O tej powieści dowiedziałam się jakiś czas temu, przeglądając tak naprawdę stronę wydawnictwa. Po jej premierze jej okładka rzuciła mi się w oczy tylko na jednym profilu i szczerze mówiąc, zastanawiam się: czemu? Dlaczego Sentymentalna bzdura została zignorowana przez wiele osób i tak mało się o niej mówi?
Veronica Cross to młoda kobieta, która porzuciła możliwość życia w bogactwie i uciekła do Londynu. Budzi to grozę w jej rodzinie, ponieważ Ronnie nie ma skończonych studiów, a tym samym żadnych perspektyw na uzyskanie dobrej pracy. Kiedy dostaje zaproszenie na ślub swojej siostry, wie, że musi znaleźć sobie kogoś, kto będzie grał jej narzeczonego. Niestety jej przyjaciel Tony nie może w tym czasie pojechać z nią, więc znajduje zastępstwo: swojego brata. Ronnie nie ma się czego obawiać, bo Henry jest gejem i nie w głowie mu staranie się o względy kobiety. No, tylko że... Henry nie jest homoseksualny, a zgodził się na wyjazd z zupełnie innych powodów.
Książka z Wattpada nie do końca może przekonywać czytelników i przyznaję, że ja również podchodziłam do tej pozycji z rezerwą. Czy potrzebnie? Nie. Sentymentalna bzdura okazała się bardzo dobrą powieścią, ale o tym napiszę niżej.
Główna bohaterka powieści, Veronica zwana również Ronnie jest kobietą, która ma dosłownie w nosie to, co myślą o niej inni, a szczególnie rodzina. Opuściła rodzinne miasto bez narzeczonego, skończonych studiów i właściwie bez jakiejkolwiek wizji swojej przyszłości. Dla jednych może być ona po prostu głupia, skoro odrzuciła takie możliwości, ale ja jestem pełna podziwu w stosunku do tej bohaterki. Mimo wielu kłód, jakie życie i rodzina rzucają jej pod nogi, Ronnie nie poddaje się i twardo idzie do przodu. Choć nie obyło się bez zgrzytów, gdzie główna bohaterka naraziła się na moje przewracanie oczami. Otóż Ronnie jest dość uparta i przez sporą część książki powtarzała, że nie wierzy w to, czy tamto - choć było to potwierdzane przez innych bohaterów wiele razy.
Chciałabym wspomnieć również o postaci drugoplanowej, siostrze Ronnie, Grace. Myślałam, że będzie to bohaterka pozytywna, która wzbudzi moją sympatię. No cóż, nie mogłam się chyba bardziej pomylić. Grace to tak irytująca, upierdliwa i wredna kobieta, że dziwię się, że Ronnie nie zrobiła jej krzywdy. Serio. Nie rozumiem, jak można być tak nieczułym i głuchym na strach i uczucia własnej siostry.
Szczerze mówiąc, zaczynając Sentymentalną bzdurę, oczekiwałam pełnowartościowego romansu, który okaże się idealny na wiosnę, na przekór temu, że akcja powieści toczy się właściwie na przełomie jesieni i zimy. Nie spodziewałam się jednak, że ta dość duża cegiełka (w końcu prawie 600 stron to nie byle co) tak bardzo przypadnie mi do gustu i tak mocno mnie wciągnie. Na okładce widnieje napis, iż jest to połączenie romansu i powieści sensacyjnej. No i ja nie do końca dawałam temu wiarę, no bo jak to... sensacja, a przecież głównie skupiamy się tu na relacji między Ronnie a Henrym. No ale moi drodzy!
Ludka Skrzydlewska dość “delikatnie” wprowadza do akcji wątek sensacyjny, który z czasem zaczyna się coraz bardziej rozrastać i przyspieszać. Punkt kulminacyjny tak naprawdę jest jednym z ogromnych plusów tej powieści. Po prostu nie da się obok niego przejść obojętnie. Dodatkową zaletą powieści jest to, że autorka pisze bardzo dobrze i ma się wrażenie, że jest to książka zaliczana do literatury zagranicznej, a nie polskiej.
Powieść z wattpada jak widać może być dobrze napisana, mieć dobrze skonstruowanych bohaterów oraz akcję. Jestem pod wrażeniem tego debiutu i z niecierpliwością czekam na więcej powieści autorki, ponieważ Ludka Skrzydlewska pretenduje do pozycji mojej ulubionej autorki.
Jeśli lubicie romanse, ale takie, w których dzieje się coś znacznie więcej niż tylko cukierkowa miłość, to koniecznie sięgajcie po Sentymentalną bzdurę.