Musicie przyznać, że szkoła czasem daje w kość. Są czasy gdy prawie nic nie ma, to znaczy zero kartkówek/sprawdzianów, bądź pracy domowej. Lecz czasem nauczyciele dostają jakiejś choroby, testowo-niszczyciela, który robi nam klasówki codziennie. I jak tu żyć? Przecież mamy różne zainteresowania, hobby, które rozwijają nasze umysły. Czytanie, jednak zajmuje trochę czasu, ale nikt naszym losem się nie przejmuje. A gdyby tu tak uciec?
Wampiry. Temat rzeka. Po "Zmierzchu" Stephanie Meyer, każdy rzucił się na wydawanie powieści paranormalnych, gdzie wątek miłosny jest lepki jak guma. Po "Domu Nocy" P. C. Cast+Kristin Cast, postanowiłam wybrać się do kolejnej szkoły wampirów. Choć poprzedni cykl nadal będę kontynuować (chyba, że mi się to nie uda, bo Zoey, będzie jeszcze głupsza, niż w "Zdradzonej", gdzie chodziła z 3 chłopakami na raz!). Przyzwyczaiłam się, że wampiry nie pokazują swojego prawdziwego oblicza, to znaczy, że nie gryzą i żyją w nocy. Lecz Richelle Mead postanowiła to zmienić, bo te magiczne istoty są znane z tego, że są niebezpieczne.
Na samym początku poznajemy dwie główne bohaterki, Lissę i Rosę. Obie uciekły ze szkoły Świętego Władymira, szkoły dla wampirów. W tej książce mamy dwa gatunki dobrych wampirów i jeden zły. Dobrymi są moroje i dampiry. Dampiry to pół ludzie-pół wampiry i opiekują się morojami. Moroje uczą się panować nad mocami. Każdy musi sobie wybrać 1 żywioł z 4 (do wyboru: woda, ziemia, ogień i powietrze). A złe są strzygi. To wampiry, które przeszły dobrowolnie lub ktoś je zmusił do tego na złą stronę.
Jednak pewnego dnia Lissa i Rosa zostają złapane i muszą wracać do szkoły, gdzie nie wiesz komu ufać. Główne bohaterki są połączone mentalną pępowiną. To znaczy Rose czuje to co Lissa, ale Lis nie czuje tego co Rose.
Pierwsze 100 stron były dla mnie męczarnią nie mogłam wplątać się w fabułę i zastanawiałam się nad odłożeniem powieści. Myślałam, że nie polubię autorki stylu i nawet pomysłu. Jak dobrze, że przy niej zostałam. To jest naprawdę dobra seria, która wpływa w nasz umysł jak statek do portu, powoli, aż dopłyniemy spokojnie do brzegu. Jeśli baliście się, że to drugi "Zmierzch", to jesteście w błędzie. Rose jest odważna, uczy się na strażniczkę z Dymitrem. A intryg dookoła niej nie ma końca.
Pierwsze co mnie zaskoczyło to był styl pisarki. Richelle Mead posługuje się nim niezwykle sprawnie. I właśnie na niego muszę zrzucić winę, jeśli chodzi o płynność czytania. Trzeba stopniowo do niego przyzywyczaić. A on powoli będzie wciągał w fabułę. Mogę powiedzieć, że im dalej w las tym lepiej. Dowiadujemy się coraz więcej, odkrywamy tajemnice, każdego trzeba podejrzewać, a relacje pomiędzy Liss-Rose stają się jeszcze bardziej skomplikowane. Pełno w tej książce akcji, że nie możemy się oderwać.
Wampiry, niby wszystko już zostało o nich napisane, a jednak! Richelle Mead postanowiła podzielić je na dwie grupy. Rose jest odważna, ładna i umie koordynować swoje ruchy. Lissa, blondynka, o jasnej karnacji próbuje odnaleźć się w szkole. Z zawsze pomocną Rose, która próbuje odkryć tajemniczą i mroczną prawdę o Liss. Z protagonistkami się bardzo polubiłam, nie przeszkadzały mi, choć na początku moje odczucia co do nich były inne.
Podsumowanie: Richelle Mead napisała naprawdę genialną powieść, która na początku nie przypadła do gustu, lecz potem wpadłam w wir wydarzeń, które zaserwowała nam autorka. Choć początek był nieudany, reszta rekompensuje nam go i nie możesz się oderwać!
Dowiadujemy się faktów powoli, żeby nie odgadnąć zakończenia. Książka jest nieprzewidywalna co utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że rozpoczęłam kolejny wspaniały cykl, który już znajduje się na liście moich ulubionych serii. Czy polecam? Oczywiście! Jeśli lubicie oryginalne, nieprzewidywalne i niewymagające powieści to "Akademia wampirów" jest dla was.
"Akademia wampirów" (Akademia wampirów#1), Richelle Mead, Wydawnictwo Nasza księgarnia, str. 336, 2010.
Ocena: 6/6
Seria "Akademia wampirów": Akademia wampirów | W szponach mrozu | Pocałunek cienia | Przysięga krwi | W mocy ducha | Ostatnie poświęcenie