ciąg prowadzi tam, dokąd pragnęliśmy dojść.