Są ludzie, którzy przy minus dwudziestu stopniach nie palą w piecu i wystawiają niemowlaki w wózku na dwór, żeby pobyło na dworze. Po prostu przywykli i nie jest im zimno w taką pogodę. Tak jest nad Bajkałem, ludzie się przyzwyczaili. Zimno robi się, gdy temperatura osiąga na słupku minus pięćdziesiąt. Do tego można się przyzwyczaić.
Są ludzie, którym w nocy na syberyjskim pustkowiu zepsuje się samochód. Nikt się nie zatrzyma, bo strach, że to bandy złodziei i bandytów zastawili pułapkę jest większy niż empatia i litość. Mróz zaczyna wtedy działać na kierowcę jak morfina, otula, zabiera gdzieś, wyciąga swoje zlodowaciałe łapy po dusze. Chwila nieuwagi i nie uda się przeżyć nocy. Rzęsy zamarzają, metalowe przedmioty przymarzają do odsłoniętych rąk, myśli zwalniają. Ostatecznym ratunkiem jest podpalenie samochodu, jeśli do rana wystarczy ognia z płonącego wraku, może uda się przeżyć. Do tego nie da się przyzwyczaić.
Są ludzie, którzy wierzą w moc szamanów i są szamani, którzy mają moc. O tym, że zostanie się szamanem wiadomo od dzieciństwa, pewne rzeczy się po prostu wie. Pewne tematy nie podlegają dyskusji ani rozwadze. Jeśli trzeba ratować czyjeś życie lub dowiedzieć się co przyniesie przyszłość – woła się szamana. Oni leczą ludzi, widzą ich dzień następny, ale również karzą – za odejście od wioski, za niewiarę. Do tego się nie przyzwyczaja, w to trzeba wierzyć.
Są kobiety, które były maltretowane i wykorzystywane seksualnie przez tygodnie i miesiące, uciekały lub próbowały się zabić kilkanaście razy. Niestety z marnym skutkiem. Jedna skoczyła z drugiego piętra, ale trafiła w hałdę śniegu. Przeżyła, nie uciekła, nie może chodzić. Gdy opowiadają o swoim losie starzeją się za każdym razem o kilka lat. Do tego nie powinno się nikomu kazać przyzwyczajać.
Są ludzie, którzy pracują w kopalni i są ich żony. Jedna z nich, z dnia na dzień, zaczęła przewidywać, kiedy jej mężowi może stać się krzywda w kopalni. Uratowała go kilkanaście razy, a raz, kiedy nie powiedziała mu o zagrożeniu, jej mąż uratował stu innych. Dlaczego mu nie powiedziała? Bo wtedy tamci by zginęli. Do tego też się da przyzwyczaić.
Są ludzie, którzy zarabiają na miesiąc w przeliczeniu na złotówki ok. 100 zł, a ich emerytura wynosić będzie 45 zł. Od kilkunastu lat głodują, każdego roku, bez przerwy. Sprzedają za granicą swoje nerki za trzy do pięciu tysięcy dolarów, po powrocie mogą kupić samochód i oddać długi, a potem znowu głodują przez kolejne lata. Do tego dało się przyzwyczaić.
A wśród tych wszystkich ludzi znalazła się Jacek Hugo-Bader, który postanowił na swoje pięćdziesiąte urodziny przemierzyć Rosję samochodem z Moskwy do Władywostoku w towarzystwie książki „Reportaże z XXI wieku Michaiła Chwastunowa i Siergieja Guszczewa. Książka ta zainspirowała Hugo-Badera, ponieważ napisana w roku 1957 prorokowała, jak Roska będzie wyglądać za lat pięćdziesiąt. Czy dziennikarze mieli rację, co do swoich proroctw i przewidywań? Reportaż Jacka Hugo-Badera „Biała gorączka” odpowiada na to pytanie. Osobiście jestem zszokowana historią tych wszystkich ludzi, których autor spotkał po drodze, ale też zachwycona opowieścią płynącą z kart książki.