Każda z nas w dzieciństwie przynajmniej raz wyobrażała sobie, że jest księżniczką( a każdy księciem). Jest to prawda, od której nie ma wyjątków od reguły.
Po ciężkim dniu biegania, zabawy w chowanego, szkołę, berka czy choćby podchodów, nadchodził czas, gdy rodzice krzyczą -" szybko do domu, bo już późno. Na dzisiaj koniec zabawy." Wtedy już tylko kolacyjka, dobranocka i hop do łóżka. A tam zaraz przed sem pojawiają się marzenia.
W nich przynajmniej raz pojawia się nasza postać w roli księżniczki. W roli takiej małej, mądrej Sary Crewe, którą przedstawiła nam Frances Hodgson Burnett, bez której literatury dzieciństwo wielu osób mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. To dzięki tej autorce znamy " Tajemniczy ogród" czy "Małego lorda" oraz czterdzieści innych powieści dla dzieci.
W tym utworze F.H Burnett ukazuje nam okrutny świat, od którego jedyną ucieczką jest wyobraźnia - najlepsza odskocznia dla biednych dziewczynek.
Widzimy tutaj ponadczasową rządzę pieniądza występującą u Marii Michin, właścicielki pensji , do której trafia Sara. Kobieta ta od samego początku źle się nam kojarzy. Sam wygląd sugeruje nam jakim jest człowiekiem: zimny uśmiech oraz rybie oczy sprawiają, że napawa dziewczynki strachem. Dodajmy do tego jeszcze jej podły charakter, obłudę, brak sumienia i to jak ocenia ludzi - postać naprawdę paskudna. Najgorsza z przedstawionych w tej książce, to głównie ona przysparza naszej biednej bohaterce przykrości.
Kobieta ta ocenia ludzi po ciężkości sakiewki - dzisiaj powiedzielibyśmy, że po stanie konta. Której panienki rodzice są bogatsi, tych traktuje lepiej - dlatego też na początku wyróżniała Sarę spośród wszystkich dziewczynek( choć wcale jej nie lubiła), jej ojciec był najbogatszy, tak więc w stosunku do niej Michin odnosiła się najmilej. Do czasu.
Książka rozpoczyna się od pewnego zimowego dnia, w którym to dziewczynka wraz ze swoim ojcem przybywa do szkoły. Pada śnieg, jest bardzo zimno - to duża zmiana dla dziecka, które całe życie spędziło w słonecznych Indiach, otoczone troską, miłością i zrozumieniem.
Na pensji początkowo nic złego się nie dzieje - dziewczynka poznaje nowe koleżanki, nawet zdobywa pierwsze przyjaźnie, bardzo dobrze się uczy. Jest tak inteligentna, że pochłania nawet literaturę skierowaną ku starszemu czytelnikowi. Posiada szeroko rozwiniętą wyobraźnię, jest uprzejma, zawsze kulturalna, nie pokazuje po sobie targającymi nią emocjami. Jako jedyna potrafi zapanować nad płaczącą. czteroletnią Lotką. Można powiedzieć taki mały ideał, do tego bogaty.
Wszystko się zmienia, gdy do pensji przychodzą złe wieści. Tata małej Sary zmarł. Nie zostawił majątku.
Co teraz?
Teraz widzimy co znaczyło dziecko w ówczesnej Anglii, w sumie tak było wtedy wszędzie.
Dziś, gdy pociecha zostanie osierocona, trafia do domu dziecka, rodziny zastępczej lub do jakiegoś innego ośrodka pomocy. Jest wiele organizacji zajmujących się poprawą losu takich dzieciątek.
W czasach, w których toczy się akcja "Małej księżniczki" siedmioletnie dziecko, bez pieniędzy zostanie wyrzucone, trafi do tak zwanego rynsztoka, na bruk, czyli po prostu na ulicę. Staje się małym bezdomnym, którego czeka życie przestępcy, nierząd, bądź śmierć czy to z głodu, czy z choroby, czy z zimna. Jeśli się uda to trafi do jakiegoś przytułku, gdzie od pełnego brzucha i godnego traktowania i tak pewniejsza jest trumna.
Sara zostaje na pensji dzięki chciwości właścicielki pensji i jej obawy przed tym co ludzie powiedzą. Michin kojarzy się z postaciami umieszczonymi w "Oliverze Twiście" Charlesa Dickensa, gdzie dzieci wykorzystuje się na różne sposoby - nawet sprzedaje się je do ciężkiej pracy za marne parę groszy. Hrances Hodgson Burnett podaje nam delikatniejszą wersję, podobnego traktowania.
Właścicielka pensji sprowadza dziewczynkę do pozycji służki: sprząta, nosi węgiel, chodzi po sprawunki.
Teraz okazuje się kto na prawdę okazał przyjaźń Sarze - zostaje przy niej Ermengarda, dla której bohaterka powieści była wzorem do naśladowania, Lotka, traktująca Sarę jak matkę i Rózia , pomywaczka, pomagająca dziewczynce.
Przed tymi oto postaciami nasza "Mała Księżniczka" roztacza inny świat. Świat zbudowany na własnych wspomnieniach, wcześniej zasłyszanych opowieściach i własnej wyobraźni, Świat marzeń, który jest najlepszą odskocznią, od okrucieństwa, które je spotyka. I na swój sposób nawet uzyskują chwilowe szczęście. Bo to nie pieniądze, lecz dobroć naszego serca, siła wyobraźni, czyni nas naprawdę bogatymi.
Nawet Ci, którzy nie lubią bohaterki muszą okazać jej szacunek i przyznać twardość charakteru - nigdy nie okazywała jak cierpi po stracie ukochanego ojca, nawet gdy ktoś ja obrażał była miła i uprzejma, zachowała godność po mimo przeciwności losu.
Fakt, że postać Sary jest zbyt idealna, bez wad, pokus, zachcianek - anioł. To nic. Postacie w książkach dla dzieci muszą być stereotypowe - tak jak Rózia, Maria Michin czy wredna i zapatrzona w siebie Lawinia.
Tak więc nasza bohaterka nie poddaje się. Walczy z systemem siłą swojej wyobraźni. Kreuje świat niezwykły wręcz magiczny.
Założę się, że po przeczytaniu tej książki wiele dzieci, a nawet dorosłych bierze przykład z dziewczynki i tworzy wyobraźnią. Przecież gdyby nie nasz alternatywny świat, już dawno byśmy zwariowali.
Teraz pada deszcz. Bardzo potężny, tak bardzo, że zagłusza wszystko dookoła. Ciężkie krople osadzają się na oknach, a ja myślę o "Małej księżniczce", która odkryła przede mną inny życie, sprawiła, że nawet, gdy los mi dokopie potrafię to znieść z godnością , szybko zapomnieć i powstać od nowa, zasłuchać się w szumie jesiennego deszczu , zadumać i wyobrażać. Moja nauczycielka z dzieciństwa.
To lektura, która sprawia, że myślimy o kominku z palącym się wesoło ogniem, fotelu bujanym, ciepłym grubym kocu, kubku kakao i baśniach. O wieczorze, pod czas, którego przysypiamy, a ktoś opowiada ciekawą historię. Jesteśmy księżniczkami, nieważne czy w domu rodzinnym, zastępczym czy w sierocińcu. przytułku czy nawet w kosmosie.
To ciepła lektura, do której mogę powracać raz po raz i nigdy nie mam dosyć.
Ocena: 6