„Bywają w życiu chwile, których ból daje się zmierzyć dopiero po jego przeżyciu i wówczas dziwi nas, iż zdołaliśmy go znieść.”
Pierwszy raz miałam do czynienia z polską, kobiecą sagą. Historia pokolenia kobiet, które spotykało rozczarowanie i ból. Ich jedyną winą była... miłość. Joanna Miszczuk rozciąga akcje od 1400 roku do czasów współczesnych, każdy z rozdziałów poświęcając innej bohaterce. To, co łączy wszystkie te kobiety, to nie tylko więzy krwi, ale też niezwykły talent do języków obcych, silna osobowość i drogocenny pierścień miłości i przebaczenia przekazywany z pokolenia na pokolenie.
Główną bohaterką jest jednak Joanna, czterdziestoletnia, wybitnie zdolna językowo i szczęśliwa matka swojej 12-letniej Kamili. Wydawać by się mogło, iż kobieta ma wszystko, co potrzebne do szczęścia. Dach nad głową, dobrze płatną pracę, śliczną córkę, wspaniałe przyjaciółki, no i przede wszystkim, zaradnego, przystojnego i kochającego męża Piotrka. Świat wali jej się na głowę, w momencie kiedy odkrywa zdradę ukochanego z jedną z jej najlepszych przyjaciółek. Schemat może i banalny, lecz kroki jakie podejmie później, okażą się w jej życiu przełomowe. Przez przypadek trafi na historie swoich prababek. Śledzenie ich starannie spisanych pamiętników i historii pochłoną ją bez reszty.
Książka przedstawia nam historię każdej bohaterki od podszewki. Niestety każda z nich opiewa w tragedię, smutek, niesprawiedliwość, skandale, ból i rozczarowanie. Mimo, iż zmieniają się czasy i poziom życia każdej z nich także ulega zmianie, to co pozostaje niezmienne to uczucia. W powieści aż roi się od zdrad, oszustw, przemocy czy uzależnień. Głównym powodem tych wszystkich nieszczęść są mężczyźni. Panie zawsze odgrywają w książce rolę ofiar.
Czytelnik odnosi wrażenie, że nad rodem tych pięknych i silnych rudowłosych kobiet ciąży jakieś fatum. Mimo tak dotkliwych nauczek i przeżyć, kolejna potomkini zdaje się popełniać podobne błędy. Czy Joanna zdoła przełamać to fatum?
A co z tytułem powieści mają wspólnego czarownice? Dowiadujemy się o historii prababki Joanny, która z powodu swojej niezwykłej zdolności została uznana za wysłanniczkę szatana i spalona na stosie.
Z czystym sumieniem muszę wyznać, iż autorka ma u mnie duży plus. Nie jest to banalne i puste ględzenie, mimo, iż książka opowiada o tym jak biedne są kobiety, a mężczyźni to wyłącznie bezduszne, pozbawione skrupułów potwory. Jej powieść jest, mimo lekkiego pióra, wartościowa i niezwykle wzruszająca. Idealnie dostosowuje swój styl pisania do każdej epoki. Jej bohaterki są bardzo wiarygodnie zarówno w czasach współczesnych, jak i w epokach minionych. Na szczególną uwagę zasługują retrospekcję. Napisane są na bardzo wysokim poziomie i śmiało mogę porównać ten styl do Jane Austen czy Charlotte Brontë. Te fragmenty czytało mi się najlepiej. Podczas lektury czułam ducha epoki i niemal słyszałam szelest sukien.
Podsumowując, książka jest zadziwiająco dobra. Towarzyszył mi wachlarz różnych emocji, takich jak radość, strach, silne uczucie motywacji, smutek, przygnębienie, lęk, złość czy też melancholia. Jest to idealna powieść dla wszystkich kobiet w każdym wieku.