Uwielbiam, kiedy poetki piszą prozę. A kiedy piszą ją moje ukochane poetki, jestem w książkowym siódmym niebie. Ingeborg Bachmann była już uznaną w Austrii i poza granicami kraju poetką, uhonorowaną za swoje wiersze między innymi nagrodą Grupy 47, kiedy w 1961 napisała opowiadania, zebrane i opublikowane w tomie "Rok trzydziesty". Sama autorka miała wówczas 35 lat, jawi się zatem ta niepozorna książeczka jako głos ówczesnych, ale i współczesnych, trzydziestokilkulatków.
W tomie zebrano siedem opowiadań, jednych krótszych, innych dłuższych, całość nie przekracza 170 stron. Spektrum problemów w nich poruszanych jest jednak dość szerokie, natomiast przebijają się tutaj trzy główne nurty. Po pierwsze: wspomnienia z czasu wojny. Straumatyzowani bohaterowie próbują odnaleźć sie w powojennej rzeczywistości, jednak, co nietrudno sobie wyobrazić, całkowite oderwanie się od pewnych przeżyć jest zupełnie niemożliwe. Po drugie: próba chwycenia tej powojennej rzeczywistości w karby zwyczajności. Tutaj nacisk kładzie się na rodzicielstwo, zaś z samych rodziców czyni się bohaterów wręcz tytanicznych, wyjątkowych, przekonanych, że oto ich rodzicielstwo jest aktem najwyższej wyjątkowości.
Bachmann dekonstruuje w jednym opowiadań mit tego rodzicielstwa, rodzicielstwa wyróżniajacego i przynoszącego spełnienie absolutne w wychowywaniu nowego człowieka. I w końcu trzeci ważny aspekt poruszany w opowiadaniach: związki, także homoseksulane i ich powodzenie, względnie niepowodzenie, także poszukiwanie bliskości, zrozumienia. Z jednej strony tkwienie w związkach niesatysfakcjonujących, z innej wyrzuty sumienia, gdy próbuje się z takiego beznadziejnego związku wyplątać.
Jest w tych opowiadaniach cała prawda życia, ukazana od tej mniej optymistycznej strony. Ingeborg Bachmann nie bawi się w upiększanie, momentami jest bardzo realistycznie, wręcz naturalistycznie. Przy tym jednak pozostają te opowiadania bardzo sensualne, dotykają psychiki i poruszają dawno uśpione struny. Bachmann, w mistrzowskim tłumaczeniu Krzysztofa Jachimczaka, to opowiadania najwyższej jezykowej próby, wyjątkowy diament w koronie niemieckojęzycznych krótkich form prozatorskich, poetycka proza, która sprawia, że każdorazowe otwarcie książki na dowolnym fragmencie to uczta.
Nie jest to proza, która gra na emocjach, ale z całą pewnością jest to twórczość niezapominalna i bardzo uniwersalna. Rozterki bohaterów można by jak kalkę przełożyć do ludzi żyjących współcześnie, pół wieku po opublikowaniu "Roku trzydziestego" i stwierdzić, że człowiek przez te czas nic się nie zmienił. Bardzo piękna, bardzo aktualna, bardzo przejmująca proza.