W swoim dzieciństwie zaczytywałam się w pięknych wierszach Jana Brzechwy, Juliana Tuwima czy Marii Konopnickiej. Teraz, te ponadczasowe książeczki przekazuje i czytam swojej córce. Jednak do kolekcji niebywale dołączyłam przepiękne bajkowe wiersze Agnieszki Frączek. Ostatnio, dzięki serwisowi nakapanie.pl, naszą „bibliotekę skrzata” zasilił najnowszy zbiór autorki pt. „Rymobranie”. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Wilga, jako kolejny tom Platynowej Serii. Jest to kolekcja, która łączy znakomite teksty wybitnych autorów z przepięknymi ilustracjami Macieja Szymanowicza, grafika i ilustratora.
Zasługuje on, wg mnie, na szczególną uwagę, bo czytając dziecku dany wiersz, ma się wrażenie, że został on napisany do rysunku, który obfitością barw i radosnymi postaciami, wypełnia kartkę dziecięcej książeczki.
Okładka na pierwszy rzut oka skojarzyła mi się z wierszem Juliana Tuwima „Abecadło”, co w ogóle jej nie ujmuje, ale nawet zachęca do zajrzenia do środka.
Książka jest solidnie wykonana, twarda oprawa i co najważniejsze, kartki papierowe, ale utwardzone, niedające się łatwo rozerwać w rękach małego czytelnika-słuchacza (sprawdzone w praktyce).
Czytam wiele, różnych wierszy swojemu dziecku i wiem, że najważniejsze w poezji dziecięcej to rym i rytm. Wtedy to chętnie słucha, a starsze dzieci nagle same z siebie zaczynają mówić je na pamięć. A czy my (dorośli) nie jesteśmy wstanie powiedzieć, choć parę wersów „Lenia” czy „Lokomotywy”. One też były niezwykle rytmiczne i rymowały się. Te dwie ważne cechy dziecięcego wiersza można znaleźć w zbiorze Agnieszki Frączek. Jako doktor językoznawstwa i leksykograf niesamowicie przemyca ona do dziecięcych książeczek wiedzę o współczesnej polszczyźnie.
W wierszach poznajemy niezwykłych bohaterów, zwierzęta i ludzi, którzy prezentują cechy ludzkie, jednak podszyte nutką fantazji i humoru. Dodatkowo autorka bawi się słowami, tworząc nowe wyrazy. Stąd, poznajemy Grubelka, Końduktora, Drżyrafę Kasię. Inne wyrazy nabierają nowych znaczeń, poszczekalnia, rysiopis, michomory, bykini, ale nawiązują do słów, z których powstały, a nam jak i naszym milusińskim dostarczają wiele śmiechu i radości.
Autorka swoje upodobania słowne wyraziła w zabawnym wierszyku umieszczonym na tylnej okładce i stąd wiemy, że zamiast trzymać się słów ze słownika, woli psotnie rymować i uprawiać dzikie słowoswawole.
Sądzę, że każde dziecko z chęcią umieści „Rymobranie” Agnieszki Frączek w swojej biblioteczce, ale i sądzę, że nie jeden rodzic pożyczy sobie ten okaz dla poprawienia humoru, i też z chęcią będzie je czytał małemu szkrabowi.
Oprócz tworzenia dziecięcych książeczek, Agnieszka Frączek z pasją bada 300-letnie słowniki polskie i niemieckie, jako doktor na Uniwersytecie Warszawskim. Jednak będąc laureatką Nagrody Edukacja 2008 i na tej płaszczyźnie osiągnęła sukces. Jestem przekonana, że na stałe wpisała się już do kanonu literatury dziecięcej.